Nancy ◊ 28.10.1970
— Nous sommes très reconnaissants.*
— Nous sommes très reconnaissants. — powtórzyłyśmy za Thomasem monotonnym głosem.
Chłopak chodził wokół stolika, bezustannie wpatrując się w notatki, które starannie wykonał podczas lekcji. Sue leżała na kanapie, z nogami przewieszonymi przez oparcie. Ja leżałam na podłodze, między kominkiem i kanapą, wpatrując się w sufit.
— Sue! — Krukon zatrzymał się i uniósł wzrok znad kartek. — Znowu źle akcentujesz. Akcent toniczny w języku francuskim ZAWSZE pada na ostatnią sylabę.
— A ... um ... — zapadła chwila ciszy. — Czym jest akcent toniczny? — spytałam wreszcie, wypuszczając powietrze ustami.
— To inaczej akcent wyrazy. Wyróżnianie za pomocą środków fonetycznych, niektórych sylab w obrębie wyrazu.
— Aha. — skinęłam głową, chodź tak właściwie niewiele mi to dało.
— Dobra, jeszcze raz. — Tom klasnął w dłonie i znów zaczął chodzić wokół stołu. — Nous sommes très reconnaissants.
Znów powtórzyłyśmy zanim zwrot, oznaczający, że jesteśmy bardzo wdzięczni. Na prawdę sądziłam, że Madame Maxime zaimponuje sam fakt, że powiemy coś po francusku. Nie będzie przykładać aż tak dużej wagi do tego całego akcentu tonicznego. Ale Tom wyjątkowo się go uczepił i uznał, że dopóki Sue się go nie nauczy, zadanie nie będzie wykonane. Uczyliśmy się kolejnych zwrotów, aż do momentu, gdy drzwi do pokoju Felixa gwałtownie się otworzyły. Whitmore wyszedł na zewnątrz i włócząc nogami po podłodze, zszedł do nas do salonu.
— Jeszcze nie skończyliście? — spytał, opierając się plecami o barierkę.
— Nie. I nie skończymy, dopóki się nie dołączysz. — Walker ponownie zatrzymał się, ale tym razem spojrzał na chłopaka.
— W takim razie utknęliśmy tu na zawsze.
— Felix! — Sue przerzuciła nogi przez głowę i zwinnie zeszła z kanapy by chwilę później stanąć na równych nogach. — Słyszałeś Pana Flitwicka. Mamy siedzieć w pokoju, dopóki się tego nie nauczymy.
— Na Merlina, jest weekend! Czy na prawdę macie zamiar spędzić go na nauce francuskiego, która przyda się wam tylko na jeden głupi wyjazd?! — Felix odepchnął się od barierki i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
— Tak. — odpowiedziała mu od razu Gryfonka, wzruszając przy tym ramieniem.
— A co, masz niby jakiś lepszy pomysł? — spytał Tom, ponownie wpatrujący się w swoje notatki.
— Chodźmy do Hogsmeade.
Słysząc propozycję Felixa, uniosłam się do pozycji siedzącej i uniosłam kąciki ust ku górze. Sama myśl o odwiedzeniu miodowego królestwa poprawiła mi humor.
— Nie. — powiedziała szybko Sue i odwróciła się w moją stronę. — Nie. — wskazała na mnie palcem. — Nie. — wskazała palcem Thomasa. — Nie! — wskazała palcem Felixa.
— Wszyscy chętni na ruszenie się stąd, ręka do góry. — rzucił Ślizgon po czym uniósł rękę ku górze.
Zagryzłam dolną wargę i spojrzałam na Toma. Chłopak zmarszczył brwi i uniósł kciuk do ust, intensywnie nad czymś myśląc. Chwilę później, uniósł rękę ku górze.
CZYTASZ
❝Pojednanie❞
FanfictionNa początku roku szkolnego Dumbledore ogłasza, iż czterech reprezentantów z każdego domu w Hogwarcie, zamieszka w tym roku we wspólnym pokoju na znak pojednania. Czy takie pojednanie jest jeszcze możliwe? A może granice zostały wytyczone zbyt wyraźn...