22

2.6K 106 9
                                    

Pov Harry

Chciałem, żeby była moja. Żeby zasypiała i budziła się przy mnie. Żeby tylko w moich ramionach czuła się bezpiecznie.

To jest tak nie możliwe, że z bezradności mam ochote wyrwać sobie wszystkie włosy, albo upić się do nie przytopności. Ale co by to dało? Nic. Nie zmienie tego, za kogo mnie ma. Jestem dla niej jedynie dupkiem, a mimo tego, że chcę się zmienić to nie zawsze mi wychodzi.

Pov Sky

Co za dupek! Cham, idiota, popierdoleniec! Mam go dosyć. Nie go, a raczej jego pierdolonego rozdwojenia jaźni! Raz potulny jak baranek, opiekuńczy, a kiedy indziej szkolny bad boy, postrach szkoły i dupek do kwadratu.

Nie żebym ja była lepsza, no ale w stosunku do niego jestem zawsze taka sama.

Kogo ty próbujesz nabrać? Siebie, mnie? Jak narazie nie idzie Ci za dobrze. Dziewczyno zdecyduj się! Raz się z nim liżesz, a raz karzesz mu spierdalać! I kto tu ma rozdwojenie jaźni.

Uhh, zamknij się wreźcie! No nie powiem, nie ma to jak kłótnia z kimś inteligentnym.

Właśnie w tym wspaniałym momencie przekroczyłam próg swojego pokoju i zamknęłam ke na tyle głośno, żeby dać znać, że jestem.

Życie nauczyło mnie tego, że jeżeli przyszedłeś gdzieś, a ludzie Cię jeszcze niezauważyli, to daj znać, że jesteś.

Odrazu skierowałam się do toalety i wykonałam wieczorną toalete. Zajeło mi to łącznie może z czterdziści minut, a już po około godzinie leżałam pod ciepłą kołdrą. Fakt, że jest już ranek troszkę mnie dołuję, no ale trudno. Kto powiedział, że muszę rano wstać? Z tą myślą usnełam.

Stałam sama. Zupełnie. Wkół mnie były tylko drzewa i jakieś krzaki. Las. Tak to dobre określenie na miejsce w którym się znajduję. Nie wiem czemu, ale nie bałam się. Było tu tak spokojnie przyjnie. Postanowiłam iść przed siebie, może tam będzie droga? Pierwszy krok, drugi, trzeci i naglę głośny wybuch. Moje ciało zadrżało. Jakby gdzieś nie daleko. Za mną. Obróciłam się i coś szczególnego zwróciło moją uwagę. Ktoś biegł prosto na mnie! Między drzewami przenikała sylwetka mężczyzny, przejechałam wzrokiem po całej postaci, aż na trafiłam na te idealnie błękitne oczy, w których byłam zakochana. Niall. Był pare metrów odemnie, coraz bliżej. W moich oczach zebrały się łzy. Walczyłam sama ze sobą by nie pozwolić im wypłynąć. Naglę silnę ręcę chłopaka wylądowały na moich biodrach. W jego oczach też dostrzegłam łzy. Stałam jak sparaliżowana, nie wiedziałam co się dzieje. To było zbyt piękne by mogło być prawdziwe. Przecież on nie żyje? Zostawił mnie! A teraz stoji tu i się do mnie przytula.

-Tęskniłem.-powiedział i przyciągnął mnie do siebie.-Zawsze byłem przy tobie Sky.-powiedział głaszcząc mnie po plecach. Gdy ja w tym samym momencie moczyłam mu bluzkę łzami. Chciałaby ten moment trwał wiecznie.

-Tak strasznie tęskniłam.-wyszeptałam w jego tors.

-Wiem mała. Ale ja zawsze jestem przy tobie. A teraz musisz mnie posłuchać.-przerwałam mu, musiałam zadać to pytanie, które dręczy mnie od tak dawna.

-Czemu mnie zostawiłeś? To ja.-nie dał mi dokończyć.

-Bo Cię kocham, bo chcę żebyś była szczęśliwa i bezpieczna. A teraz posłuchaj. Kochanie nie mogę Cię chronić już tam na dole. Ale nie będziesz sama, z nim będziesz bezpieczna.-powiedział bardzo cicho patrząc mi w oczy. Dostrzegłam tam radość, ale i też zagubienie.-Musisz iść z nim. On Cię ochroni, będzie kiedy będziesz go potrzebować. On nie pozwoli Cię skrzywdzić.-po tych słowach obrócił mnie do siebie plecami to co tam zobaczyłam, złamało mnie w pół. Zobaczyłam te same szmaragdowe oczy, które mieszają mi w głowie. To nie możliwe, że o niego mu chodzi. A może. Harry rozłożył ręcę w geście pokazania mi, że chcę mnie przytulić. Jednak ja stałam jak zaczarowana. Czy można kochać dwie osoby tak samo? Nie! Pzecież ja nie kocham Harr'ego! Nie darze go żadnym uczyciem oprócz nienawiści. Od nienawiści do miłości kochanie. Podpowiedziała mi moja podświadomość. Nie. Nie możliwe. Obróciłam się spowrotem do Niall'a. Był uśmiechnięty.

-On będzie o ciebie dbał.-powiedział pewnie.

-Ale ja chcę być z tobą. Tu.-powiedziałam łamiącym się głosem.

-Nie chcesz. On mi obiecał, że będziesz bezpieczna.

-Ale ja nie chcę.-płakałam-Nie chcę znów Cię stracić.

-Nie stracisz. Zawsze będę przy tobie.

-Kłamiesz.

-Nigdy. A teraz idź. Scarlett idź do Harr'ego i bądź szczęśliwa.

Obrócił mnie i popchnął, tak, że wpadłam prosto w ramiona bruneta. Który nie mal odrazu zamknął mnie w swoich ramionach.

-Będziesz bezpieczna. Obiecuję.

Obudziłam się cała mokra i zapłakana.

-To był tylko sen!-mówiłam sama do siebie. 

Był tak strasznie realistyczny. Jakby to naprawdę był mój chłopak, jakby nigdy nie umarł! Tak mało prawdopodobne.

Teraz już napewno nie zasnę. Niall. On tam był. Niemożliwe.

***

Podoba się? Brak weny.. Ale coś nabazgrałam! Ujdzie? :')

Straciłeś mnie  || H.S.✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz