Thomas ◊ 10.10.1970
— Co ja widzę! Nancy przejęła kafel! Dlaczego ona nic nie robi?! Rusz się dziewczyno! Conrad leci w jej stro SZARŻA! Jeszcze jedno ostrzeżenie dla drużyny fioletowej i zarządzimy rzuty karne. Collins wreszcie się ruszyła! Leci w stronę bramek!
Zatrzymałem się w powietrzu i wbiłem wzrok w dziewczynę, która trzymając kafla w jednej ręce a drugą mocno zaciskając na miotle, leciała by zdobyć dla nas punkt. Zmarszczyłem jednak brwi gdy dotarło do mnie, że zaczęła zwalniać w zdecydowanie złym momencie. Coś było nie tak.
— Oficjalnie rozpoczął się pościg za złotym zniczem! Nancy się zatrzymała! Co ona robi? Leć i zdobądź ten pierwszy punkt! Ona tam po prostu zawisła, czy wszystko z nią w porządk ... wypuściła kafla z ręki! Powtarzam, wypuściła kafla z ręki. — komentator opisywał wszystko na bieżąco podczas gdy ja spojrzałem na lecącą w dół piłkę by chwilę później znów spojrzeć na dziewczynę. — Conrad próbuje ratować sytuację i leci po kafla!
Puchonka wreszcie się ocknęła. Złapała się drugą dłonią miotły i obróciła w moją stronę.
— ... ni ... ku ... ue. — usłyszałem jedynie gdyż jej głos zagłuszony został zagłuszony przez Andrew i wiwatujących uczniów.
Odnalazłem wzrokiem Felixa, który już leciał w jej stronę. A ponieważ my akurat mieliśmy piłkę, odleciałem z obrony.
— Co .. tk ... ue. — przyśpieszyłem, gdyż jej głos wciąż do mnie nie docierał. Gdy w końcu znaleźliśmy się obok niej, usłyszeliśmy co próbowała nam powiedzieć. — Coś jest nie tak z Sue!
Wypuściłem powietrze ustami.
— Nie! — krzyknąłem, nerwowo obracając się w stronę bramek. — Ona po prostu poleciała szukać znicza. Wracajmy do gry!
Nancy przegryzła dolną wargę po czym powtórzyła
— Coś jest nie tak z Sue! —i zanim zdążyliśmy ją zatrzymać, zaczęła lecieć poza obszar boiska.
Wymieniliśmy spojrzenia z Whitmorem po czym ruszyliśmy za nią.
Nie miałem pojęcia dokąd lecimy.
— Collins! — usłyszałem krzyk Ślizgona, ale dziewczyna nie miała zamiaru się zatrzymywać. Chłopak odrobinę mnie wyprzedzi ... Nancy zniknęła. Tak nagle. Była i nagle jej nie było. Zahamowałem zszokowany ale Felix nie zwalniał. On także zniknął. Rozejrzałem się i mruknąłem pod nosem
— Cholera. — gdyż spodziewałem się co to oznacza. Ruszyłem w stronę gdzie tamci zniknęli. W pewnym momencie poczułem jak coś przeze mnie przechodzi. Albo ja przez coś. Jakaś niewidzialna siła, ściana, COŚ.
Ponownie gwałtownie zahamowałem gdy dostrzegłem, że znajduję się po środku niczego. Spojrzałem w dół i dostrzegłem pozostałą trójkę, która zeszła ze swoich mioteł i stała teraz na ziemi. Zanurkowałem w dół i dołączyłem do nich.
— Nie będę raczej pytał czy udało Ci się złapać znicz, prawda? — spytał Ślizgon co Sue kompletnie zignorowała.
— Jakieś pomysły gdzie się znajdujemy? — spytałem, próbując złapać oddech.
— Nie. Ale mam pomysł czego do dotyczy. — mruknęła Sue. Chyba nikt nie potrzebował co do tego wyjaśnień.
— Jeśli tutaj zginiemy, nikt nas nie znajdzie przez bardzo, bardzo długi czas. — mruknął Felix, rozglądając się.
CZYTASZ
❝Pojednanie❞
FanfictionNa początku roku szkolnego Dumbledore ogłasza, iż czterech reprezentantów z każdego domu w Hogwarcie, zamieszka w tym roku we wspólnym pokoju na znak pojednania. Czy takie pojednanie jest jeszcze możliwe? A może granice zostały wytyczone zbyt wyraźn...