Wtuliłam się w Rayana tak mocno jak to tylko możliwe i czułam bijące od niego ciepło. Nie powiem, było mi bardzo przyjemnie. Zawsze czułam się przy nim bezpiecznie.
- Wsadź mi rękę pod bluzkę. - wyszeptałam mu do ucha na co spiął się. - Udawaj moje chłopaka. Proszę zrób to dla mnie. - wyszeptałam błagalnie
Po chwili czułam zimną dłoń chłopaka na swoje rozgrzanej skórze.
- Doprowadzisz mnie dziewczyno do obłędu. Czy ty wiesz o co mnie prosisz? Nie gwarantuję, że będę w stanie trzymać ręce przy sobie gdy to zrobię. - wyszeptał mi chrapliwym głosem, przez co przeszedł mnie dreszcz podniecenia.
Cholera, jego głos zawsze tak na mnie działał, ale nie mogę dać się zwieść. Rayan jest moim przyjacielem i nie mogę się z nim przespać bo inaczej wszystko będzie skończone. U mnie w życiu jest tylko miejsce na jednorazowe przygody, a nie na stałe związki czego z pewnością Rayan by chciał.
Z Justina, aż kipiała wściekłość. Dłonie miał zaciśnięte w pięści i wyglądał jak by resztkami sił próbował się powstrzymać przed rzuceniem na mojego przyjaciela.
- Kurwa! Jaja sobie robicie? Zabieraj z niej łapy Rayan! - Warknął Dave
Nich go szlak! Akurat teraz musiał tu przyjść i wszystko spieprzyć?
Przewróciłam oczami i spojrzałam na Justina który rzucił mi gniewne spojrzenie. Posłałam mu sztuczny uśmiech, po czym odwróciłam się do Rayana, dałam mu całusa w policzek po czym odwróciłam się do Dava rzucając mu przelotne spojrzenie po czym go wyminęłam i skierowałam się w stronę grupki chłopaków.
Musiałam dzisiaj zaliczyć.
Czyjaś silna ręka zamknęła moje ramie w uścisku, przez co lekko się wystraszyłam. Odwróciłam się po czym wypuściłam nerwowo powietrze które wstrzymywałam.
- Wystraszyłeś mnie! - warknęłam
- Dlaczego to robisz?
- Nie wiem o co ci chodzi. - powiedziałam sucho i odwróciłam wzrok bo nie chciałam patrzeć mu w oczy.
- Nie rozumiem Cie... - powiedział i z rezygnacją przetarł twarz dłońmi
- Nikt mnie nie rozumie. Dajcie mi do cholery wszyscy święty spokój. - potrząsnęłam głową, po czym wyrwałam ramie z uścisku i skierowałam się jedynej rzeczy którą kocham.
I znów wszystkie plany poszły się pieprzyć....
***********
Nie wiem ile czasu krążyłam bezcelowo po mieście, ale w końcu postanowiłam wracać i zaszyć się w swoim pokoju.
Weszłam do domu i zapaliłam światło. Krzyknęłam przerażona na widok postaci siedzącej w salonie.
- Czyś ty kurwa zwariował! Chcesz mnie o zawał przyprawić? Co ty tu wogóle do cholery robisz?
- Gdzie byłaś?
Zaśmiałam się gorzko, bo nie wierzyłam, że to dzieje się na prawdę. Jeszcze ten dupek ma czelność pytać gdzie byłam. Jak by to był jego zasrany interes.
- Nie twoja sprawa. Wyjdź stąd! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
- Nie? A ja miałem inne wrażenie kiedy próbowałaś wzbudzić we mnie zazdrość.
- Niczego nie próbowałam. - warknęłam
- Proszę Cię... - zaśmiał się ale nie było w tym grama wesołości.
Miałam ochotę coś powiedzieć, ale za cholerę nie wiedziałam co. Próbowałam zebrać się do kupy... odgrodzić się grubym murem jak to zawsze robiłam.. ten chłopak wywoływał we mnie wszystkie te emocje których nie chciałam i przed którymi się broniłam. Przy nim czułam się taka bezradna, krucha, bezbronna... nie chciałam taka być.
Zacisnęłam pięści, wbijając sobie paznokcie w dłonie. Podniosłam dumnie głowę. Mam nadzieję, że nie zauważył jak cała drżę.
Nie mogę rozpaść się na kawałki. Nie teraz. Nie przy nim.
- Nie schlebiaj sobie. To, że Rayan był moim przyjacielem nie oznacza, że nie może być moim chłopakiem. Szczerze mówiąc znudziło mi się dotychczasowe życie. Chcę prawdziwego chłopaka, a Rayan jest idealnym kandydatem i mam zamiar z nim być czy to się komuś podoba czy nie. Nie macie prawa wpieprzać się w moje życie.
Dobra ściema Liz... prawie sama w to wierzę...
- Kłamiesz. Nie chcesz z nim być.
Podszedł do mnie na tyle blisko, że wstrzymałam oddech. Chciałam się cofnąć, ale jak zwykle znalazłam się w pułapce. Nie cierpię być tak blisko niego bo tracę głowę, a to nigdy dobrze się nie kończy i teraz z pewnością też nie będzie inaczej. Przełknęłam ciężko ślinę i z wielkim wysiłkiem spojrzałam mu w oczy. Te piękne karmelowe oczy z których nigdy nic nie mogłam wyczytać co cholernie mnie frustrowało, bo z moich pewnie czytał jak z otwartej księgi.
- Skąd możesz wiedzieć czego chcę?
- Bo wiem, że chcesz mnie. - wyszeptał, muskając przy tym ustami moje ucho.
Przeszedł mnie dreszcz wzdłuż kręgosłupa i nie miałam pojęcia co robić. Walczyć z tym czy po prostu poddać się tym uczuciom.
![](https://img.wattpad.com/cover/84676332-288-k959766.jpg)