W najbliższym czasie nie miałam w planach dodawać rozdziału, ale z tego względu, że przez ostatnie kilka dni jest więcej odsłon postanowiłam coś wyskrobać. ;)
Tak, więc łapcie taki króciutki. Mam nadzieję, że się spodoba. :*
********
Przegryzłam jego dolną wargę, na co zaskoczony rozchylił usta czym dał mi dostęp i pozwoliłam sobie na więcej.
I niech Cię diabli jeśli ten chłopak nie całuje najlepiej na świecie! No bynajmniej najlepiej ze wszystkich z którymi miałam okazję się całować. Aż mi się nogi ugieły i żeby nie to, że byłam uczepiona jego szyi wylądowała bym już tyłkiem na podłodze.
Przerwałam pocałunek i chodź miałam ochotę jęknąć z niezadowolenia, nie zrobiłam tego.
Justin nadal stał zaskoczony i zdezorientowany. Wtuliłam się w niego jak jakaś kotka i zrobiłam maślane oczy.
- Skarbie nie przedstawisz mnie koleżankom? - zapytałam przesłodzonym głosem.
- Nie Skarbie. - zaakcentował drugie słowo. - Musimy porozmawiać. Na osobności.
Pociągnął mnie za przedramie i wyprowadził do pustej kuchni.
- Co ty odpierdalasz? - warknął na tyle cicho aby nikt oprócz mnie tego nie słyszał mimo, że nikogo tu nie ma.
- Nic.
Oparłam się o o szafki kuchenne i przyglądałam się swoim paznokciom udając znudzoną.
- Nic? To co to była za szopka tam w salonie? - zapytał z furią w oczach, aż się lekko wzdrygnęłam.
- Kelly twierdziła, że nie podejdę i Cię nie pocałuję. Ja zawsze przyjmuję wyzwania. A po za tym miałeś mnie pilnować, a nie zabawiać się z panienkami. - powiedziałam z wyrzutem
- Przecież Cię pilnuję! Zazdrosna jesteś?
- Ja? Chyba sobie żartujesz i nie rozśmieszaj mnie lepiej. Jakieś dziesięć minut temu mogłam zaciągnąć brata chłopaka który zrobił imprezę i nawet byś tego nie zauważył. W sumie to nawet teraz żałuję, że odmówiłam, ale zawsze mogę go jeszcze znaleźć.
- Nie wkurwiaj mnie lepiej. - warknął
- O co Ci chodzi? - zapytałam i swój wzrok z paznokci skierowałam na Justina.
- Spróbuj tylko, a koleś straci wszystkie zęby.
- Mam gdzieś twoje groźby, będę robić co mi się podoba, a tobie nic do tego.
Chciałam wyminąć chłopaka i iść trochę potańczyć bo jeszcze nie miałam okazji ale nie było mi dane.
-Stój. Nie skończyłem jeszcze.
- Ale ja skończyłam.
- Jak sobie życzysz.
- Świetnie.
Myślałam, że odpuścił i zadowolona skierowałam się w stronę salonu, ale jednak się pomyliłam. Przerzucił mnie sobie przez ramię jak worek kartofli i wyszedł przez taras, żeby nikt nie widział tego przedstawienia. Kopałam, krzyczałam ale nic z tego. Nawet go to nie ruszyło. Posadził mnie na miejscu pasażera i zablokował drzwi. Sprytnie. Skąd on do cholery wiedział co chciałam zrobić, jestem aż tak przewidywalna?
- Dupek! - warknęłam kiedy tylko usiadł za kierownicą
- Nie zaprzeczam.
- Jak ty mnie wkurwiasz! - jęknęłam. Oparłam głowę o oparcie i zamknęłam oczy. - Jesteś taki ...
Niech Cię! Nie dokończyłam, bo zamknął mi usta pocałunkiem. Nie wiem jak. Nie wiem kiedy, ale znalazłam się na jego kolanach.
Jego ręce błądziły po całym moim ciele, a nasze języki walczyły o dominację.
Miałam trzymać się od niego z daleka.
Cholera, zdecydowanie zbyt dużo alkoholu. Tracę rozum. To zdecydowanie wina Kelly. To ona sprowokowała mnie abym pocałowała Justina i teraz nie mogę się mu oprzeć.
Jego ręka znalazła się na moich nagich plecach, a mnie przeszedł dresz pod dotykiem jego ciepłej dłoni.
Do swojego pokoju wleciałam jak burza. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko, twarzą w poduszki.
*******
Kiedy zakończyliśmy pocałunek, wróciłam na swoje siedzenie tak szybko jak wpakowałam mu się na kolana albo i szybciej. Całe szczęście, że miałam na sobie kombinezon bo Bóg jeden wie co by się wydarzyło gdybym miała na sobie sukienkę. Na pewno nie skończyło by się na samym pocałunku.
Całą drogę do domu nie odezwaliśmy się do siebie nawet słowem. A kiedy tylko się zatrzymał wybiegłam z samochodu.
Zapaliłam lampkę i znalazłam jakąś książkę której jeszcze nie zdążyłam przeczytać, bo i tak wiem, że prędko nie zasnę o ile w ogóle. Tak na prawdę to nawet nie wiem czy będę w stanie skupić się na książce, bo puki co myślę tylko o jednym. Mam ogromną ochotę iść do jego pokoju i znów go pocałować.
Ugh... te jego pocałunki są cholernie uzależniające.
Teraz już przynajmniej wiem dlaczego te wszystkie dziewczyny latają za nim jak skończone idiotki.
Dlatego muszę trzymać się od niego z daleka. Z tego z pewnością nie będzie nic dobrego, a moje biedne i tak złamane serce tylko na tym ucierpi.
Nie mogę więcej go pocałować.
Nigdy więcej!
Postanowione!
Teraz tylko muszę dotrzymać słowa.
