Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno i działający mi na nerwy dzwonek telefonu. Jeszcze niezbyt przytomna chciałam się podnieść z łóżka, ale niefortunnie z niego spadłam zaplątana w prześcieradło przez co raptownie się rozbudziłam.
Skrzywiłam się i poobijana wyplątałam się z białego materiału po czym wstałam. Telefon miałam w kurtce która aktualnie leżała na podłodze razem z pozostałymi ubraniami i było to dowodem na to, że to co wydarzyło się wczoraj nie było snem.
Rozejrzałam się po pokoju. Justina już nie było ani jego rzeczy.
Żółć podeszła mi do gardła po czym gorzko się zaśmiałam. Głupia!
Czego ja się spodziewałam?
Że zostanie na noc?
Że zjemy razem śniadanie?
Że będziemy zachowywać się jak zakochana do szaleństwa para?
Bądźmy szczerzy.. dla niego byłam kolejną zdobyczą. Cholernym trofeum które właśnie dołączyło do jego kolekcji. Ale sama tego chciałam, nieprawdaż? Sama zaciągnęłam go na górę i chciałam, żeby mnie przeleciał.
Przecież to ja rozłożyłam przed nim nogi. Tyle razy wykorzystywałam facetów i zostawiałam ich nie oglądając się za siebie, więc dlaczego teraz czuję się wykorzystana?
Telefon znów zabrzęczał, a nawet nie wiem kiedy przestał. Podniosłam kurtkę i wyjęłam z kieszeni telefon, który ze złości miałam ochotę roztrzaskać o ścianę.
Zerknęłam na ekran i to, że byłam zaskoczona było by ogromnym niedopowiedzeniem. Odrzuciłam połączenie i rzuciłam telefon na łóżko. Matka jest ostatnią osobą z którą mam ochotę rozmawiać i od której spodziewała bym się telefonu. Z resztą o czym ja miałabym z nią rozmawiać? Dam sobie rękę uciąć, że nie pamięta nawet daty moich urodzin.
Telefon znów zadzwonił, a ja znów odrzuciłam połączenie. Po chwili przyszła wiadomość tekstowa.
Mama: Nie wiem co jest ważniejsze od odebrania telefonu od własnej matki, ale mam nadzieję, że masz dobrą wymówkę. W poniedziałek będę w domu, więc jeśli masz coś zaplanowane na najbliższe kilka dni to odwołaj to.
"Do domu..." zaśmiałam się gorzko. Jak można nazywać coś domem gdzie spędza się zaledwie kilka dni w roku albo i to nie. Z resztą jak ona śmie mówić mi co mam robić. Już dawno straciła do tego prawo. Zastanawiam się w ogóle dlaczego jeszcze zwracam się do niej "mamo". Matka tak się nie zachowuje!
Weekend spędziłam sama w łóżku. Nie odbierałam od nikogo telefonów ale wiem, że dzisiaj będę musiała się z tego tłumaczyć w szkole, bo nie mogę już więcej opuszczać zajęć. Może i nie jestem jakimś pieprzonym geniuszem, ale chciała bym skończyć tą szkołę chociaż z przyzwoitymi stopniami.
Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Byłam blada, oczy miałam podkrążone i puste jak bym przez ostatnie kilka dni nie spała. Zrobiłam mocny makijaż i podkręciłam włosy, tak, że piękne loki opadały mi na ramiona. Włożyłam czarne kopertowe body i w tym samym kolorze spodnie które leżały na mnie jak druga skóra i krótkie, wiązane botki. Narzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam z domu z torbą z książkami które spakowałam wczoraj wieczorem.
Nie chciałam zepsuć swoich loków, więc do szkoły pojechałam samochodem. Zatrzymałam się na parkingu i wysiadłam z auta. Szybko jednak miałam ochotę do niego wsiąść ponownie i wrócić do domu. Cofnąć czas i nie ruszać się z łóżka.
