5

4.2K 138 40
                                    

Nie wiedziałam po co napisał. Co chciał tym osiągnąć no ale trudno. Postanowiłam nic nie odpisać, bo niby co miałam napisać? ,,No rozumiem o co ci chodzi, nie szkodzi. Buziaczki."

Nie będę z siebie robić większej idiotki niż jestem. Nie chcę nic szczególnego. Cgce tylko skończyć to popieprzone liceum i żyć swoim życiem. Zawsze chciałam zostać architektem wnętrz, kiedyś dużo szkicowałam i projektowałam, ale mój zapał do tego odszedł razem z nim.

Scarlett, stop! Przestań o nim tyle myśleć! On nie wróci.

Ten głos w mojej głowie ma rację. Wiem, że już nigdy go nie spotkam na żywo, ponieważ od roku, co noc śni mi się on-Niall. Zawsze to samo. Leży i się wykrwawia, a ja jestem zbyt słaba by mu pomóc. Co noc budzę się zapłakana. Przywykłam do tego. Nie wiem, czy kiedykolwiek zacznę normalnie funkcjonować.

Z tą myślą zasnełam.

Obudziło mnie pukanie do drzwi, leniwie się podniosłam i spojrzałam na zegarek 19:12. To se pospałam. Nie pamiętam czy znów o nim śniłam, zazwyczaj nie pamiętam snów z dnia. Nie wiem czym jest to spowodowane.

-Proszę.-powiedziałam niepewnie, przeczesując moje brązowe włosy placami.

-Kochanie kolacja.-powidziała moja mama, wychylając się za białych drzwi.

-Zaraz zejdę.-powiedziałam ziewając.

Anabel wyszła, a ja zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki załatwić biologiczne sprawy. Jeszcze umyłam zęby i przemyłam twarz. Wiem, że przed kolacją to nie jest mądre, ale ja poprostu strasznie nie lubie mieć brudnych zębów.

Pomaszerowałam do kuchni, gdzie moi rodziciele już siedzieli przy stole. Ojciec uśmiechał się miło, a matka zapatrzyła się w jeden punkt. Usiadłam obom niej i czekałam, aż coś powiedzą. Ta wspólna kolacja musi mieć jakiś cel.

-No Sky.-odezwał się w końcu ojciec.-Jak dziś w szkole?

-Tak jak zawsze, fajnie.-starałam się zabrzmieć jak najbardziej przekonująco. Nie chciałamby się o mnie martwili.

-To dobrze.-odezwała się w końcu mama. Na co ja posłałam jej ciepły uśmiech.

-Wiesz, że Zayn przyjedzie za pare dni?-zapytała matka.

-Yhym, za tydzień.-powiedziałam obojętnie, chodź tak naprawdę strasznie się z tego powidu cieszyłam. Zaczełam nakladać sobie sałtkę na talerz.

-Dokładniej to za pięć dni.-powiedział ojciec, po chwili dodał.-Mamy wyjazd służbowy.

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Przyzwyczaiłam się do tego, często wyjeżdżali na pare dni.

-Tylko, że my jedziemy już jutro, będziesz sama przez trzy dni.-powiedziała An smutnym głosem.

-Poradzę sobie, nie jestem już dzieckiem.-powiedziałam pewnie.

Rodzice popatrzyli po sobie ze smutnymi minami. Kiedyś lubiłam zostawać sama, w sensie Zayn gdzieś na imprezie, a ja z Niall'em sama w domu.

Przestań o nim myśleć!! Nie możesz rozmazać się przy rodzicach.

Jak zawsze moja podświadomość miała rację. Cholera!

-No dobrze, tylko pamiętaj, że będziemy dzwonić CODZIENNIE.- powiedził Leo. Bo tak właśnie maił na imię mój ojciec.

-Tak wiem.-powiedziałam z uśmiechem.-A teraz pozwólcie, że już pójdę, bo muszę się uczyć.

Tak właśnie za taką mieli mnie rodzice, idealna córeczka tatusia. Tylko Zayn mnie znał, tylko przy nim byłam sobą.

-To dobranoc.-powiedzieli razem, a ja wstałam i zniknełam na schodach.

Weszłam do mojego pokoju. To pomieszczenie odzwierciedla moją dusze, jest takie jak zawsze marzyłam. Białe ściany, pokryte cytatami. Wielkie łóżko z białą pościelą, które stało pod oknem. Po jego prawiej stronie biała komoda a na przeciwko okrągły też biały stół z pufami dookoła. Po lewej stronie dwie pary drzwi, jedne od mojej łazienki a drugie od małej garderowy. Przy drzwiach stało biurko z laptopem i głośnikami. Lubiłam to pomieszczenie. Takie mimalistyczne, bez zbędnych ozdób. Miałam tylko jedno zdjęcie, w dużej czarnej ramcę, które wisiało nad moim łóżkiem. Oczywiście było to zdjęcie moje i Niall'a z początków naszej znajomości.

Postanowiłam najpierw się umyć, więc wzięłam potrzebne rzeczy i skierowałam się do łazienki. Byłam tam może z godzine, ale to mi starczyło by wziąć długi prysznic, umyć zęby i zaczesać włosy w warkocza.

Natępnie zrobiłam lekcję i spakowałam się na jutro.

Ubrałam słuchawki i wskoczyłam pod ciepłą kołdrę. Za oknem było już ciemno, a zegar pokazywał 23:30. Nie możliwe jak ten czas szybko leci. Z półki przy łózku wyciągnęłam małe opakowanie i podciągnęłam rękaw. Tak długo tego nie robiłam, a przecież to tak bardzo pomaga.

Straciłeś mnie  || H.S.✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz