24

2.6K 109 5
                                    

Pov Harry

Siedziałem już któromś godzine przy tej małej, a ona dalej tak jak spała, tak spała.

Zayn'a nie było w domu, bo był z chłopakami załatwić, albo bynajmniej spróbować załatwić pewne sprawy. Miałem iść z nimi, ale uparłem się żeby pilnować Scar. Wychodzi na to, że dobrze zrobiłem zostając. Chodź wydaje mi się, że to moja wina, że zemndlała? W sumie to nie wiem co dokładnie się stało, ale mam nadzieje, że szybko się obudzi. Może tego nie widać, ale zależy mi na tej małej wredocie. Bo kiedy chcę jest naprawdę potulna jak baramek. Ale chyba wole tą wredną wersje. Mógłbym się z nią kłócić wiele godzin, a potem kolejne tyle lizać.  Ona mnie cholernie pociąga, pod każdym jebanym względem. Jak patrzy mi w oczy i stara się wyglądać na pewną siebie i groźną, a tak naprawdę jest zawstydzona i nie pewna. Dobrze wiem, że na nią działam. Ona działa na mnie w ten sam sposób, ale nigdy by się do tego nie przyznała. Chciałbym by mi ufała, żeby miała mnie za przyjaciela, za osobę której może wszystko powiedzieć. Czasami zastanawiam się co by na to wszystko powiedział Niall, wiem jak ją kochał i wiem, że jak tylko zrobie tak by ona znów była szczęśliwa tak jak przy nim to on to zrozumie. Ale czy przy mnie, przy życiu, które prowadzę można być szczęśliwym, bezpiecznym. Nie, ta odpowiedź jest tak prosta, a tak cholernie boli.

Pov Sky

Tak potwornie boli mnie głowa, nie wiem czy jestem w stanie otworzyć oczy. Czy chcę. Czuję delikatny uścisk na prawej ręcę i te idealne perfumy. Zastanawiam się co się stał, ale nic nie pamiętam. Nie wiem czy to źle, czy dobrze?

Postanowiłam otworzyć oczy, ale odrazu pożałowałam wyboru. Jaskrawe światło odrazu mnie oślepiło.

-Harry, zgaś to.-mruknęłam i jak na zawołanie światło zgasło.

-Już dobrze. Jestem tu.-powiedział, niemal, że szeptem, a jego głos przepełniony był troską.

-Co jest?-wychrypiałam i ponowiłam próbę otwarcia oczu, tym razem mi się udało. Pierwsze co zobaczyłam to przepełnione zmartwieniem i bólem spojrzenie bruneta, który teraz dokładnie przyglądał się mojej twarzy, badając każdy jej zakamarek.

-Spałaś pięć godzin.-powiedział nie pewnie.-Martwiłem się.

-Martwiłeś?-spytałam siadając.

Tak.-odpowiedział pewnie.

Nic na to nie powiedziałam, nie wiedziałam co. On ostatnio jakoś za często się o mnie martwi, a może udaje? Tak ta druga możliwość jest bardziej prawdopodbna.

Wstałam i ruszyłam do łazienki z zamiarem umycia się. Totalnie ignorując chłopaka za mną.

Wzięłam z garderoby krótkie dresowe spodenki i jakiś zwykły t-shirt, nie chciałam się stroić, zwisa mi to, że ON jest w domu i tak nigdzie nie wyjde. 

I tak wszyscy wiedzą, że na niego lecisz! Jesteś zbyt łatwa do ogarniecia! On też widzi jak na niego działasz i zapewne ma z ciebie niezły ubaw.

Zamknij się już! Powiedziałam sama do siebie w myślach.

Szybko zamknełam się w toalecie i wykonałam szybki prysznic. Jak wyszłam wysuszyłam jeszcze włosy i związałam w luźny kok.

Już ubrana i przystosowana do życia wyszłam z łazienki.

Harry siedział nadal w tej samej pozyci. Na fotelu ustawionym przy moim łóżku. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale uśmiechał się do mnie. Tak inaczej, nie był to uśmiech znaczący coś w stylu ,,przelece Cię, zobaczysz" tylko coś w stylu ,,cieszę się, że wszystko ok". A to naprawdę było dziwne, żadko miał taki szczery wyraz twarzy. Zazwyczaj pałało od niego chłodem i obojętnością, na przemian z pożądaniem i złością. Teraz wyglądał nie groźnie, a dołeczki na jego policzkach tylko dodawały mu uroku.

Nie wiem czemu, ale podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach. Na początku zdziwił się takim gestem, ale już po chwili przyciągnął mnie bliżej. Tak, że teraz byłam wtulona w tors bruneta. Było mi naprawdę przyjemnie. Jedna jego ręka była na mojej tali a druga na plecach. Czułam się tak inaczej, bezpiecznie.

-Dziękuje.-wymamrotałam w jego bluzkę.

-Za co Scar?-zapytał zniżonym głosem, przez co przeszły mnie ciarki.

-Za nic konkretnego Hazza, za nic konkretnego.-powiedziałam z uśmiechem.

-Och mała, czasami nie wiem jak mam się przy tobie zachowywać?-wymruczał ledwo słyszalnie, ale i tak było można dostrzec zakłopotanie w jego głosie.

-W jaki sensie?

-Chciałbym Cię traktować jak dziewczyne. W sensie traktuje Cie tak cały czas, ale chciałbym tak inaczej. Nawet nie wiem jak to obrać w słowa, ale wydaje mi się, że no ten.-tu zrobił przerwe i spojrzał mi głęboko w oczy przy tym oblizując dolną wargę.-Zależy mi na tobie.

Chciałabym dodawać częściej rozdziały, ale jakoś nie mam czasu. Ogólnie dziwie się, że ktoś to w ogóle czyta! Czasem wydaje mi się, że to co piszę jest bez sensu i przereklamowane, ale pisanie mnie cieszy, pozwala się odstresować:')

W sumie nie wiem, czemu to napisałam:)

Straciłeś mnie  || H.S.✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz