3

5.3K 175 57
                                    

-Nie, nigdy. Lubię takie.-powiedział ze złośliwym uśmieszkiem.

-Och, przykro mi ale to na mnie nie działa.-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.

-Uwierz podziała, na każdą działa.-mówił strasznie pewny siebie, na co prychnęłam.

-Czy ja Ci wyglądam na dziwkę?-spytałam już poważniej.

-Nie, wyglądasz na taką niedostępną. A ja lubie wyzwania.-mówiąc to podarował mi łobuziarski uśmiech.

-Powodzenia.-powiedziałam sarkaztycznie i teatralnie przewróciłam oczami. Na co on prychnął.

-Pamiętaj, że sama rzuciłaś to wyzwanie.

-Jesteś chory.-stwierdziłam zakładając ręcę na pierś.

-Nikt nie powiedział, że jestem zdrowy.

Nie odpowiedziałam. Nie chodzi o to, że nie wiedziałam jak go zjechać, tylko o to, że szkoda mi czasu na tego idiote. Zapewne był taki jak wszyscy, typowy Bad boy, których zasadą jest zarwać, zaliczyć, zostawić. Już miałam z takimi doczynienia, ale oni zazwyczaj preferowali w blondynkach, typowych plastikach, ale cóż, widać są i wyjątki.

-Zabrakło Ci riposty?-zaśmiał się.

-Szkoda mi czasu na Ciebie.

-Widzę, że na mnie lecisz.

-Marzenie ściętej głowy.-powiedziałam nawet na niego nie patrząc.

-Wmawiaj sobie.

-Czy ja wam może przeszkadzam?-powiedziała surowym tonem profesorka.

-Tak jakby.-odpowiedziałam szczerze.

-Może zechcecię podzielić się z klasą tym o czym rozmawialiście?-spytała a na jej twarzy pojwił się ten sztuczny uśmiech.

-Oczywiście.-odparłam tak samo radośnie jak ona.-Właśnie tłumaczyłam koledze, że zabiera mi MÓJ cenny tlen.

-Wypraszam sobie.-wciął się Harry.-Rozmawialiśmy o tym, że już nie długo Cię przelecę.-uśmiechnął się zadziornie.

-Przelecieć to ty się możesz samolotem.-prychnęłam.

-Słaba riposta.-stwierdził, a następnie skierował pytanie do tej starej jędzy.-Jak pani myśli ile czasu zajmie mi przelecenie jej?

No nie wierze, że to powiedział, na forum klasy. Rozumiem ja też mówie wszystko co myśle, ale on przesadził. Nie myśląc za dużo po prostu uderzyłam go w twarz. Spojrzał na mnie wielkimi oczami i chwycił się za policzek.

-Jesteś popieprzona!-wrzasnął na cały głos, a ja zaśmiałam się cicho.

-A ty jesteś jednym z większych chujów jakich pozanałam. -powiedziałam nie zwracając już uwagi ani na swoje słowa, ani na psorkę, która wręcz kipiała ze złości.

-Do dyrektora! Oboje! Już, natychmiast!-powiedziała bardzo szybko plącząc słowa.

-Chcę pani przez to powiedzieć, że sobie z nami nie radzi?-spytał chłopak z kpiącym uśmiechem. Na jego policzku nadal widniał ślad mojek dłoni. Co mówiąc szczerze troszkę podniosło moją radość.

Nie odezwałam się, tylko wrzuciłam rzeczy do torby. Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi, a Harry od razu za mną. Gdy chwyciłam za klamkę rzuciłam jeszczę głośnie ,,Miłego dnia pani życzę" i wyszłam. Wiedziałam, że to ją zdenerwuje jeszcze bardziej.

Idąc szkolnym korytarzem w stronę sekretariatu, ponieważ podejrzewam, że właśnie tam jest też gabinet dyra. Słyszałam kroki bruneta za mną. Szedł może jakieś dwa metry za mną w milczeniu. Co było dziwne. Spodziewałam się, że mi się oberwie za to, że mu przyjebałam. A ten nic, cichy i spokojny, no normalnie wjechał mi na ambicję.

Po chwili poczułam jak coś, a raczej ktoś chwyta mnie w tali. Obróciłam się odruchowo, zauważając, że twarz chłopaka jest stanowczo za blisko mojej. Przycisnął mnie do ściany i pocałował. Starał się być namiętny, czułam to. Może i bym nawet oddała pocałunek, gdyby nie fakt, że przypomniał mi się mój pierwszy pocałunek z Niall'em. Wyglądał dokładnie tak samo, tylko, że on pocałował mnie z zaskoczenia na oczach całej szkoły. Te wspomnienia za bardzo bolały. Już nie reagowałam na świat zewnętrzny, czułam jak po moich policzkach spływa strumień łez, nie mogłam tego powstrzymać. A tak bardzo nie chciałam pokazywać temu debilowi, jak łatwo mnie zniszczyć. Nawet nie zauważyłam kiedy przestał. Teraz byłam w żelaznym uścisku chłopaka, który delikatnie gładził mnie po włosach.

-Przepraszam, nie chciałem Cię skrzywdzić.-wyszeptał w moje włosy, wiem, że mówił szczerze, akurat to umiem zauważyć.

-Nic nie szkodzi.-powiedziałam łkając i wtuliłam się bardziej w chłopaka.

Wiedziałam, że gdybym teraz została sama, gdybym na niego nakrzyczała i kazała mu spieprzać, to prawdopodobnie załamałam bym się całkowicie.

Mimo, że nienawidziłam tego chuja, to teraz cieszyłam się z jego bliskości. Zrozumiałam, że właśnie tego potrzebowałam.

Straciłeś mnie  || H.S.✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz