Thomas ◊ 06.09.1970
Żeby było jasne: ja zapominający podręcznika, to nie była codzienna rzecz. Co więcej, nigdy przenigdy mi się nie to wcześniej nie zdarzyło. Więc gdy tamtego dnia odkryłem, że nie mam przy sobie książki na zajęcia z zaklęć i uroków, nie czekając na nic ruszyłem biegiem w stronę naszego pokoju, po drodze zastanawiając się, gdzie też mogłem go podziać i jak to się stało, że właśnie dziś postanowiłem zrobić tak głupią rzecz. To znaczy, biegłem przez pierwszą połowę. W drugiej złapała mnie kolka i brakowało mi powietrza więc resztę drogi przeszedłem, próbując złapać oddech. Stanąłem przed ścianą i pochyliłem się, układając dłonie na kolanach. Gdy mój oddech się wyrównał, wyprostowałem się i powiedziałem — Reconciliati win solum ea quae insuperabilis. — w ścianie zaczęły pojawiać się pięknie zdobione, mosiężne drzwi.
Zdążyłem jedynie przekroczyć próg, gdy do moich uszu dobiegł stłumiony głos krzyczący „Tom!". Rozejrzałem się po pomieszczeniu, i prawdopodobnie przez to, iż sytuacja była dość ... niecodzienna, mój umysł w pierwszym momencie tego nie zauważył. Jednakże przy drugim razie dostrzegłem wreszcie przeźroczysty, zamknięty zbiornik, w którym znajdowała się Sue, po pas w wodzie. Uderzała dłońmi o jedną ze ścian i ponownie krzyknęła moje imię. Mrugnąłem, wybudzając się z osłupienia i szybkim krokiem ruszyłem w jej stronę.
— Sue, co ty tam robisz?! Kto Cię tam zamknął? — spytałem, mierząc owe pudło od dna aż po sufit. Dziewczyna zgromiła mnie wzrokiem, przez co zrozumiałem, że nie była zbyt chętna do prowadzenia w tym momencie rozmów.
— Wypuść. Mnie. Stąd. — powiedziała dobitnie i ponownie uderzyła dłońmi w znajdującą się przed nią ścianę.
— Okej, okej. W porządku. — skinąłem uspakajająco głową i sięgnąłem do szaty po różdżkę. Wycelowałem ją w to dziwne pudło i powiedziałem — Liberare. — Jak się zapewne spodziewasz, nic się jednak nie stało. Nie miałem się jednak zamiaru tak łatwo poddać i spróbowałem jeszcze kilku innych zaklęć takich jak Alohomora, Emancipare, Annihilare. Sue wydawała się popadać w coraz większą panikę, więc postanowiłem przestać bezsensownie tracić czas na machanie różdżką, która wyraźnie nie chciała współpracować. Powoli ją opuściłem i schowałem z powrotem do szaty. Sue spojrzała na mnie z przerażeniem na co ja wyciągnąłem w jej stronę obie dłonie — Nie ruszaj się stąd — powiedziałem i ponownie dostałem gromiący wzrok. No tak, mogłem lepiej dobrać słowa. — Pójdę po pomoc, w porządku? Zaraz wrócę, wszystko będzie dobrze. — uśmiechnąłem się w jej stronę.
— Pośpiesz się! — powiedziała Gryfonka.
Skinąłem głową i obróciłem się na pięcie. W momencie, gdy postawiłem pierwszy krok by się oddalić, usłyszałem krzyk dziewczyny. Ponownie spojrzałem w jej stronę i dostrzegłem, że poziom wody gwałtownie się podniósł, sięgając teraz do jej klatki piersiowej.
— Tom, nie zostawiaj mnie. — usłyszałem jej błagający głos. Skinąłem głową i przeczesałem dłonią włosy. Skup się Tom.
— Nigdzie nie idę, Sue. Zaraz coś wymyślę. — powiedziałem uspakajającym głosem i podszedłem bliżej tego dziwacznego pudła. Zacząłem go obchodzić dookoła i zatrzymałem się przy rogu, gdzie znajdował się rząd kłódek. Wszystko byłoby świetnie, gdybym miał do tego jakieś klucze. Sue nie obróciła się w moją stronę, gdyż strach całkowicie ją sparaliżował, więc spytała jedynie
— Znalazłeś coś?
— Coś to dobre określenie. Są tu jakieś kłódki. — zmarszczyłem brwi i niepewnie sięgnąłem do pierwszej kłódki, chcąc się jej bliżej przyjrzeć. W tym samym momencie, wysunęła się z niej drobna kartka. — Sue, Sue, mam coś. Jakąś ... kartkę.
CZYTASZ
❝Pojednanie❞
FanfictionNa początku roku szkolnego Dumbledore ogłasza, iż czterech reprezentantów z każdego domu w Hogwarcie, zamieszka w tym roku we wspólnym pokoju na znak pojednania. Czy takie pojednanie jest jeszcze możliwe? A może granice zostały wytyczone zbyt wyraźn...