❝Wesołych (nienormalnych) Świąt.❞

194 13 2
                                    

Nancy  ◊ 25.12.1970
 

Zamykam drzwi za rodzicami, by zaraz po tym podbiec do okna i poczekać aż znajdą się na zewnątrz. W końcu ich widzę. Złączyli swoje dłonie, znajdujące się w ciepłych rękawiczkach, i ruszyli w stronę parku. Dotknęłam opuszkami palców szyby i uniosłam kącik ust ku górze.

— Może mógłbym zrobić gorącą czekoladę?

Podskoczyłam nerwowo, gdyż na jedną chwilę, zapomniałam o obecności Felixa w naszym mieszkaniu. Obróciłam się w jego stronę, wplątując dłoń w sweter by ją ogrzać. Skinęłam wreszcie głową, co miało być odpowiedzią na jego pytanie, po czym powiedziałam

— Ja poszłabym na chwilę do swojego pokoju. — wysunęłam dłoń ze swetra i ruszyłam do przodu. W chwili, w której wyminęłam Felixa, chłopak zatrzymał mnie w półkroku, łapiąc za mój nadgarstek i obrócił mnie w swoją stronę.

— Jeśli tam na mnie zaczekasz, mógłbym nam przynieść gorącą czekoladę.

Zagryzłam dolną wargę.

— Wolałabym ją wypić tutaj. W salonie. — mruknęłam po chwili.

— Collins, spaliśmy razem w łóżku.

Zmarszczyłam nos.

— Felix ...

— Dlaczego więc nie chcesz wpuścić mnie do swojego pokoju?

— Felix ...

— Co tam takiego jest?

— Nic.

— Więc?

Spojrzałam w stronę okna, na którym zostały ślady moich palców.

— Nancy.

— Felix.

— Nie ufasz mi?

—  Ufam.

— Zaprosiłaś mnie tutaj.

Skinęłam głową.

— Przyjechałem.

Skinęłam głową.

— I chcesz żebym w kółko siedział w salonie lub kuchni?

Skinęłam głową. Zapadła cisza.

— Cały czas coś przede mną ukrywasz!

Zmarszczyłam brwi.

— Nic przed Tobą nie ukrywam. ... poza pokojem.

Zapadła cisza.

— Felix ...

— Po prostu chciałbym ...

— Felix ...

— Staram się a Ty ...

— Felix ...

— mi po prostu czasem nie po ...

— Felix, nadgarstek.

Chłopak gwałtownie puścił mój nadgarstek a ja zabrałam swoją dłoń, robiąc krok do tyłu.

— Nic tam takiego nie ma. — powiedziałam po chwili.

— Więc dlaczego nie mogę tam wejść?

❝Pojednanie❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz