Nancy ◊ 06.09.1970
{ Głos.
Głosy.
NANCY.
WIDZI. PATRZY. SŁYSZY.
Odejdź.
Obudź.
C Z T E R Y. cicho. B A A R R R I E E E E E. co. CICHO. wcześnie.
Ona.
U R A T U U U U U U U U U U U U . nie może.
Szzzzzzzzz, sen. Szzzzz, sen. SIĘ.
NANCY.
DNAAAAAAAAAĆ się, cicho. }
Otwieram gwałtownie oczy i unoszę się do pozycji siedzącej. Odgarniam włosy z twarzy, jednocześnie próbując złapać oddech. Po omacku zaczynam szukać różdżki na szafce nocnej i gdy wreszcie natrafiam na nią dłonią, wcelowuję ją w stronę jednej ze świec.
— Incendio. — wypowiedziałam zaklęcie, przez co knot się podpalił a blask ognia rozświetlił minimalnie pokój. Odłożyłam różdżkę na szafkę i gdy ponownie spojrzałam przed siebie, mój wzrok napotykał portret Helgi Hufflepuff zawieszony tuż nad kominkiem. Zmrużyłam lekko oczy, czując dreszcz przechodzący przez mój kręgosłup. Wpatrywałam się w obraz przez jakiś czas, po czym przymknęłam oczy, ponownie je otworzyłam i przeniosłam wzrok na zegarek, wskazujący godzinę czwartą nad ranem. Wypuściłam powietrze ustami, gdyż nie widziałam już sensu próby wrócenia do snu. Odrzuciłam kołdrę na bok i przesunęłam się na kraniec łóżka, stawiając stopy na zimnej podłodze. Ostrożnie stawiając kroki podchodzę do drzwi. Naciskam klamkę i starając się zachowywać jak najciszej schodzę schodami do pokoju wspólnego, by następnie znaleźć się w łazience.
Zdejmuję z siebie piżamę, po czym składam ją, odkładając na taborecie. Obwiązałam się szybko ręcznikiem i poszłam w stronę pryszniców. Ręcznik odwiesiłam na haczyk wbity w ścianę, odsunęłam zasłonę i weszłam pod prysznic. Zaczęłam od letniej wody, którą stopniowo zmieniłam w coraz to cieplejszą. Przymknęłam oczy, pomagając gorącej wodzie rozluźnić wszystkie mięśnie i próbując pozbyć się z umysłu sennego koszmaru.
Od wydarzenia z akrumantulami minęły cztery dni, podczas których nie wydarzyło się nic co moglibyśmy porównać do sytuacji z Wielkiej Sali. W trakcie jednego z tych dni odbyło się spotkanie z Dumbledorem, które miało nam odpowiedzieć na wiele pytań krążących po naszych zagubionych umysłach, natomiast ostatecznie zrodziło ono jeszcze więcej pytań i byliśmy jeszcze bardziej zdezorientowani. Na owym spotkaniu dostaliśmy oficjalną nazwę – reprezentantów Hogwartu. Mężczyzna poinformował nas, że zostanie przygotowane wiele ciekawych inicjatyw związanych z pojednaniem. Pamiętam, że Sue i Thomas martwili się jak wpłynie to na ich edukację, Dumbledore zapewnił ich jednak, że ich nauka na tym wszystkim nie ucierpi, a wręcz wzbogacimy się o nowe doświadczenia.
Gdybym miała podsumować ogólny zarys minionych dni, wyglądałoby to mniej więcej tak:
Poranek: wzajemnie unikaliśmy się, aż musieliśmy znaleźć się przy jednym stole na Wielkiej Sali. Sue i Felix wymienili między sobą jakieś kąśliwe uwagi, Thomas co jakiś czas proponował byśmy porozmawiali o tym sytuacji z akromantulą, ale chyba nikt z nas nie chciał wracać myślami do tamtego momentu. Następnie wszyscy rozchodziliśmy się na zajęcia.
Popołudnie: obiad, na którym nie pojawił się Felix. Sue, z jakiegoś powodu, stwierdziła, że stchórzył i, że nie umie stawić czoła wyzwaniu – jeśli „wyzwaniem" możemy nazwać zjedzenie z nami posiłku. Tom naprawdę chciał porozmawiać o akromantulach.
Wieczór: kolacja, na której pojawił się Felix, co oczywiście nie uszło uwadze Sue, która wypomniała mu niepojawienie się na obiedzie i co o tym sądziła. Tom już w tym momencie naciskał na rozmowę o wydarzeniu z Wielkiej Sali, więc Sue przypomniała mu jak zaczął panikować, gdy dotknął pająka. Thomas porzucił chęć rozmowy o akoumantulach. Następnie wszyscy udawaliśmy się do swoich pokojów i unikaliśmy się aż do następnego ranka, na śniadaniu.
Pojednanie się, mówiąc wprost, nie szło nam najlepiej.
Czując, że para wodna zaczyna w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach zastępować świeże powietrze co utrudnia mi oddychanie szybko zakręciłam wodę i wysunęłam rękę za zasłonkę by sięgnąć po ręcznik. Osuszam nim włosy po czym owijam się nim i wychodzę spod prysznica. Sięgam dłonią po ubrania, i marszczę brwi gdy dociera do mnie, że nie ma ich tam, gdzie być powinny. Rozglądam się, upewniając się czy nie położyłam ich gdzie indziej. Westchnęłam ciężko i powoli ruszyłam między prysznicami w stronę umywalek. Gdy tam dotarłam wydałam z siebie zduszony krzyk połączony z wypowiedzeniem imienia
—Felix! — tuż przed tym jak zachwiałam się, poślizgnęłam i upadłam na podłogę.
Whitmore stał oparty o jedną z umywalek, wpatrując się w swoje odbicie. Gdy usłyszał mój głos powoli obrócił się w moją stronę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
Próbując znaleźć ostatnie resztki godności, jedną dłoń zaciskałam na ręczniku, drugą natomiast podparłam się i podniosłam na równe nogi. Otworzyłam usta by coś powiedzieć ale szybko zamknęłam je gdy ujrzałam moje ubrania zawieszone niedbale na wieszakach wraz z ręcznikami. Przeniosłam wzrok z powrotem na Felixa. — To ty je zabrałeś? — spytałam, unosząc brew ku górze.
Chłopak spojrzał na mnie, jakby nie miał pojęcia o czym mówię. Wzruszył lekko ramieniem i powiedział — Nie, to nie ja. To duch łazienkowy. Jest fanem The Beatles i piżam puchonek.
Rozchyliłam lekko usta, z których po chwili wydobył się śmiech.
— Często tu przychodzi? — spytałam, próbując kontynuować rozmowę.
— W każdy wtorek i piątek.
— Dzisiaj jest środa. — zmrużyłam lekko oczy.
— Najwyraźniej dla Ciebie zrobił wyjątek.
Pokręciłam głową i z uśmiechem na ustach podeszłam do wieszaków by wziąć moje ubrania. Przycisnęłam piżamkę do klatki piersiowej i obróciłam się w jego stronę. Wpatrywałam się w niego przez jakiś czas, podczas którego uśmiech zniknął z mojej twarzy.
— Też nie mogłeś spać? — pytam szeptem, zmieniając całkowicie tor rozmowy.
— Słucham? — spytał Felix, na co ja potrząsnęłam głową.
— Powinnam się pójść szykować. — powiedziałam jedynie i ruszyłam w stronę drzwi, mijając go.
— Jest piąta nad ranem! — usłyszałam za sobą, ale zignorowałam to i jak najszybciej wróciłam do siebie. Gdy tylko znalazłam się z powrotem w moim pokoju, oparłam się o drzwi i wypuściłam powietrze ustami, odchylając głowę do tyłu.
CZYTASZ
❝Pojednanie❞
FanfictionNa początku roku szkolnego Dumbledore ogłasza, iż czterech reprezentantów z każdego domu w Hogwarcie, zamieszka w tym roku we wspólnym pokoju na znak pojednania. Czy takie pojednanie jest jeszcze możliwe? A może granice zostały wytyczone zbyt wyraźn...