❝Teatr niechcianych wspomnień.❞

291 36 14
                                    

Nancy ◊ 07.09.1970

Ogarnięta paniką przyglądałam się jak kształty zaczęły formować pokój dziecięcy. Z początku mój umysł zdawał się blokować tę informację, ale im więcej szczegółów zauważałam tym bardziej docierał do mnie fakt, iż był to mój pokój z dzieciństwa. Spojrzałam w dół na porozrzucane na podłodze książki a potem na pluszowe zabawki ułożone na łóżku. Na ścianach, oprócz żółtej farby, znajdowały się różnorodne rysunki. Starałam się jak najdłużej omijać wzrokiem jedno miejsce, ale w końcu natrafiłam na parapet, wyłożony kocami i poduszkami, na którym siedziała dwójka roześmianych dzieci.

— Charlie, nie uwierzysz co się wczoraj stało! — powiedziała podekscytowana młodsza wersja mnie, siedząca po prawej stronie. Nie stroniłam od zamaszystych gestykulacji rękoma i iście teatralnych min. Mieliśmy wtedy po 8 lat. Ile bym dała, aby wrócić do tego momentu. — Tata zabrał mnie w góry na spływ kajakowy w ten weekend. To było ... niesamowite. W życiu nie widziałam tak pięknych widoków! Och Charlie, musimy Cię tam kiedyś zabrać! Płynęliśmy właśnie bardzo wartką rzeką między skalistymi górami, gdy nagle dostrzegliśmy, że jest przed nami wodospad!

Charlie nabrał głęboko powietrza zafascynowany opowieścią. Dobrze wiedział, że wszystko zmyślam, ale uwielbiał, gdy opowiadałam mu tego typu przygody. Ja miałam bujną wyobraźnię, on wystarczająco otwarty umysł by mnie z nią przyjąć.

— Tata spanikował, wiedział, że zostało nam bardzo mało czasu na podjęcie decyzji. Zbliżaliśmy się do wodospadu, gdy nagle ... — urwałam opowieść i spojrzałam na paczuszkę znajdującą się między naszymi kolanami. — Ciastka zaraz się skończą! — powiedziała 'mała Nancy' wyraźnie zasmuconym głosem, ale po chwili na jej usta wsunął się uradowany uśmiech. Dobrze znałam ten uśmiech, Charlie także. Młodsza ja ściszyła głos i nachyliła się by zbliżyć się do Charlie'go. — Na całe szczęście widziałam, jak mama chowała ostatnio pudrowe cukierki tuż za przyprawami. Poczekaj tutaj, zaraz wrócę! — zeskoczyłam z parapetu, to znaczy młodsza ja z niego zeskoczyła. Charlie spojrzał na mnie wyraźnie zawiedziony, co wyraźnie zauważyłyśmy obie. Młodsza ja zatrzymała się i obróciła w jego stronę.— Pomyśl o tym co mogło się wydarzyć i jak wrócę dowiesz się czy miałeś rację. — mrugnęłam do niego i czym prędzej pobiegłam na dół. Moich rodziców akurat nie było w domu, pojechali z rodzicami Charlie'go na wyprzedaż ogrodową. Nasze rodziny miały ze sobą sąsiadujące domu, przez co ja i Charlie znaliśmy się praktycznie od zawsze, był dla mnie zupełnie jak brat. Charlie był niemową, co czyniło go idealnym kompanem dla mnie: zawsze niewystarczająco wygadanej dziewczynki z wybujałą wyobraźnią. On był dobrym słuchaczem, ja dobrym mówcą. Wbiegłam do kuchni, czując się jak na jakiejś ważnej misji. Podsunęłam sobie krzesło pod blat i wdrapałam się na niego by sięgnąć do szafki. Stanęłam na palcach i zaczęłam przesuwać przyprawy, w poszukiwaniu cukierków. I o to, wreszcie je znalazłam. Dumna jak nigdy, wróciłam na górę trzymając pudełeczko w dłoni. Gdy tylko przekroczyłam próg pokoju upuściłam cukierki, które z brzękiem rozsypały się po drewnianej podłodze.

Gdy przyjechali rodzice, policja i pogotowie, każdy próbował wyciągnąć ode mnie co się stało ..., ale ja po prostu nie potrafiłam im powiedzieć. Dopiero po wstępnych badaniach doszli do wniosku, że Charlie bardzo niefortunnie zadławił się ciastkiem co doprowadziło do uduszenia. Obwiniałam się za jego śmierć, to oczywiste. Obwiniam się do tej pory. Tamto wydarzenie obudziło u młodszej mnie mutyzm wybiórczy. Zapewniano, że jest to choroba dziecięca i z wiekiem przejdzie. Przestałam się odzywać, ale nikomu to nie przeszkadzało. Dawali mi czas i wsparcie bym na spokojnie z tym sobie poradziła. Aż dostałam list z Hogwartu. Szaleństwo związane z nową szkołą przywróciło moją chęć do mówienia, niestety nieużywany przez trzy lata aparat mowy nie był już tak sprawny jak kiedyś. Pojawiło się jąkanie, które na powrót zniechęciło mnie do odzywania się. Z początku nikomu to nie przeszkadzało. Ale im dłużej zaczynałam się z kimś przyjaźnić tym bardziej moje milczenie potrafiło zepsuć relacje.

❝Pojednanie❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz