13

373 12 0
                                    


Wszyscy wiemy, że lustra nie kłamią. W tej chwili bardzo, ale to bardzo się cieszę, że się nie śmieją.

Wyglądam jak by co najmniej trafił we mnie piorun. Włosy sterczą we wszystkie strony, a mój makijaż jest cały rozmazany, bo wczoraj mój leniwy tyłek nie miał ochoty się podnieść z łóżka, iść do łazienki zmyć z siebie te pozostałości . W tej chwili nie mam wyboru i muszę zrobić to teraz. Zmyłam swój wczorajszy makijaż, a raczej to co po nim zostało i rozebrałam się aby, wziąć prysznic. Ciepła woda obmywała moje ciało z brudów wczorajszego dnia. Umyłam włosy wiśniowym szamponem i po wyjściu z kabiny prysznicowej szybko otuliłam się grubym, puchatym ręcznikiem. Weszłam do pokoju, aby się ubrać, a mój telefon dał znać o przychodzącej wiadomości . Szybko założyłam czystą bieliznę, zwykłą szarą koszulkę i w tym samym kolorze leginsy. Na nogi włożyłam swoje cieplutkie skarpetki i skoczyłam na łóżko.

Niedziela - dzień lenia.

Dlatego nigdzie się dzisiaj nie wybieram chodźby się paliło. Mam zamiar zakopać się w swojej pościeli z książką, a później napiszę do Kelly aby wpadła na film, bo w końcu obiecałam jej to.

Odblokowałam telefon, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.

Jaxon: Jak się Słońce spało?

 Przewróciłam oczami chodź nie mógł tego zobaczyć.

Ja: Słońce? Ale z Ciebie bajerant. Dobrze, choć zawsze mogło by być lepiej.

Jaxon: Gdybym był obok z pewnością było by lepiej.

Ja: Patrz bo twoje wielkie ego Cię zaraz przerośnie.

Jaxon: O moje ego nie musisz się martwić.

Ja: Mam trochę co do tego wątpliwości, ale nie będę się kłócić.

Jaxon: A czy przypadkiem wczoraj nie napisałaś że jesteś wredna i pyskata? Co się z tobą dzieje Skarbie ?

Ja: Nie wyobrażaj sobie za dużo, po prostu mam dobry humor. 

W tej chwili zdałam sobie sprawę, że faktycznie tak jest. 

Jaxon: Cieszę się

Nie odpisałam już Jaxonowi, rzuciłam telefon na poduszkę i wziełam z półki książkę. Tak wciągnęłam się w czytanie, że kiedy zerknęłam na zegarek była już godzina 15. Szybko więc wziełam telefon i napisałam do Kelly żeby przyjechała. Nie musiałam długo czekać, po 15 minutach dziewczyna była już w moim pokoju, na moim łóżku i jadła moją czekoladę.

- Nie krępuj się, zjedź całą. - powiedziałam głosem przesiąkniętym sarkazmem

- Dzięki .- uśmiechnęła się ukazując rząd równych białych jak perełki zębów

- Opowiadaj co się działo przez te dwa tygodnie

- Nic szczególnego - wzruszyła ramionami

- Skoro nic szczególnego to znaczy , że coś szczególnego. Mów!

- Roni dzwonił, prosił o spotkanie - westchnęła

- I???

- No i co ? Odmowiłam, a co miałam zrobić? Nie mogę się z nim spotkać bo znów nie będę umiała mu odmówić. Znów zaciągnie mnie do łóżka, a później po raz kolejny zostawi. Za każdym razem jest tak samo. Ja cierpię, a on ma to głęboko w dupie. Każdego dnia się łudzę, że może się zmieni i zacznie traktować mnie poważnie. 

- Dlatego ja nie chcę z nikim spotykać się na poważnie. - wyszeptałam - Jeżeli coś się zaczyna musi też się skończyć.. a ja nie przeżyję kolejnego rozczarowania. Dlatego trzymam się od facetów z daleka. Tak jest bezpieczniej.. 

- Z daleka? - Zaśmiała się - Przecież ty na każdej imprezie jakiegoś wyrwiesz i przelecisz. - powiedziała nieźle rozbawiona - dobra wczoraj był pierwszy raz kiedy nic takiego nie miało miejsca.

- To co innego. Dobra źle to określiłam. Nie szukam partnera na stałe. - zaczełam się bronić - To nie jest zobowiązujące, to tylko kontakt fizyczny nie emocjonalny. Nic oprócz seksu z tymi osobami mnie nie łączy, nawet nie pytam ich o imię bo to bez znaczenia.

- Dobra nie ważne teraz mów czym ty byłaś tak zajęta przez te 2 tygodnie.

-Nieee - Jęknęłam

- Taaaaak!

Opowiedziałam jej wszystko od początku kończąc na liście który zostawił mi Justin.

- Nieee! - powiedziała - Boże! Przecież ten chłopak to męska wersja Ciebie! - zachichotała jak mała dziewczynka.

- Nie jestem taka jak on - Krzyknęłam piskliwym głosem

- Po tym co opowiadasz wnioskuję że tak. Jest tak samo uparty i wredny jak ty i w dodatku pieprzy wszystko co się rusza co oznacza że nie radzi sobie z uczuciami tak jak ty. 

- Postradaliście zmysły...

- My? - zmarszyła brwi

- Tak. Ty i Dave..

- Czyli on też tak twierdzi ?

- Tak

- To znaczy, że jest coś na rzeczy - uśmiechnęła się chytrze

- Dobra koniec ! nie chcę o nim rozmawiać

- Podoba Ci się ! - zapiszczała

- Co ? Nie ! Broń Boże. No może jest przystojny ale nic więcej.

- Nie wierze ! Liz zjarała buraka ! Podoba Ci się nie wyprzesz się! - Skakała i cieszyła się jak mała dziewczynka

- Koniec - powiedziałam zirytowania.

- Wybacz. Muszę go poznać.!

- Zapomnij - wymruczałam

Obejrzałyśmy jakąś beznadziejną komedię romantyczną i Kelly poszła do domu. Jutro szkoła, a jest już dosyć późno . Zerknęłam na telefon ale nie było tam żadnych wiadomości . Przykro mi, że Dave się dzisiaj nawet do mnie nie odezwał .. 

Przebrałam się w piżamę i wskoczyłam pod kołdrę. Przyłapałam się na tym że zaczynam myśleć o Justinie i jak bardzo chciała bym zobaczyć jego piękne, brązowe tęczówki. Boże stop! Co ja gadam ... Ja na prawdę zwariowałam. Jego już nie ma i nie będzie ! Po za tym ja go nie znoszę ! 

Driven J.B.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz