❝Noc spadających książek.❞

286 31 4
                                    

Nancy ◊ Noc z 20 na 21.09.1970


Słowa potrafią być strasznie zdradliwe. Pojawiają się w Twoim umyśle, poukładane w gotową wypowiedź. Wiercą się i przypominają o sobie chcąc jak najszybciej wydostać się na zewnątrz. Wydaje Ci się, że wszystko przemyślałaś. Pięćdziesiąt razy odtwarzałaś w głowie przebieg rozmowy. Nic nie może pójść źle. I gdy wreszcie decydujesz się na wypowiedź, gdy otwierasz usta ... wszystkie słowa ulatniają się nagle lub zaczynają tworzyć niezrozumiałe kombinacje, utrudniając Ci mówienie. Ostatecznie więc zatrzymujesz wszystko w sobie i zaczynasz długi proces przygotowań od początku. Jest to szczególnie irytujące dla osób, które na co dzień się z tym nie stykają. Zdaje im się, że mówienie jest naturalne i proste. Ale w życiu każdego przychodzi taki moment, gdy słowa się buntują. Gdy wypowiadanie się przestaje być tak proste jak im się to zdawało. Z drugiej strony, czy można do końca przyzwyczaić się do tego, że jest w Tobie coś dysfunkcjonalnego? Czy mi udało się do tego przyzwyczaić?

Widzę kątem oka jak Tom rytmicznie wykonuje czynności:

spogląda na mnie,

otwiera usta,

przenosi wzrok z powrotem przed siebie,

zamyka usta,

robi się cały czerwony,

wypuszcza powietrze ustami ...

i po pewnym czasie zaczyna wszystko od nowa.

Wiem, jak to jest. Wiem, jak to jest, gdy słowa zaczynają być przeciwko Tobie. Dlatego też nie zwracam na to jakiejkolwiek uwagi. Dlatego też, pamiętając o tym by zwracać uwagę na to, gdzie idziemy i by się nie potknąć, zaczynam nucić sobie w głowie piosenkę.

*Tyrytymtymtym truruurururururururur. I thought love was only true in faity tales. Meant for someone else but not for me. Love was out to get me. Tyryryryr. That's the way it seemed. Tyryryr. Disappointment haunted all my dreams. And then i saw here face ...*

W pewnym momencie chłopak gwałtownie się zatrzymuję. Ja robię to samo, chodź nie wiem jeszcze, dlaczego.

*I'm a believer.*

Obraca się w moją stronę i mówi

— Hej, jestem Tom.

— Pomyliłeś tekst.

Chłopak marszczy brwi i chodź ja, przez dosłownie chwilę, karcę się w duchu za głupią wypowiedź, dociera do mnie, że jego też nie była do końca normalna. Jeśli mnie słuch nie myli, on się właśnie przedstawił. Postanawiam także zmarszczyć brwi. Krukon wpatruje się we mnie, zupełnie tak jakby oczekiwał, że coś powiem. No ale co? Byłoby wygodniej, gdyby po prostu mi powiedział.

— ... Nancy. — mówię jedyną rzecz, która przychodzi mi obecnie do głowy.

Na twarz Toma wpływa niesamowita ulga. Uśmiecha się szeroko i wyciąga dłoń w moją stronę.

— Miło mi Cię poznać Nancy!

Niepewnie ściskam jego dłoń, ale gdyż dłużej nie mogę już wytrzymać, pytam

— Tom, wszystko w porządku?

Chłopak zaśmiał się i puścił moją dłoń. To chyba oznacza, że nie do końca.

— Doszedłem zwyczajnie do wniosku, — zaczął, tym samym wracając do naszego spaceru — że nie zdążyliśmy się nawet odpowiednio przywitać. A z jakiegoś powodu, okropnie mi to przeszkadzało.

❝Pojednanie❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz