❝Ciekawie jest w tym naszym pojednaniu.❞

233 24 12
                                    

Sue ◊ 04.11.970

— A więc o której wczoraj wrócili? — spytałam, przeżuwając gryz kanapki z żółtym serem. Thomas spojrzał na mnie podkrążonymi od zmęczenia oczami, powoli przeniósł wzrok z jednego pustego krzesła, na drugie, po czym utkwił wzrok we mnie. 

  — Koło pierwszej wróciła Nancy, tyle wiem. — wzruszył ramieniem i zaczął rozglądać się po stole.

— Bez Felixa? — drążyłam dalej, biorąc kolejny gryz kanapki. 

— Bez Felixa, ale z Dodie. — wymruczał chłopak. 

— Z Dodie?! A co ona tam robiła? 

— Powiedziała, że wracała z biblioteki i natknęła się na Nancy. Tyl ... — urwał w momencie gdy jedno z wolnych krzeseł zostało zajęte. 

Oboje przenieśliśmy wzrok na Krukonkę, która wpierw uśmiechnęła się do nas po czym zmarszczyła brwi i oparła dłonie o stolik. 

— Czy z Nancy wszystko w porządku? Wczoraj zachowywała się na prawdę dziwnie. — spytała Dodie, sięgając tym samym po paprykę z talerza warzyw.

— Gdybyś znała Nancy, wiedziałabyś, że to żadna nowość. — wydęłam dolną wargę na co Tom zgromił mnie wzrokiem. — No co? Że niby nie przyznasz mi racji?!

— Powiedziała Ci coś? O tym co wydarzyło się na imprezie? Wczoraj nie mieliśmy szansy zbyt długo porozmawiać. — zignorował moją wypowiedź Krukon. 

— Nie ... właściwie, to mówiła bardzo nie wiele.

— To też nic nowego.

— Sue!

— Przepraszam.

— Powiedziała, że ... umm, nie pamięta hasła i, że mam zimne dłonie. 

— Mi mówi, że jest coś ze mną nie tak, także nie masz się coś przejmować. — mrugnęłam do niej. 

— A mi zarzygała buty. 

Obie spojrzałyśmy na Thomasa, który odsunął od siebie talerz z jedzeniem, którego prawie nie tknął. 

 — Mówiłem, żeby nie szła. Mówiłem ...

— Nie jesteś za nią odpowiedzialny Tom. —wtrąciłam się szybko.

— Ale Felix wziął za nią odpowiedzialność, zabrał ją do siedliska węży i ...

— Na brodę Merlina ona nie ma trzech lat i nikt jej nie zmusił żeby tam szła. Nie zwalaj winy na Whitmora, tylko dlatego, że poszli tam razem. Źle się poczuła? No i co  tego? Przecież nic wielkiego się nie stało. — wywróciłam oczami. 

— Od kiedy stałaś się obrońcą Felixa?!

— Od kiedy też stałeś się fanem placków. — odburknęłam. 

Dodie patrzyła to na mnie, to na Thomasa, zagryzając dolną wargę. W końcu jednak westchnęła ciężko i podniosła się. 

— Ciekawie jest w tym waszym pojednaniu. — podsumowała po czym pomachała do nas i odeszła od stolika, wracając do siebie. 

— Nawet nie masz pojęcia. — mruknęłam i spojrzałam na Toma. — Powinieneś wziąć jej coś do jedzenia. — zaproponowałam.

— Przecież nie jestem za nią odpowiedzialny, sama to powiedziałaś.

❝Pojednanie❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz