22

264 11 0
                                    


Przebudziłam się około godziny 9 w znacznie lepszym nastroju niż byłam wczoraj. Kelly spała sobie nadal spokojnie obok mnie z otwartą buzią. Nie powiem widok był komiczny, aż miałam ochotę się roześmiać co zrobiłam i obudziłam tym dziewczynę. 

- Komuś tu wrócił dobry humor - powiedziała z zamkniętymi oczami, uśmiechając się. Przeciągnęła się na łóżku, a po chwili usiadła. 

- Zdecydowanie. Co sobie Pani życzy na śniadanie? 

- Mmmm, mam ogromną ochotę na gofry z truskawkami i bitą śmietaną.

- Myślę, że da się zrobić, chodź na dół. - Powiedziałam z uśmiechem i zeszłyśmy do kuchni.

Kiedy naleśniki były już gotowe, wyjełam truskawki. Bitej śmietany nie było, ale za to była śmietanka, więc postanowiłyśmy zrobić ją same. Z jednej z szafek wyjęłam robot planetarny i po kilku minutach bita śmietana była gotowa. Niestety nie wylądowała ona na gofrach tylko na naszych twarzach. Wygłupiałyśmy się z Kelly i obsmarowałyśmy sobie całe buzie, a przy okazji szafki i podłogę w kuchni zanosząc się głośnym śmiechem od którego, aż rozbolał mnie brzuch. Niestety po moim dobrym humorze już po chwili nie było śladu. Do kuchni wszedł ojciec z miną jak by co najmniej ktoś umarł, a za nim Justin. Nie sądze, że wie o wczorajszym incydencie, bo Justin przecież by się nie wkopał. 

-Dzień dobry - wyszeptała Kelly.- Przepraszamy za ten bałagan... my zaraz to posprzątamy...

- Nie, nie przepraszamy, bo wcale nie jest mi przykro. Ale na pewno to sprzątnę. - powiedziałam - I co do cholery on tu robi? Zdawało mi się, że po tym jak jego brat wyjdzie z więzienia więcej się tu nie pojawi.

Ojciec odchrząkną. 

- Dzień dobry, Kelly. - Wow nawet pamięta jej imię. - Elizabeth muszę wyjechać na jakiś miesiąc.

- I co z tego ? Przecież i tak prawie wcale nie ma Cię w domu. - powiedziałam i przewróciłam oczami

- Elizabeth! - skarcił mnie ojciec. - Sprawa jest poważna. Nie możesz zostać sama i dlatego jest tu Justin. 

- Do czego zmierzasz? - zapytałam niepewnie. 

- Justin z tobą zamieszka, aż do wyjaśnienia sprawy. Bez niego nie możesz ruszyć się nawet z domu i nie obchodzi mnie czy Ci to pasuje czy nie. Tu chodzi o twoje życie. 

Chciałam już coś powiedzieć, ale pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami tak aby było to słychać aż na dole. Byłam wściekła że jak zwykle moje zdanie się nie liczy. Z tego wszystkiego zapomniałam o Kelly która została na dole. Dziewczyna zaraz po mnie weszła do pokoju. 

- Przepraszam - powiedziałam - Ale on jak zwykle nie liczy się z moim zdaniem . W ogóle nie obchodzi go co myślę. 

- Nie szkodzi . - powiedziała pocieszająco i mnie przytuliła.

- Nie mogę tu zostać. 

- A co chcesz zrobić? 

- Nie wiem.. uciec jak najdalej. 

- Daj spokój przecież to niczego nie rozwiąże. 

- A jak ty to sobie wyobrażasz? Ja z nim pod jednym dachem? W dodatku będzie za mną chodził jak jakiś kot za kłębkiem wełny. - powiedziałam zła. - Przecież my się tu po zabijamy.

- Po prostu zachowuj się jak by go nie było. Traktuj jak powietrze. Nie wiem... Postaraj się chociaż. Twój tata powiedział, że nie jesteś bezpieczna, więc zaufaj mu. Wie co robi. 

- Czy to nie hipokryzja, że moim bezpieczeństwem ma zająć się ktoś kto ma czyjąś śmierć za uszami ? - zaśmiałam się gorzko. 

- Dobra, tu przyznam Ci rację. 


Do Kelly zadzwoniła mama, więc musiała wracać do domu. Umówiłyśmy się, że o 19 będzie u mnie i tutaj wyszykujemy się na imprezę. Potrzebuję mocnego upojenia, aby zapomnieć chodź na chwilę o całym tym syfie. Na szczęście nie muszę martwić się tym jak wrócę do domu bo przecież od dzisiaj mam swojego cholernego ochroniarza który ma mnie pilnować. Szczerze, mam ochotę dać mu nieźle w kość i z wielką przyjemnością zacznę robić to już dzisiaj. 

Resztę dnia spędziłam w pokoju, aż do przyjścia Kelly. Tak jak już mówiłam miałam zamiar pograć na nerwach Justina dlatego musiałam ubrać się w coś co przykuje uwagę płci męskiej. Postawiłam więc na czarną sukienkę na tyle długą by zakrywała mi pupę ale nie na tyle by zakrywała całościowo moje koronki od pończoch. Sukienka była na długi rękaw ale odkrywała sporą część dekoltu i bardzo ładnie eksponowała moje piersi. Swoje długie włosy podręciłam, zrobiłam makijaż który składał się z podkładu, pudru, bronzera, różu i roświetlacza, a na powiekam narysowałam grubsze kreski eyelinerem po czym dokleiłam sztuczne rzęsy. Na koniec zaakcentowałam usta czerwoną szminką i zostały mi tylko do założenia czerwone szpilki które po chwili znalazły się na moich nogach. 

- Ulala Justin będzie miał dzisiaj ciężkie zadanie. Niedość że odganiać od Ciebie wszystkich facetów to jeszcze będzie musiał trzymać łapki przy sobie i nie będzie mógł nawet sobie dziś wyrwać. Na prawdę mu współczuję. - powiedziała Kelly, a na moich ustach pojawił się zadziworny uśmiech.

Wyszłyśmy z pokoju rozmawiając i śmiejąc się. Na schodach wpadłam na Justina który wylał na mnie mnie całą zawartość szklanki którą trzymał w ręku. 

- I coś ty narobił? - wykrzyczałam po czym zlustrował mnie od góry do dołu

- Ty mi chyba kurwa nie masz zamiaru powiedzieć, że miałaś zamiar wyjść w tym czymś? - warknął

- Gówno Ci do tego w czym chodze. To jest tylko i wyłącznie moja sprawa. 

- Sorry, ale puki jestem za ciebie odpowiedzialny nie będziesz ubierać się jak dziwka. 

Podniosłam rękę aby wymierzyć mu policzek ale przewidział mój ruch i złapał mnie za nadgartek, a złość jaka we mnie wzrastała sięgała już apogeum. 

- Nie porównuj mnie do swoich pieprzonych koleżanek do łóżka bo nie ubieram się, ani nie zachowuję się jak one! 

- Jeżeli chcesz gdziekolwiek wyjść to radził bym Ci się przebrać. 

- No jasne, że teraz muszę się przebrać bo jestem przez Ciebie mokra kretynie! - wykrzyczałam, po czym dopiero po chwili uświadomiłam sobie dwuznaczność swoich słów, a on chyba pomyślał o tym samym bo uśmiechnął się zadziornie. - Pieprz się palancie. - powiedziałam i zniknęłam w swoim pokoju. 

Z sukienki przebrałam się w czarno- biały kombinezon. Musiałam zdjąć stanik bo góra była usztywniana. Cała góra była biała i pokryta koronką,a Dół był cały czarny. Buty zmieniłam na czarne szpilki na platformie i zdenerwowana wyszłam z pokoju. Do auta wsiadłam nie patrząc nawet na tego kretyna. Teraz mój jedyny cel to ostro się najebać.  

Driven J.B.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz