Nie pamiętam kiedy ostatnio wstałam o tej godzinie ale, skoro już jestem na nogach, postanowiłam wziąć w pierwszej kolejności prysznic. Justinem zajmę się po śniadaniu, nie mam zamiaru mu odpuścić, bo ja nigdy tego nie robię. Wylanie na mnie wody to już była przesada. Jeszcze nie wiem co mu zrobię ale mam sporo czasu aby to przemyśleć.
Z łazienki wyszłam w samym ręczniku, bo zapomniałam ubrań. Przez myśl przeszło mi, żeby doprowadzić go do szaleństwa i zostawić na skraju rozkoszy, ale tak na prawdę zrobię sobie sama na złość. Z szuflady wyjełam i założyłam czystą, koronkową bieliznę. Później jak zwykle stojąc pod szafą miałam dylemat w co się ubrać. Mam, więcej ubrań niż przeciętna dziewczyna w moim wieku, a zawsze mam z tym problem. Za oknem pogoda nie rozpieszczała, więc postawiłam na kremowy sweterek i szare rurki . Włosy wyprostowałam i zrobiłam delikatny makijaż. Wziełam głęboki wdech i wyszłam z pokoju.
- No to przedstawienie czas zacząć. - mruknełam do siebie
Zbiegłam po schodach sprawdzić czy Justin kręci się gdzieś po domu. Nie było go nigdzie więc pewnie siedzi "u siebie". Skierowałam się na górę, stanełam przed drzwiami i chciałam je cichutko otworzyć ale okazało się że są zamknięte. I po ptakach... planu B nie mam więc trzeba improwizować.
- Justin otwórz te cholerne drzwi! - powiedziałam i zaczełam walić w powłokę przede mną... no co ? nie należę do cierpliwych osób, więc się nie dziwcie, że nie będę stała i grzecznie czekała aż mi otworzy. - głuchy jesteś? Wiem że tam siedzisz. - krzyczałam
- Nie za bardzo mam ochotę na Ciebie patrzeć i rozmawiać z rozwydrzoną gówniarą.
- Gówniarą ? Jestem zaledwie może z rok młodsza od Ciebie ! Nie wkurwiaj mnie tylko wyłaź tchórzu i to już ! - krzyczałam wkurzona - Należą mi się przeprosiny za to co zrobiłeś! - w odpowiedzi usłyszalałam tylko cichy śmiech.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
- Boisz się ! - prychnęłam
Matko jak ten człowiek mnie wkurwia. Jak mi zaraz nie otworzy to sama to zrobię !
- Słuchaj chłopcze, zachowywanie się jak kutas, nie sprawi, że twój urośnie. - Krzyknełam, a po chwili usłyszałam jak chłopak podchodzi do drzwi i je otwiera. Za co w myślach przybiłam sobie piątkę. Faceci ...
- Wiedziałam - powiedziałam cichutko zadowolona z siebie
- Mam wystarczająco dużego - stwierdził, a z jego oczu nie mogłam wyczytać czy jest wkurzony czy rozbawiony i mało mnie to interesowało.
- Jasne - prychnełam, i wepchałam go do środka - To co z tymi przeprosinami? - uniosłam zaczepnie brew
- Wiesz, chyba nawet był bym skłonny, ale tylko na swój sposób. - zaczął do mnie się zbliżać na co ja cofałam się w tył aby być jak najdalej od niego, niestety natrafiłam na łóżko i upadłam na nie. Nachylił się do mnie i wyszeptał - W ramach tych przeprosin będę mógł Ci udowodnić, że wcale nie mam takiego małego.. - wymruczał mi do ucha.
Moje ciało pokryła gęsia skórka. Całe szczęście, że mam swetr, więc nie może tego zauważyć. Jego bliskość działa na mnie niepokojąco... aż zrobiło mi się gorąco. Przełknęłam gulę w gardle i starałam się wyglądać na spokojną i opanowaną mimo, że szumiało mi w głowie.
- Wiesz co skarbie ? - pociągnęłam go za sznurki bluzy które zwisały, a nas dzieliły już dosłownie milimetry. Byłam tak blisko, że czułam jego zapach od którego mogła bym się uzależnić. Spojrzałam na jego pełne usta które miałam ochotę pocałować i skarciłam się za to. Oblizałam usta zwracając w ten sposób na nie jego uwagę i po chwili wymierzyłam mu siarczysty policzek - Nawet nie próbuj się do mnie zbliżać. - wysyczałam, i wyszłam z jego pokoju. W oddali usłyszałam tylko jak krzyczy " pożałujesz tego " czy coś w tym rodzaju na co się tylko zaśmiałam. Wiem, że tylko mnie straszy, bo nie odważył by się mi co kolwiek zrobić.
Nie mówię, że jestem jakąś cnotką czy coś. Z chęcią sama bym go przeleciała ale jestem na tyle rozsądna żeby wiedzieć, że może się dla mnie to źle skończyć, a jego nie ruszy to nawet w najmniejszym stopniu.
Z pokoju zabrałam plecak z książkami i zbiegłam na dół. Założyłam swoją ulubioną kurtkę, a na nogi białe converse i poszłam do garażu po swój kochany motor.
Uważam, że wymierzony policzek to za mało. Spuściłam mu powietrze z kół jego ścigacza i zadowolona odjechałam do szkoły. Wiem, że to dziecinne, ale ten chłopak doprowadza mnie do szału.
Po 15 minutach byłam już pod szkołą gdzie czekała na mnie dwójka moich przyjaciół i kilku naszych znajomych.