29

2.2K 86 24
                                    

Pov Sky

Czułam się źle? Nie to mało powiedziane. Czułam się okropnie. Już cztery dni nie rozmawiałam z Harrym. Zlewała mnie, unikał, nie obdażył mnie nawet jednym spojrzeniem. A mi było z tego powodu przykro. Nie okłamując nikogo, mogę się przyznać, że zaczynałam coś do niego czuć. Wydawał się inny. Był ostoją, przy nim nie myślałam o tym co było kiedyś, o tym jak to strasznie się czułam przez ostatni rok. A teraz czułam się jak śmieć.

Wydaje mi się, że robił to wszystko, żeby mnie sprawdzić. Udało mu się, udowodnił sobie, że mogę być jego, że gdyby nam wtedy nie przerwano przespałabym się z nim. W tym samym pokazując jaka jestem beznadziejna.

Harry dobrze wiedział jak słaba psychicznie jestem, jak łatwo można mnie zranić i wykorzystał to. Każdy kto przeszedł przez coś w życiu wie, że to obojętność boli najbardziej. Nie wyzwiska, czy dokuczanie, ale właśnie obojętność w ten sposób pokazujesz, że dana osoba nigdy nic dla ciebie nie znaczyła.

Mimo, że od początku zdawałam sobie sprawe, że właśnie taki może być jego cel to i tak bolało.

Właśnie zmierzałam na angielski, dopiero wtorek, a ja już mam ochote zatopić się w swoim łóżku i nie wyjść z niego przez najbliższy rok. Cały czas jestem strasznie pogrążona w własnych myślach, że żadko zwracam uwage na świat zewnetrzny.

Do rzeczywistości przywróciło mnie dość bolesne zdeżenie z czyjimś torsem, a dokładniej to Harrym wszędzie poznam te perfumy.

Mineła chwila nim się otrzsąsnełam i uniosłam oczy na chłopaka. On przeleciał mnie wzrokiem i prychnął. Odszedł bez słowa, nawet bez jebanego przepraszam.

Szybko wstałam z ziemi i podniosłam jeszcze podręcznik, który upadł mi na ziemie. Szybkim krokiem ruszyłam w strone sali.

Po drodzę mrugałam żeby odpędzić łzy, nie chciałam płakać nie przez niego. Ale ta obojętność w jego oczach bolała bardziej niż cios w twarz.

Nie wiem czego się spodziewałam? Że się we mnie zakocha, że będziemy szczęśliwą parą? Nie liczyłam na niego w inny sposób, chciałam tylko, żeby pomógł mi oswoić z jego śmiercią, bo chciałabym zacząć od nowa. Nie zapomnieć o tym co było, tylko nauczyć się z tym fantem żyć.

On to wykorzystał w najbardziej bolesny sposób jaki było można. Do bił mnie, najpierw zrobił złudne nadzieje, a potem olał.

Bezinteresowność jest najgorzym co może spotkać drugą osobę.
A wiara w to, że coś się dla niej znaczy, jest jednym z wielu błędów, które zbyt często popełniamy i w ten sposób ranimy samych siebie.

Nie chciałam pokazać jak bardzo mnie zniszczył, chciałam udowodnić chyba bardziej sobie niż jemu, że tak nie jest. Postanowiłam wieczorem wybrać się na impreze i nie obchodziło mnie zdanie nikogo, mam zamiar się upić, chodź wiem, że alkohol nie załatwi moich problemów, ale bynajmnien pomoże na chwiel zapomnieć. 

W szkole też już nie miałam ochoty siedzieć, więc szybkim krokiem ruszyłam w strone wyjścia szkoły, ludzie obadażali mnie dziwnymi spojrzeniami nie rozimiałam dlaczego, dopóki nie poczułam spływającej łzy po moim policzku. No jasne, płakałam. Znów pokazałam jak słaba jestem, i to bolało.

Siedziałam na swoim łóżku wylewając hektolitry słonej cieczy. Nie umiałam ich powstrzymać, byłam taka głupia i naiwna. Jak mogłam pomyśleć, że coś dla niego znacze?
Zawsze byłam rozsądna i opanowana, ale przy nim się tak poprostu nie dało. Kiedy tylko mnie dotykał, logiczne myślenie schodziło na drugi plan, a włączało się pożądanie. Ale koniec z tym, mam zamiar dziś zaszaleć, nie chcę płakać przez jakiegoś dupka. Pokaże mu, że nic dla mnie nie znaczy.

Po dwóch godzinach przygotowań, stałam przed lustrem mając na sobie krutką, obcisłą i z dużym delkoltem sukienkie, do tego też czarne wyskoie szpilki. Włosy opadały luźnymi falami na moje ramiona, a na twarzy widniał ciut mocniejszy niż zwykle makijaż. Krwisto czerwon szminka dodawała uroku. Nie wyglądałam jak plastik, ale dosyć wyzywająco i o to chodziło.

Schodząc po schodach liczyłam minąć się z Harrym, chciałam pokazać co stracił i dać mu jasno do zrozumienia, że mam go gdzieś... Nawet, gdyby to miało być kłamstwo.

Moje plany się powiodły, kiedy specjalnie przeszłam, przed kanapą na której siedzieli Ci debile i wypiełam się tyłem do Stylesa sięgając po leżący na stole telefon, który swoją drogą specjalnie tam zostawiłam. Na mój gest usłyszałam, jak ten dupek niemal zachłysnął się powietrzem.

Ruszyłam w strone schodów, na których usiadłam i zadzwoniłam po taxi, jakoś dojechać trzeba. Siedziałam czekając, aż przyjedzie, kiedy przedemną jak z pod ziemi wyrósł Zayn.

-Chyba jesteś trochę zamłoda, a pozatym nikt Ci  nie sprzeda alkoholu.

-Jesteś tego taki pewny?-parsknęłam, po czym dodałam głośniej, żeby wiadomo kto usłyszał.-Napewno znajdzie się ktoś tak miły, kto postawi mi drinka, ewentualnie zarwe do barmana.

-Nigdzie nie idziesz.-usłyszałam głos Styles'a, który pojawił się koło Mlika.

-Haha i ha. Akurat ty się pieprz. Twoje zdanie mnie nie obchodzi.

-Mała to nie jest dobry pomysł.-westchnął Zayn, a w tym samym momencie usłyszałam trąbniecie, które sygnalizowało przyjazd taryfy.

-Szkoda. A teraz przepraszam panów, ale idę zarywać i dobrze się bawić.

Powiedziałam wymijając ich, kiedy przechodziłam obok Harrego dostrzegłam, jak się cały napina i zaciska szczęke w wąską linie.

Potem już tylko ruszyłam w strone imprezy.

Wejście do środka nie zajeło mi dużo czasu, ochroniarz okazał się bardzo przystojnym chłopakiem o imieniu Luk, który za wpuszczenie mnie oczekuje tańca jak skończy prace.

Siedziałam przy barze pijąc już drugiego shota, poczułam mocny uścisk na biodrach i intensywny zapach perfum.

-Co taka dziewczyna jak ty robi tutaj sama?-zapytał, prosto do mojego ucha,  a mnie owinął jego oddech na szyji.

-Czeka na nogoś, kto nie pozwoli się jej nudzić.-odparłam flirtownie i obróciłam się do niego przodem.

Przedemną stał wysoki blondyn o intensywnie niebieskich oczach. Był naprawdę mega przystojny, a widoczne tatuaże tylko dodawały uroku i ten kolczyk w lewej brwi. Ubrany był  w zwykłe czarme spodnie i białą koszule, która miała podwinięte rękawy i rozpięte cztery górne guziki.

-Nie pozole Ci się nudzić.-mruknął mi do ucha i pociągnął w tłum spłoconych ciał.

Albo mi się wydawał, albo w tłumie mignęły mi znajoma burza loków.

***

I kolejny rozdział za nami!

Straciłeś mnie  || H.S.✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz