31.

2K 89 16
                                    

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy, jakby rozrywało ją od środka. Chciałam się za nią złapać, jednak uświadomiłam sobie, że moję ręcę są związane i nie miłosiernie pieką. Chciałam krzyczeć, lecz nawet to nie było mi dane, usta miałam zaklejone, jak mniemam taśmą. Więc oceniają swoją sytuację, leże związana w. W sumie to gdzie ja jestem? Jak się tu znalazłam? Boże, moja głowa huczy od nadmiaru myśli.
No dawaj! Skup się!
Ostatnie co pamiętam to jak Luke? Tak ten ochroniarz podaje mi drinka. Właśnie w tym momencie, uświadomiłam sobie jaka jestem głupia i naiwna. Bo kto normalny pije coś od nienzajomego? No pewnie ja! Tylko zaraz. Ja nie jestem i nigdy nie byłam normalna. Nie wiem czemu, ale w tej chwili się nie bałam, jakoś to wszystko było mi obojętne. Jak chcą mogą mnie zabić. Powiewa mi to, byle by zorbili to szybko. Przecież i tak mam nudne życie? Moje jakże głębokie przemyślenia przerwały się kiedy do pomieszcznia w którym się obecnie znajdyję-czytaj, zwykłe puste szare ściany i nic więcej, zaczęły się otwierać, a przezni weszedł nie kto inny jak Luke.
Bałam się? Chyba nie, skoro i tak wszystko miałam gdzieś. Chciałam się tylko dowiedzieć po co mu ja?!

-Widzę, że w końcu się obudziłaś.-stwierdził, a jego głos był przepełniony drwiną.
Teraz będę płacić za swoją naiwność i głupotę. Wiedziałam to. Luke potrzedł do mnie i zerwał mi taśmę z buzi, lekko pisnęłam, bo to faktycznie bolało.  Postanowiłam się nie odzywać. Bo niby po co miałam dać mu jaką kolwiek satysfakcje?-Teraz jesteś taka cicha.-zaśmaił się, a ja nadal nie reagowałam.-No odezwyj się w końcu. Wiem jak bardzo chcesz mi nawrzucać.

-Jesteś chujem.-stwierdziłam oschle i parzyłam mu w oczy.

-To komplement dla moich uszu, od kogoś takiego jak ty.

-Że tak spytam. Po chuj Ci jak?!-wydarłam się na niego, przy okazji patrząc morderczym wzrokiem, z którego się zaśmiał.

-Dziewczynko, nie przeklinaj.-powiedział spokojnie.

-Będę kurwa mać.

-To nie była proźba, tylko zasada której będziesz przesztrzegać.

-No ciebie chyba coś jebło w dekelek.-zaśmiałam się mimo swojej złej sytuacji, nie pokaże mu, że jestem słaba.

-Nie wystawiaj mojej cierpliwości na próbę.-syknął.

-Chuj mnie obchodzi twoja cierpliwość.-splunęłam na niego.

Widzę to, widzę jak jest na granicy wytrzymałści, jak robi się wręcz czerwony ze złości, że zaraz wybuchnie i nie skończy się to dla mnie dobrze. Ale czy żałuję, że doprowadziłam go do takiego stanu? No pewnie, że nie! Niech spierdala.

-Kurwa przeginasz.-warknął i znów zaczął się do mnie przybliżać.

Wpatrywałam się w jego ciało, które właśnie zacząło się nademną pochylać. Rozwiązywał mi ręce i nogi, ale napewno nie miał dobrych zamiarów. Spoglądałam na jego ruch i nie reagowałam.

-Teraz zobaczysz co znaczy moja złość.-uśmiechną się syderczo.

Pociągnął mnie za włosy i pociągnął do góry, mój pisk odbił się od ścian pustego pomieszczenia, a ja poczułam napływające łzy do moich oczu, pecz nie chciałam pozwolić im wypłynąć.
Przez tą chwilę kiedy ciągnął mnie w stronę drzwi, mogłam mu się przyjrzeć. Miał czarne opinające spodnie i tego samego bokserkie, która idealnie podkreślała jego spore mięśnie. Włosy w perfekcyjnym nie ładzie, podkreślone kości szczęki. Mogę przyznać, że jest przystojny, ale co z tego skoro jest dupkiem?

Jesteś bardziej głupia niż myślałam.. On Cię porwał,a ty głupia myślisz o tym, że jest ciachem...

I znowu ona ma racje...

-Maleństwo czemu jesteś taka cicha?-powiedział, a jego ton głosu drastycznie się zmienił, teraz jest taki miły, sympatyczny? Uch... Teraz to się chyba dopiero boję...

Straciłeś mnie  || H.S.✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz