❝Rozterki Panny Twight.❞

223 28 1
                                    

Sue ◊ 10 i 11.10 1970


 10.10. 


To nie była łatwa decyzja. To nie tak, że skakałam z radości gdy zostawiłam tamtą trójkę ... dwójkę ... trójkę ... za sobą. To pojednanie zaszło jednak za daleko. I wiem, że była to okazja, która się już nie powtórzy. Uwierzcie, jeśli ktokolwiek miał to rozumieć, byłam to właśnie ja. Jeszcze jakiś czas temu chwaliłam się rodzicom tym projektem a teraz muszę im jakoś przekazać, że z niego zrezygnowałam.

Czy żałowałam, że to zrobiłam? ...

Przewróciłam się na drugi bok i przycisnęłam poduszkę mocniej do swojej głowy. Mimo tego stłumione dźwięki rozmowy dalej do mnie docierały. Zirytowana odrzuciłam poduszkę, odetchnęłam świeżym powietrzem i obróciłam się na plecy by chwilę później unieść się do pozycji siedzącej. Zaspanym wzrokiem odszukałam zegarek. Dwudziesta czwarta czterdzieści pięć. Przeniosłam wzrok na moje trzy współlokatorki, które zebrały się na jednym łóżku i gadały jak najęte od jakiś dwóch godzin. 

—  Powiedziałyście, że idziecie już spać. — powiedziałam zaspanym głosem. 

—  No bo idziemy. — rzuciła szybko Riley. 

—  To było godzinę temu! — zmrużyłam oczy.

—  Och Sue, nie bądź taka. Dopiero wróciłaś. Powinnaś usiąść z nami i ...

—  Jutro rano mamy test z historii magii. Nasz mózg potrzebuje co najmniej 10 godzin by odpowiednio wypocząć. Mi zostało jakieś 6. 

Cała trójka spojrzała po sobie po czym powiedziały chórkiem

—   Zaraz kończymy! — i wszystkie zaczęły chichotać. 

Wypuściłam powietrze ustami i ponownie opadłam na materac, zakrywając głowę poduszką. Posiadanie własnego pokoju zdecydowanie miało swoje plusy. 


  11.10.


Następnego dnia siedziałam w sali lekcyjnej powtarzając sobie w głowie wszystkie zagadnienia wymagane na dzisiejszym teście. 

  — Sue. — usłyszałam syknięcie za sobą. Nie odwróciłam się za pierwszym razem. — Sue! —  ktoś odezwał się ponownie. 

Wzięłam głębszy wdech i powoli obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni. Uniosłam brew ku górze. 

— Masz jakieś notatki do dzisiejszego testu? 

Dlatego właśnie nie chciałam się odwracać. Chłopak wpatrywał się we mnie z nadzieją, jakbym była jego ostatnim kołem ratunkowym. Moment, przecież tym właśnie byłam.

— Mam. — odpowiedziałam spokojnym głosem. 

— Podzielisz się? Błagam, kompletnie zapomniałem się przygotować. 

— Mam, ale zostawiłam je w pokoju. — uniosłam kącik ust ku górze i powoli obróciłam się, tak, by z powrotem siedzieć przodem do tablicy. 

Oznaki niewyspania co jakiś czas dawały o sobie znać, ale nie miałam zamiaru dać im wygrać. Uczyłam się i kilka godzin mniej snu mi nie przeszkodzi. Profesor Binns rozdał nam kartki po czym zasiadł przy swoim biurku i można było zakładać, że zasnął. A przynajmniej tak wyglądał. 

❝Pojednanie❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz