35.

2K 77 7
                                    

Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarze, było mi przyjemnie ciepło i miękko. Jednak kiedy otworzyłam oczy, wszystko wróciło.

-Kogo zabiłeś?
-Niall Horan.

To on!

On zabił chłopaka, który był dla Ciebie wszystkim. Tego, którego kochałaś ponad własne życie! Tego samego, który oddałby je za Ciebie i w sumie to zrobił! A ty co? Siedzisz z morderca śmiejesz się z nim. Jesteś beznadziejna, nigdy na niego nie zasługiwałaś.

Przypływ emocji był tak silny, że łzy mimowolnie spłynęły po mojej twarzy. Czułam jak moje serce zostało złamane i wyrzucone daleko stąd. Teraz był czas płaczu, ale to minie, wtedy będzie czas na zemstę.

***

Nie wiem ile leżałam w tym pokoju. Byłam tu pierwszy raz, czerwone ściany i meble z ciemnego brązu. Praktyczny brak jakich kolwiek ozdób czy pamiątek. Pokój bez wyrazu bez wyczucia. Nie pasowałam tu, chciałam stąd wyjść, ale to mogłoby nie spodobać się Luke'owi, tego nie chciałam.

Jakiś czas później, leżałam i tępo patrzyłam w sufit z otępienia wyrwało mnie dopiero skrzypienie drzwi. Skierowałam głowę w ich stronę i ujrzałam mordercę.

Luke usmiechnął się i wolnym krokiem potrzedł do łóżka.

-Widzę, że się obudziłaś.-stwierdził.-Długo spałaś, zapewne jesteś głodna.-dodał z uśmiechem.

Spojrzałam na niego jak na największego wroga, którym z resztą był i pokiwałam głową na boki z niedowierzaniem.

-Jak możesz po czymś takim na mnie spojrzeć?-zapytałam ze smutkiem.

-Chyba nie rozumiem.-stwierdził.

Spojrzałam na niego, a z moich oczu poleciało kilka łez.

-Zabiłeś go.-stwierdziłam cicho.-Zabiłeś tak bliską mi osobę!-krzyknęłam.

Chłopak spojrzał na mnie jak na wariatke i lekko przymróżył oczy.

-Kim był dla Ciebie?-zapytał po chwili.

-Kochałam go.-szepnełam łamiącym się głosem.-Był wszystkim.-teraz już płakałam.

-Nie wiedziałem.-powiedział jakby do sobie.-Nie chciałem Cię zranić.-tłumaczył.

-Powiedz mi tylko dla czego?-poprosiłam.

-Ten świat już taki jest.-westchnął.-Giną Ci najlepsi i najmniej winni.

-Znałeś go?-zapytałam.

-Przypadkiem. Rozmawiałem raz i nie wiedziałem kim jest. Wiem jedno. Był dobry, źle wybrał i płacił za nie swoje grzechy.

Gdy tak o nim mówił, patrzył mi prosto w oczy. Wiedziałam, że jest szczery, ale to i tak bolało. Łzy nadal ciekły po twarzy i nie umiałam ich chamować. Wszystkie uczucia wróciły i bolały podwojenie.

-Przytul mnie.-wyłkałam.

Możecie uznać mnie za chorą, że mam syndrom Sztoccholmski, ale nie. Ja po prostu teraz tego potrzebuje, bo inaczej rozsypię się i już nie pozbieram.


Luke po chwili wahania zrobił to o co go prosiłam. Płakałam w koszulkę swojego oprawcy i czułam się lepiej. Czułam, że troszeczkę się pozbierałam. Bo nawet najgorasz prawda, jest lepsza od najpiękniejszego kłamstwa. A psychika człowieka jest jak kartka papieru. Raz zgnieciona, nigy nie naprostuję się do koncia. Mimo całego ból, po około godzinie płaczu, zrozumiałym, że jestem silniejsz.

______________________________________

Tak wiem! Rozdziały miały być częściej, ale. Dobra nie mam usprawiedliwienia!! Mam nadzieje, że mi wybaczycie itp. Nie obiecuje, że rozdziały bd regularnie, ale coś na pewno będzie. Uwielbiam was i przepraszam. ( ˘ ³˘)❤



Straciłeś mnie  || H.S.✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz