- No młoda mów o co chodzi ? Przespałaś się z Justinem i nie możesz sobie tego wybaczyć?
Och no tak zapomniałam, że Dave nie jest zbyt subtelny i zawsze przechodzi do konkretów.
Spiorunowałam go wzrokiem i wielką ochotę miałam mu powiedzieć równie uszczypliwą uwagę ale ugryzłam się w język.
- Bardzo zabawne. Mogli byśmy najpierw pogadać o tobie, a mnie zostawić na później?
- Wydawało mi się, że chcesz ze mną porozmawiać, a nie przesłuchiwać.
- Och co Cię ugryzło Dave?
- Przepraszam. Po prostu po tym jak w piątek zniknęłaś i nie odbierałaś telefonów cholernie się o Ciebie martwiłem, a ty mi wysłałaś tylko pieprzonego smsa na drugi dzień.
- Przepraszam... ale wpakowałam się w niezło gówno, miałam załamanie nerwowe i z tego wszystkiego zapomniałam zabrać ze sobą telefon. Z resztą opowiem Ci wszystko ze szczegółami, obiecuję ale najpierw mów co u Ciebie.
- Nie ma o czym mówić. - wzrószył ramionami - Ten weekend był tak nudny, że nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. W domu się uspokoiło. Ojciec się w reszcie wyprowadził, więc jest spokój.
- A co z twoją pseudo dziewczyną?
Posłał mi groźne spojrzenie po czym wiedziałam, że ta małpa go zdradziła. Uśmiechnęłam się chytrze ale nie dlatego, że byłam z tego powodu szczęśliwa tylko dlatego, że miałam rację. Dave jest dla niej za dobry i zasługuje na kogoś lepszego. Wiem, że wcale mu nie zależało na niej tak jak mi wmawiał, więc nawet nie miałam zamiaru udawać, że mi z tego powodu przykro.
- Co czekasz, aż przyznam Ci rację co? Wiec, tak. Masz cholerną racje. - westchnął
- No proszę Cię chyba nie będziesz rozpaczał za tą głupią suką? Bardzo dobrze się stało, bo ona nie załuguje na Ciebie. Kiedy ty w końcu zrozumiesz? Dlaczego nie zainteresujesz się na przykład Vivian z mojej klasy?
- Mówisz o tej kujonce która zachowuje się jak by miała kij w dupie? - przewróciłam oczami na jego uwagę, bo jakim prawem ją ocenia skoro ani razu nie zamienił z nią nawet słowa.
- Akurat tak się składa, że za swój niewyparzony język nie raz musiałam z nią siedzieć na zajęciach. Może i jest kujonką, ale jest ładna, zabawna i bystra. W żadnym wypadku nie jest sztywna. Nie raz to przez
jej świetne pomysły musiałam zostawać po lekcjach.
- Proszę Cię, daj spokój. Nawet jeśli to ona nie zwróciła by na mnie uwagi.
- Mogę podpytać - powiedziałam śpiewnie
- Nie dzięki. O mnie koniec teraz ty mów.
Zrzędła mi mina i miałam już coś mówić kiedy ktoś zapukał do drzwi. Oczywiście wiadomo kto to był.
- Liz możemy pogadać?
Dave spojrzał na mnie zdziwiony na co przewróciłam oczami. Na prawdę powinnam pozbyć się tego głupiego nawyku.
- Co on tu robi? - wyszeptał Dave
- No właśnie to miałam zamiar Ci zaraz powiedzieć. Poczekaj.
Wstałam i otworzyłam drzwi na ościerz, tak aby Justin zauważył że nie jestem sama.
- Czego chcesz?
Justin zauważył leżącego na moim łóżku Dave'a i miałam wrażenie, że nie był z tego powodu zadowolony bo mocno zacisnął szczękę.
- Nie wiedziałem, że masz gościa.
- No jasne, bo nie latam po całym domu i nie wrzeszczę, że odwiedził mnie przyjaciel. - powiedziałam sarkastycznie
- Mogła byś choć raz nie być taką suką?
- Taka moja natura. Coś chciałeś?
- Tak. Chciałem Ci powiedzieć, że za 2 godziny jedziemy do mnie. Weź wszystkie książki na ten tydzień i ubrania czy co tam jeszcze potrzebujesz. Jaxon przyszykował Ci już sypialnię i najpóźniej za 2 godziny musimy wyjechać.
- To chyba jakiś żart. - zaśmiałam się gorzko.
- Nie. To nie jest moja decyzja tylko twojego ojca. I nie próbuj się sprzeciwiać, mi to też nie jest na rękę, że będę musiał Cię znosić przez cały tydzień.
- Wal się! - powiedziałam i trzasnęłam drzwiami.
- Dobra, co on tu robi i o czym on mówi? I w ogóle co z tym wszystkim wspólnego ma Jaxon? O ile chodzi o tego o którym myślę.
- Tak, dobrze myślisz. Właśnie o tym wszystkim miałam Ci powiedzieć, a teraz nie wiem od czego zacząć.
-Najlepiej od początku czyli od tego co wydarzyło się w piątek.
- Dobra. Więc w piątek nie potrafiłam poradzić sobie ze swoimi myślami, więc wsiadłam na motor i krążyłam po mieście. W końcu zatrzymałam się na jednym z parkingów gdzie jakiś koleś zabił drugiego na moich oczach. Chlopak mnie zauważył i wywiózł mnie za miasto do jakiegoś domu. Jak się okazało był to kumpel Justina i Jaxona. Wtedy dowiedziałam, że są braćmi i to Jaxona mój ojciec wypuścił z pudła.
Później ojciec oznajmił mi że musi wyjechać i Justin robi za mojego ochroniarza. Zanawne co? Chłopak który robi brudne interesy robi za moją niańkę. Kelly zaprosiła mnie na imprezę, więc się zgodziłam.
Oczywiście Justin poszedł z nami. Kiedy stał rozmawiał z panienkami Kelly sprowokowała mnie, żebym podeszła, pocałowała go i udawała jego dziewczynę, a ja to zrobiłam. Później wyniósł mnie z imprezy i w samochodzie znów się całowaliśmy. Całe szczęście że miałam kombinezon więc nie miał szans dobrać się do moich majtek. I ot cała historia.
Dave siedział zszokowany i nie odezwał się nawet słowem.
-No powiesz co? - Zapytałam zirytowana
- Cholera.
- No... - wyszeptałam i położyłam się obok niego na łóżku.
Dave objął mnie ramieniem i przyciągną bliżej siebie po czym cicho westchnął.
- To co przez ten tydzień widzimy się tylko w szkole?
- Co? Chyba zwariowałeś. Nie pozbędziesz się mnie nawet teraz kiedy jestem w takiej sytuacji. - zaśmiałam się.
- To dobrze...
********
Godzinę później stałam nad pełną walizką ubrań próbując to wszystko wcisnąć tak, abym była w stanie ją zapiąć. Niestety ta cholerna walizka była za mała i nie mogłam pomieścić tego co było mi potrzebne.
Ze złości i frustracji kopnęłam w leżący na ziemi przedmiot.
- Jeszcze się nie spakowałaś?
- Jeżeli życie Ci miłe to lepiej się do mnie nie zbliżaj. - warknęłam
- Bo co?
Byłam już tak wkurwiona, że niewiele brakuje aby wybuchła. Podeszłam do chłopaka który stał i opierał się o futrynę moich drzwi.
- Mam Cię cholernie dość i aż nie mogę doczekać się, aż znikniesz z mojego życia! - warknęłam.
Justin szybko odwrócił mnie tak, że byłam uwięzona między nim, a ścianą. Ręce ułożył po jednej i drugiej stronie mojej głowy po czym lekko się nade mną pochylił.
- Ja też, ale puki co musimy się znosić na wzajem. - powiedział, a następnie poczułam jego usta na swoich.