Pov Sky
No nie zaprzecze, że mi się nie podobało, bo tak. Cholernie mnie pociąga, ale ja chyba nie jestem jeszcze gotowa. A pozatym znam go za krótko, o tak zdecydowanie za krótko.
Zastanawiam się kim on dla mnie jest? Kolegą? Znajomym? Przyjacielem? Sama nie wiem, a może nie chcę dopuścić do siebie myśli, że mógłby być tylko kolegą? Nie wiem.***
Dziś poniedziałek, super! Czujecie ten entuzjazm?
Jest coś po siódmej, a ja wyglądam gorzej niż źle. Nie wiem w co się ubrać i nie jestem jeszcze umalowana. A zapomniałabym dodać mam okres. Cudnie, no lepiej być nie może.
W końcu zdecydowałam się na czarne spodnie z dziurami na kolanach i biały crop top. Do tego białe Air forcy i skużaną kurkę. Miałam lekki makijaż, który składał się z rozświetlacza pod oczami i pomalowanymu rzęsami. Włosy zostawiłam rozpuszczone, co za tym idzie, żyły własnym życiem.
Zegarek wskazywał za dwadziścia ósmą. Taa, czyli się spóźnie, o nie! Ach ten sarkazm się dziś mnie trzyma.
Postanowiłam zejść na dół i powoli się zbierać. Będąc na schodach poczułam przepiękny zapach naleśników. Wchodzą do kuchni zauważyłam Zayn'a i Harrego? Siedzieli do mnie tyłem i zawzięcie o czymś dyskutowali. Dlatego też wziełam stojący obok mnie wazon i, żeby zwrócić na siebie ich uwagę roztrzaskałam go na ścianie przed nimi. Rozmowa niemal odrazu ucichła, a oni wyglądali jakby byli sparaliżowani. A ja stałam za nim powstrzymując śmiech. Pierwszy odezwał się loczek.
-To nie jest normalne napadać na kogoś z zaskoczenia, nawet nie mamy broni.-powiedział wyraźnie spięty, a ja nie zbyt rozumiałam.
-Tak debilu, może powiesz im jeszcze jakiś szczegół o nas.-powiedział poirytowany Zayn. Nadal siedzieli w tej samej pozycji.
-Czego chcecie?-zapytał, a dokładnie wysyczał Hazza.
-No ja chciałam coś zjeść.-powiedziałam starając się zamaskować śmiech.
Oni niemal odrazu się obrócili, a ich miny były bezcenne. Zayn nieźle wkurwiony, a brunet? Zaskoczenie, ulga? Szybko wstał i się do mnie przytulił mamrocząc coś w stylu ,,jak się cieszę, że to ty". Przyznam już nie ogarniam. Ciekawe czego oni się spodziewali. Napadu?
-Jesteś chora!-wydarł się Zayn.-Wiesz jak nas przestraszyłaś?
-Tak i to było bardzo śmieszne.
Loczek stał koło mnie i mierzył mnie spojrzeniem, po chwili powiedział spokojnie.
-Nigdy więcej nie rób sobie taki żartów, dobrze?
-Czemu zareagowaliście tak dziwnie?-spytałam pomijając jego pytanie.
-Nie ważne.-powedział Zayn i posłał lokowatemu porozumiewacze spojrzenie.
-Scar, jedziesz ze mną do szkoły?-zapytał naglę Harry, zupełnie zmieniając temat.
-Ta -odpowiedziałam.
Wiedziałam, że jeszcze wrócimy do tej rozmowy, ale jak będziemy sami. Wtedy łatwiej będzie mi coś z niego wyciągnąć. Wzieiam jeszcze jabko z kuchni, ubrałam szal i wziełam torbe.
Jechaliśmy w ciszy, co w sumie mi teraz nie przeszkadzało. W pewnym momencie jego ręka znalazła się na moim udzie. O dziwo nie przeszkadzało mi to.
Gdy wiechaliśmy na szkolny parkinn chciałam wychodzić z auta jednak powstrzymały mnie silne ręcę chłopaka. Spojrzałam na niego zdziwona a on tylko się uśmiechnął i pociągnął mnie na swoje kolana. Wiedziałam co chce zrobić i cieszyłam się z tego powodu. Po chwili czułam już jego usta na swoich. Całował delikatnie i namiętnie. Może był to krótki pocałunek, ale podobał mi się. Patrzyłam mu teraz prosto w oczy.
CZYTASZ
Straciłeś mnie || H.S.✔
Fanfiction"-Odważny się nie poddaje. -Nie Scar. Odważny uznaje siłę innych." [Informuje, że opowiadanie zawiera dużą ilość błędów, których jestem całkowicie świadoma.. Nie chcesz? Nie czytaj.. Nie zostaną one poprawione, ponieważ najzwyczajniej w świecie mi s...