- Chcę zostać sama. - wyszeptałam cicho, zachrypniętym od płaczu głosem. Patrzyłam się w jeden punkt przed sobą bo nie potrafiłam spojrzeć chłopakowi w oczy.
- Chyba sobie żartujesz? - zaśmiał się bez cienia wesołości
Nie odpowiedziałam tylko powtórzyłam poprzednie słowa. Justin chwilę stał w miejscu, ale po chwili wahania ruszył się z miejsca, jak myślę w kierunku drzwi. Nadal nie spojrzałam na niego ani razu.
- Gdybyś czegoś potrzebowała będę na dole. Nie wyjdę stąd dopóki nie będę pewny, że z tobą wszystko w porządku. - powiedział, a ja słyszałam troskę w jego głosie co bardzo mnie zdziwiło
Nie odpowiedziałam, nadal patrzyłam się tępo przed siebie. Po chwili drzwi trzasnęły, a ja przestałam powstrzymywać kolejne łzy które pragnęły wydostać się ponownie na powierzchnię.
Kiedy już się trochę uspokoiłam, wyjęłam z szuflady ipoda, włożyłam słuchawki w uszy i włączyłam muzykę najgłośniej jak się da z nadzieją, że zagłuszy chaos w mojej głowie.
Drzwi do mojego pokoju otworzyły się z impetem i do pokoju weszła moja matka.
Tylko jej mi tu brakowało...
Mimo długiej podróży którą miała za sobą, włosy były idealnie ułożone, perfekcyjny makijaż i ubrana jak zwykle tak, by podkreślić wszystkie swoje atuty.
- Co to za chłopak siedzi na dole? - warknęła na co przewróciłam oczami.
- Ciebie też miło widzieć kochana mamusiu. Nie przytulisz swojej najukochańszej córeczki? - zapytałam przesłodzonym głosem
- Przestań się zgrywać.
- Gdybyś odzywała się chociaż trochę częściej do mnie czy do ojca z pewnością byś wiedziała co to za chłopak.
- Sypiasz z nim? - zapytała po czym wybuchnęłam szczerym śmiechem.
- Chyba nie myślisz, że odpowiem Ci na to pytanie?
- Kim on jest? - zapytała ponownie.
- Ojciec stwierdził, że skoro on wyjechał, Ciebie nie ma, nie mogę zostać sama tak więc zostawił mi niańkę w postaci chłopaka który siedzi na dole. - Nie miałam zamiaru kłamać, ale i nie miałam zamiaru jej wszystkiego mówić.
Kobieta zwana moją matką nie przyjechała do mnie nawet po tym co zrobił mi Kevin, więc dlaczego miała bym jej cokolwiek mówić.
- W takim razie może mnie przedstawisz? - Zapytała.
Niech nie myśli, że nie widziałam tego błysku w oczach. Jestem przekonana, że Justin jej się podoba i dam sobie nawet rękę uciąć, że nie jest wierna ojcu. Ta kobieta ma 38 lat, a wygląda i zachowuje się jak by miała nieco ponad dwadzieścia.
- Zdawało mi się, że świetnie sobie radzisz z zawieraniem nowych znajomości. Czyżby coś się zmieniło przez te kilka miesięcy?
Wiem, że nie powinnam się tak do niej odzywać ale nic na to nie poradzę, że ogarnia mnie cholerna złość jak pomyślę co może siedzieć jej w głowie. Nie chciałam słuchać jej kazań na temat tego jak się odzywam więc zanim zdołała coś powiedzieć zbiegłam na dół.
- Coś się stało? - zapytał Justin
- Justin poznaj moją najukochańszą na świecie mamusię. - powiedziałam przesłodzonym głosem i na tyle głośno aby matka mnie usłyszała.
- Elizabeth zachowujesz się jak dziecko. - skarciła mnie matka. Nie powiedziała nic czego bym nie wiedziała, ale nic nie poradzę na to, że aż gotuję się ze złości, a wtedy jestem strasznie zgryźliwa. Przecież każdy to wie.
- Miło mi panią poznać.
- Mnie również Justinie, mów mi po imieniu. Jestem Elle.
- Już wiem po kim pani córka jest taka piękna. - powiedział Justin, a ja skrzywiłam się na jego słowa.
Wygląda na to, że moja matka nie będzie musiała długo się starać aby zaciągnąć go do łóżka...
Chłopak posłał jej ten swój cudowny uśmieszek, a mnie zrobiło się niedobrze. Musiałam się stąd wydostać i to jak najszybciej. Bez słowa wbiegłam na górę do swojego pokoju i z całych sił walczyłam z tym aby się nie rozpłakać.
Nie teraz.
Boże, ale ze mnie zrobiła się ciepła klucha... Ostatnio nic innego nie robię tylko beczę. Muszę wziąć się w garść i to jak najszybciej. Wiem, że powtarzam to za każdym razem, ale tym razem się nie dam. Wrócę do świata żywych. Wróci stara Liz.
Pędem wbiegłam go łazienki i ogarnęłam się na tyle ile byłam w stanie w ciągu 10 minut. Przebrałam się szybko, zabrałam telefon, kluczyki i pobiegłam do garażu.