Chodziłam nerwowo po pokoju z dobre piętnaście minut, aż w końcu z szuflady wyjełam swoje ulubione, koronkowe bokserki i przydużą koszulkę. Zamknęłam drzwi od swojego pokoju na klucz, a następnie to samo zrobiłam z tymi od łazienki i odkręciłam wodę w wannie wlewając do niej sporo wiśniowego płynu do kąpieli. Uwielbiam ten zapach. Pozbyłam się wszystkich ubrań, a włosy związałam w koka aby ich nie zmoczuć. Nie lubię myć włosów przed spaniem, bo koszmarnie się rano układają, a raczej w ogóle. Usiadłam do wanny pełnej gorącej wody i piany. Zamknęłam oczy i choć przez chwilę próbowałam się zrelaksować. Niestety na marne. Myślami wróciłam do pocałunku z Justinem przed szkoła, do dzisiejszego na imprezie i w samochodzie. Palcami przejechałam po dolnej wardze i jęknęłam z frustracji.
Tak bardzo bym chciała to powtórzyć.
Otworzyłam gwałtownie oczy i w myślach kopnęłam się w tyłek za te myśli.
Postradałam zmysły...
W wannie siedziałam tak długo, że aż woda zrobiła się zimna. Wyszłam z niej i opatuliłam się cieplutkim i mięciutkim ręcznikiem, po czym porządnie się wytarłam.
Założyłam bokserki, koszulkę i wróciłam do pokoju.
W brzuchu burczało mi tak głośno, że nie byłam już w stanie tego ignorować. Znalazłam swoje dresy bo przecież nie będę paradować po domu w samych majtkach. Założyłam ciepłe kapcie i próbowałam z pokoju wyjść tak aby mnie nie usłyszał. Niestety nie była bym sobą gdybym jak zwykle nie potknęła się o próg po czym z moich ust wyrwało się to samo co zawsze - "kurwa".
Zbiegłam jak naszybciej na dół i zanurzyłam się w lodówce w której tak na prawdę nie było nic prócz mleka, jajek i kilku jogurtów wiśniowych. Tak, więc wziełam jeden duży jogurt, w szafce znalazłam płatki kukurydziane które dosypałam do jogurtu, a z szuflady wyjęłam łyżeczkę i czym prędzej pobiegłam do swojego pokoju.
Modliłam się w duchu abym tylko gdzieś na niego teraz nie wpadła i chyba Bóg mnie wysłuchał bo kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi od mojego pokoju usłyszałam jak Justin otwiera od swojego. Mam nadzieje, że on unika mnie tak samo jak ja jego, z pewnością było by mi łatwiej.
Niedzielę miałam zamiar spędzić w domu, w łóżku, pod ciepłą kołderką i z książką w dłoni. Mimo, że z wielką ochotą wyszła bym pojeździć na moim skarbie, nie mogę bo była bym skazana na towarzystwo Justina, a tego nie chcę. Może nie tyle co nie chcę co nie powinnam.
Ktoś zapukał do drzwi, a tym kimś nie mógł być nikt inny jak Justin. Nie otworzyłam drzwi ani się nie odzywałam, więc zapukał jeszcze raz.
- Wiem, że tam jesteś i że nie śpisz! Jadę kupić coś do jedzenia bo lodówka jest pusta, chcesz coś?
- Jedyne czego chce to święty spokój! - warknęłam
Nie odpowiedział już nic tylko słyszłam jak zbiega ze schodów, a następnie trzaska drzwiami.
Ktoś tu chyba się wkurwił...
Skorzystałam z chwili kiedy nie było go w domu i zeszłam na dół po szklankę i butelkę wody.
Wątpie, że wyszedł, bo lodówka świeci pustkami. Nie wygląda na kogoś kto lubi gotować. Mógł przecież zadzwonić i coś zamówić bez wychodzenia z domu i zostawiać mnie samą. Przecież ojciec kazał mu mnie pilnować. Myślę, że pojechał spotkać się ze swoimi "przyjaciółmi", albo zaliczyć jakąś panienkę, a jedzenie to tylko pretekst, żeby wyjść.
Nagle przypomniałam sobie, że wczoraj kiedy Justin wyniósł mnie z imprezy nic nie powiedziałam Kelly ani nawet nie wysłałam jej sms'a. Znając ją pewnie przez całą noc odchodziła od zmysłów i będzie na mnie wściekła, że nie daję znaku życia. Lepiej jak zrobię to teraz, bo będę mieć przechlapane jeśli zaraz się tu zjawi, no chyba, że nawaliła się tak że wisi teraz nad muszlą klozetową. Nie to, że życzę jej źle, ale dla mnie było by lepiej gdyby tak było.
Niestety nigdzie nie mogłam znaleźć swojego telefonu. Szukałam już go chyba wszędzie, a przecież to nie możliwe żebym go zgubiła.
W ciągu trzech godzin przeszukałam wszystkie pomieszczenia w domu w których byłam i wszystkie możliwe miejsca gdzie mogłam go zostawić ale nic nie znalazłam, a chłopaka nadal nie było w domu. Wtedy przypomniałam sobie, że nie szukałam jeszcze w swojej łazience. Przeszukałam całą stertę brudnych ubrań, że może gdzieś tam wpadł ale ani śladu. Weszłam do swojej sypialni i o mało nie dostałam zawału.
- Odbiło Ci? - warknęłam - naucz się pukać!
- Umiem pukać, chcesz się przekonać? - zapytał rozbawiony
- No coś ty, nie zauważyłam!
- Bo nie miałaś jeszcze okazji. A tak poważnie. Pukałem, ale widocznie byłaś czymś tak zajęta, że nie słyszałaś księżniczko.
- Spadaj! - warknęłam i odwróciłam się do niego tyłem ponownie szukając telefonu na łóżku w tych wszystkich poduszkach i kocach.
- I mam odpuścić sobie takie widoki?
No tak, cholera byłam tak zajęta szukaniem telefonu, że zapomniałam że jestem w samych majtkach i koszulce która nawet ich do końca nie zakrywa. Ale z Ciebie idotka Liz!
- Czego ty ode mnie do cholery chcesz?
- To chyba ja powinienem zapytać czy to ty nie chcesz czegoś ode mnie. Nie zgubiłaś czegoś?
- Telefon!
- Dzwoniła Kelly, więc odebrałem. - powiedział bawiąc się moim iphonem
- Jakim prawem odbierałeś mój telefon i skąd go do diabła masz?
- To całkiem fajna dziewczyna. Zostawiliśmy ją tam samą, więc miałem trochę wyrzuty sumienia. Uznałem, że muszę ją przeprosić, a telefon zostawiłaś w moim samochodzie Skarbie. Musiał Ci wypaść kiedy wskoczyłaś mi na kolana. - powiedział z diabelskim uśmieszkiem na ustach.
- Ty i wyrzuty sumienia? - zaśmiałam się - Nawet nie próbuj się do niej zbliżać! I oddawaj mój telefon!
- A co za to będę miał?
- Jak zaraz mi go nie oddasz to się przekonasz co będziesz z tego miał!
Najwidoczniej chyba nie zrozumiał o co mi chodzi bo stał już blisko mnie. Zdecydowanie za blisko.
- Lubię jak się wkurwiasz. - wymruczał mi do ucha i to tak cholernie seksownie, że moja cała złość przeszła w mgnieniu oka, a jego ciepły oddech otulał moją szyję.
Po chwili leżałam już na łóżku na co jęknęłam zaskoczona, a Justin zawisł nade mną.
![](https://img.wattpad.com/cover/84676332-288-k959766.jpg)