Nie wiem ile tu jestem i mówiąc szczerze chyba nie chcę. To miejsce jest dla mnie złe. Za dużo informacji, za dużo bólu i łez. Chciałabym stąd zniknąć, teraz wierzę, że mogę. Jestem silniejsza, ponieważ wiem już trochę. Nie okłamując nikogo- nawet najgorsza prawda, jest lepsza od kłamstwa.
Ucieknę. Jutro. Jest okazja to czemu by nie skorzystać. Nie mówię, że mi tu źle, ale sam fakt-jestem porwana. A chce być wolna! Chciałabym pozbyć się wszystkie którzy mnie ograniczają, nauczyć się sama kontrolować swoje życie. A jutro jest idealna okazja. Luke powiedział, że prawdopodobnie zostane sama, bo niema kto zemną zostać-tym lepiej. Oczywiście nie obyło się bez grożenia palcem itp. Ale mnie to nie obchodzi. Chce to ucieknę..
***
Kim by był Luke gdyby nie zjebał mi planów? Oczywiście, że sobie wymyślił, że jednak ktoś zostanie, a raczej przyjdzie mnie pilnować.
Ktoś nowy ma być w jego "gangu" dla cieniasów i to będzie jego jedne z pierwszych zadań. No nie powiem kreatywnie i strasznie trudne. Jednak słyszałam, że ten ktosiek jest napewno dobry, bo jak to on powiedział "ścierw" nie przyjmujemy... Ta jasne. To ciekawe co on sam tu robi...
***
Następnego dnia jak już wstałam, udałam się do kuchni z zamiarem przekalibrowania im lodówki. Szłam spokojnie po schodach, następnie kierując się do kuchni. Przy blacie siedział Luke i. No właśnie.
Stałam w progu i patrzyłam na nieznajomego. Go nie znałam. A mówiąc prawdę, myślałam, iż znam wszystkich.
Po chwili rozmowa między nimi ucichła, a oni spojrzeli na mnie. Luke usmiechnął się i pomachał mi ręką, że mam dołączy. Nie pewnie ruszyłam do jednego stołka i usiadłam na nim.
Spojrzałam pytająco na tego ziemniaka-czyt. Luke. On chyba zrozumiał aluzję i zabrał się do tłumaczenia.-Sky.-powiedział wesoło.- Jak dobrze, że wstałaś. Ja niedługo jadę, a chciałem Ci przedstawić osobę która będzie się tobą opiekować.-wytłumaczył.
-Opiekować?-prychnęłam.- Nie potrzebuje niani.-stwierdziłam.
-Nazwij to jak chcesz.-westchnął.-To jest.-powiedział i spojrzał na nieznajomego, ale ten wszedł mu w zdanie.
-Louis.-przedstawił się z uśmiechem i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Cokolwiek pozwoli Ci zasnąć Lu.-stwierdziłam i oddałam uścisk ręki.
-Milutko.-stwierdził ten chłopak.
-Mówiłem.-wciął się Luke.-Dobra to ja was zostawiam.
-Ta pospiesz się.-mruknęłam obojętnie.
-Jak miło, że będziesz tęsknić.
-Mówiłam, że masz się pospieszyć, ale wyjść.-odpowiedziałam.
-Mała przeginasz.-warknął.
-Obojętnie.
Luke odrzucił mnie jeszcze poirytowanym spojrzeniem i ruszył w stronę drzwi. Po chwili było słychać odgłos trzaskniecia drzewami.
Spojrzałam na Louis'a? Tak chyba tak to szło. On uśmiechnął się szeroko i klasną w dłonie. Spojrzałam na niego hak na idiotę, a on tylko poszerzył uśmiech.
-Co z tobą nie tak?-zapytałam w końcu.
-Poprostu się ciesze, że dobrze się trzymasz.-wytłumaczył.
-Jakby Cię to obchodziło.-westchnęłam.
-Obchodzi mnie siostra jednego z moich najlepszych przyjaciół.
-Co?-krzyknęłam.
-Spokojnie.-zaśmiał się.-Zayn i Harry napewno ucieszą się na wieść, że jesteś cała i zdrowa.
_____________________________________
To ssie!!! Ale co tam.. Nasz Lou się pojawił! !! Liczę na komy:")))
CZYTASZ
Straciłeś mnie || H.S.✔
Fanfiction"-Odważny się nie poddaje. -Nie Scar. Odważny uznaje siłę innych." [Informuje, że opowiadanie zawiera dużą ilość błędów, których jestem całkowicie świadoma.. Nie chcesz? Nie czytaj.. Nie zostaną one poprawione, ponieważ najzwyczajniej w świecie mi s...