2

1.7K 44 0
                                    



Stukot szpilek rozniósł się po eleganckiej restauracji, gdy Tina przekroczyła drzwi. Uśmiechnęła się zalotnie do kelnera, pokazując mu dziennikarską przepustkę i tłumacząc w jakim celu się tutaj znalazła. Wyraźnie podekscytowany chłopak wskazał jej ręką na stolik w rogu sali, gdzie czekał na Tinę umówiony rozmówca. Wzięła głęboki wdech, poprawiając ołówkową spódnicę, która opinała jej kształty.

-Życz mi powodzenia- szepnęła do kelnera, zaciskając kciuki i nie czekając na jego reakcje ruszyła w stronę mężczyzny. Zawahała się będąc blisko. Policzyła do pięciu, odgarnęła odważnie włosy i podchodząc z wielką pewnością siebie, usiadła naprzeciwko gościa.

-Dzień dobry- przywitała się, lustrując opaloną twarz mężczyzny- mam nadzieje, że nie spóźniłam się- dodała, wyciągając z torebki dyktafon i wielki notes. Udawała, że nie widzi przenikliwego spojrzenia mężczyzny  i próbowała skupić się na ściągnięciu marynarki. Już teraz czuła, że robi się jej gorąco ze stresu, a co dopiero podczas rozmowy.

-Tylko jakieś dziesięć minut- rzucił od niechcenia, patrząc za zegarek. Upił kawę i uśmiechnął się, widząc wystraszoną minę Tiny. – Ale to nic, przecież obiecałem ci kiedyś, że będę czekał ile będzie trzeba- przypomniał słowa sprzed lat, powodując tym rumieńce na twarzy dziewczyny. Nadzieja, że jej nie rozpozna została całkowicie zniszczona. Odłożyła zeszyt trzęsącymi się dłońmi i próbując zyskać na czasie poprosiła kelnera o wodę.

-Masz minę jakbyś nie spodziewała się, że cię rozpoznam- zaśmiał się, kręcąc głową. Nie mógł napatrzeć się na nią. Wydawała się być jeszcze ładniejsza niż wtedy, gdy była młodsza. Rozjaśnione włosy idealnie zgrywały się z jej opaloną skórą i ciemnymi oczami.

-Trochę tak było-chrząknęła niepewnie, upijając wodę podaną przez kelnera, którego spotkała wchodząc tutaj- możemy przejść do rzeczy?- zapytała, włączając dyktafon z nadzieją, że ten ruch zniechęci go do dalszej wycieczki w przeszłość.

-Zaskakujesz mnie- uniósł brwi- co się stało z pewną siebie, najlepszą, niepokonaną, niedoścignioną - zaczął wymieniać wszystkie cechy jakimi opisałby ją jeszcze sześć lat temu.

-Przestań- warknęła, mając dosyć zaistniałej sytuacji, w której się znalazła- zróbmy po prostu ten wywiad i wróćmy do tego co było- zaproponowała, trzaskając nieco za głośno notesem o stół.

Cristiano odchylił się na krześle, kiwając głową ze zrozumieniem.

-To znaczy do tego, że ja jestem nikim, a ty z wyższością mną pomiatasz?- zapytał, podpuszczając ją. Doskonale wiedział, że nie to miała na myśli. Wolała wrócić do czasu, gdy oboje o sobie nie pamiętali. Jednak nie mógł przepuścić okazji do chociaż małego odegrania się na dziewczynie.

Nie spodziewał się jednak, że Tina niewiele myśląc wstanie, zgarnie jednym ruchem dyktafon i notes do torby i nie zaszczycając go nawet krótkim spojrzeniem, wyjdzie z lokalu.

Wypuścił powoli powietrze, próbując ułożyć w głowie, co właśnie się stało. Dokończył kawę, czekając jednocześnie, gdyby dziewczyna postanowiła wrócić, a później rzucił na stolik o wiele większą sumę niż powinien i zdejmując z oparcia krzesła żakiet Tiny, udał się do auta.

*

Nie tracąc czasu na pukanie, wpadła do biura szefa jak burza. Rzuciła torbę niechlujnie na stolik i podeszła do biurka zaskoczonego mężczyzny.    

-Nie pozwalasz sobie za dużo?- warknął, wstając, by zamknąć za nią drzwi. Trzasnął nimi lekko, demonstrując swoją złość. Nie znosił traktowania bez odpowiedniego szacunku przez jego pracowników,  a tym bardziej przez młodych praktykantów. Chociaż Tina była chyba jedyną z nich, która poczynała sobie tak odważnie.

-Nie napiszę tego wywiadu, mam to w dupie!- wrzasnęła, ignorując wrogie spojrzenie mężczyzny. Sapnęła, odgarniając błąkające się po twarzy kosmyki włosów.

-Właściwie bardzo dobrze, że przyszłaś- zignorował jej wybuch- dzwonił do nas sam Cristiano Ronalo, pytając, czy istnieje możliwość dłuższej współpracy- uśmiechnął się wrednie, podając Tinie wodę, by mogła trochę ochłonąć. – Wiesz, sporo się ostatnio działo i postanowił ocieplić swój wizerunek.

-Nic mnie to nie obchodzi, czy ja mówię po chińsku?- zapytała, odchylając głowę do tyłu, by opanować nerwy. Odłożyła  z głośnym brzdękiem szklankę na stolik  i skierowała się w stronę drzwi.

-Mógłbym zapytać zupełnie o to samo- zaśmiał się lekko- bo mam wrażenie,  że też nie rozumiesz, co do ciebie mówię- otworzył przed nią drzwi, dając jej tym do zrozumienia, że rozmowę uznaje za skończoną.

-Jutro, ósma rano, jego rezydencja, adres wyślę ci później- wytłumaczył hasłowo, by łatwiej dotarło to do jej blond głowy i popychając ją lekko, zmusił do opuszczenia gabinetu. Przymknął drzwi, oddychając z ulgą.  Na wszelki wpadek zamknął je na klucz  i wrócił do swojego poprzedniego zajęcia, ignorując Tinę, która kontynuowała swoje przedstawienie przed gabinetem. 

Regret/ Cristiano RonaldoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz