W końcu zadzwonił dzwonek, a ja ruszyłam w kierunku drzwi razem z Kate. Jaxon nie miał tyle szczęścia bo wszystkie panienki obeszły go z każdej strony.
- Może powinnaś mu pomóc ? Przecież perfidnie widać, że chciał Ciebie dogonić ale te szuje mu na to nie pozwoliły.
- Szkoda mi go, ale nie. - Zaśmiałam się
- Jesteś bez serca. - krzyknęła za mną, a po chwili zatrzymała mnie nauczycielka
- Liz, pomogła byś dla kolegi, twoje koleżanki tak go oblazły, że biedny nie może nawet oddychać, a chyba zobowiązałaś się do oprowadzenia go po szkole prawda? - zapytała na co spojrzałam na nią zszokowana, no bo heej najpierw na lekcji nawet nie zwróciła mu uwagi za to co powiedział, a teraz mi mówi że mam go uwolnić od tych żmij. Nie chciałam się z nią kłócić więc zawróciłam. Przecisnęłam sie przez ten tłum szarańczy, aż dostałam się do chłopaka. Złapałam go pod rękę i pociągnęłam w kierunku drzwi .
- Możecie się rozejść, on nie jest wami zainteresowany. - powiedziałam do dziewczyn na co prychnęły i usłyszałam w tłumie tylko "a może tobą jest? "
- Właśnie tak się składa że jestem, spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja szybko odwróciłam wzrok bo doszło do mnie co powiedział. Nie jestem jakąś wstydnisią poprostu nie chciałam żeby zobaczył moje zdziwienie.
Kiedy zostaliśmy sami byłam szczerze powiedziawszy zła na niego.
- Mógł byś dziesięć razy pomyśleć za nim coś powiesz? - zapytałam wkurzona
- O co ci chodzi ?
- O to że powiedziałeś że jesteś mną zainteresowany choć wcale tak nie jest. Przecież te sępy zjedzą mnie teraz żywcem. - wyrzuciłam ręce w powietrze na co chłopak się zaśmiał - Co Cię tak bawi ? -zapytałam poirytowana
- Ty
- Och cieszę się że poprawiłam Ci humor. - powiedziałam sarkastycznie i przewróciłam oczami
- Jesteś urocza jak się złościsz i kto powiedział że wcale tak nie jest? Skłamał bym jak bym powiedział że mi się nie podobasz.
- Skończ, nie jestem urocza!
-Dobra - odpowiedział i podniósł ręce w geście poddania
- Bardzo święta jesteś ? - zapytał z cfanym uśmiechem
- W jakim sensie ?
- Jesteś na tyle niegrzeczną dziewczynką żeby zwiać z lekcji ?
- Matko - jęknęłam - w twoich ustach brzmi to cholernie niepoprawnie. Chodź. Nauczyciele jak się dowiedzą, stwierdzą że sprowadzam Cię na złą drogę.
- Dlaczego ? - Zaśmiał się
- Może dlatego, że mam miano najbardziej pyskatej i lekkomyślnej dziewczyny w całej w szkole ? A nawet niektórzy twierdzą że jestem gorsza od chłopaków.
- Nie martw się, w krótce to się zmieni. Mam dar do pakowania się w kłopoty więc pewnie zajmę twoje miejsce. - powiedział i puścił mi oczko.
Myślę, że możemy się zaprzyjaźnić ale na pewno nic więcej. Jest świetnym chłopakiem ale on za pewne nie jest typem chłopaka który chce mieć dla siebie tylko jedną dziewczynę.
- Dobra, na początek chyba od razu powinniśmy sobie coś wyjaśnić - zaczęłam..
- Co takiego?
- Jak się domyślam lubisz kiedy dziewczyny się za tobą uganiają, więc jedyne co nas może łączyć to przyjaźń. Zero seksu i całowania. - powiedziałam poważnie
- Podoba mi się to, że jesteś szczera. Ale ta część o całowaniu i seksie nie za bardzo mi się podoba.
-Nie czaruj... ja mówię poważnie. Ty z pewnością nie chcesz mieć dziewczyny, a ja nie chcę mieć chłopaka.
Staliśmy pod szkołą rozmawiając, aż dobiegł mnie tak cholernie znany mi głos na którego dźwięk spanikowałam, ale szybko starałam się to ukryć. Mam nadzieję że Jaxon tego nie zauważył.
- Liz, możemy porozmawiać? - zapytał Ronnie
- Nie mam o czym z tobą rozmawiać. - odpowiedziałam obojętnie nie odwracając się w stronę chłopaka, a Jaxon patrzył raz na mnie raz na Ronniego nie wiedząc co się dzieje.
-Musisz ze mną pogadać. - powiedział przez zaciśnięte zęby, ten chłopak nie znosi odmowy.
- Musze to ja zjeść, wysrać się i umrzeć resztę to ja ewentualnie mogę. - odpowiedziałam, a na ustach Jaxona majaczył uśmiech, najwyraźniej bardzo go bawiłam. Natomiast Ronnie wcale nie był już w tak dobrym humorze.
- Myślałem, że Ci na mnie zależy.
- Owszem, kiedyś mi się podobałeś, ale przecież wiecznie ślepa nie będę.
- Dziwka - wysyczał
- Bywałam gorzej nazywana. - powiedziałam o dziwo spokojnie.
- Doprawdy?
- Tak, twoją dziewczyną. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie.
- Jeszcze będziesz tego żałować. - warkną i poszedł do szkoły
Jaxon chciał już coś powiedzieć, ale szybko go uciszyłam.
-To co wagary?
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do mojego domu bo wiedziałam że ojca i tak tam nie zastanę.
