Nienawidziła, kiedy ktoś za nią decydował. Dostawała prawdziwej furii, gdy kto stawiał ją przed faktem dokonanym, zupełnie nie biorąc pod uwagę jej zdania. Właśnie dlatego siedziała z naburmuszoną miną, obmyślając plan zabójstwa Cristiano. Miała ochotę udusić go swoimi małymi dłońmi, albo sprawić mi jeszcze większe cierpienie.
Nie mogła pojąć, jak do tego wszystkiego doszło. Jeszcze jakiś czas temu opowiadała mu o swoich ciężkich przejściach z rodzicami, a później spokojnie zasnęła, zmęczona podróżą i pobudką o wczesnej porze. Tym czasem jasność panująca poza oknami samochodu, wskazywała na godziny przedpołudniowe, a ona wciąż siedziała w kapturze na głowie, ignorując stojącego przy otwartych dla niej drzwiach człapaka.
-Dlaczego mi to robisz?- warknęła, próbując zamknąć drzwi, jednak Cristiano uniemożliwiał jej to, trzymając je z drugiej strony. Zobaczyła, wychodzącą na ganek kobietę, w której rozpoznała swoją matkę i kolejny raz zwyzywała chłopaka w myślach, że przywiózł ją do jej rodziców, podczas gdy ona smacznie spała.
-Nienawidzę cię- syknęła, wysiadając w końcu i trzaskając drzwiami. Przybrała na twarz wymuszony uśmiech i ciągnąc Ronaldo za sobą, ruszyła w stronę matki, czekającej przy schodach. Nie mogła ukryć zdziwienia, gdy zobaczyła swoją córkę po tylu miesiącach, a tym gdy zobaczyła na swoim podwórku Cristiano Ronaldo. Oczywiście, że pamiętała go z dawnych lat, gdy biegał po osiedlu jako mały chłopiec, jednak od tego czasu minęło, tak dużo czasu, a on zdążył stać się światowym sportowcem.
-Mamo- zaczęła, widząc, że kobieta nie kwapi się do odezwania jako pierwsza. Mruknęła coś cicho pod nosem, nie wiedzą, co więcej powinna powiedzieć. - Witaj- rzuciła sucho, podchodząc do kobiety, która rozłożyła dla niej ramiona. Przytuliły się niepewnie, nie mając pewności, czy obie strony tego chcą.
-Dzień dobry, pani Waris- przywitał się miło Cristiano. Planował jedynie uścisnąć dłoń kobiety, lecz jego także przyciągnęła do niedźwiedziego uścisku.
-Mów mi Teria- zaproponowała głosem, który nie przyjmował odmowy, więc Cristiano skinął głową z akceptacją.
Weszli do środka, rozglądając się po domu. Ronaldo próbował odszukać w pamięci obrazy z dzieciństwa, kiedy czasami bywał w domu państwa Waris. Natomiast Tina szukała jakiś zmian, które zaszły po jej wyjeździe.
-Henry jest w pracy, ale ucieszy się, gdy do niego zadzwonię- oznajmiła entuzjastycznie. Tina jedynie prychnęła, przypominając sobie ostatnią rozmowę z ojcem, którą właściwie ciężko było nazwać rozmową. Teria zgromiła ją spojrzeniem.
-Naprawdę to wszystko przeżywa i tęskni- powiedziała, próbując przekonać do tego Tinę. Dziewczyna jednak nic nie odpowiedziała, kiwnęła głową, dając znak, że powinni wejść na jakiś neutralny temat.
-Co was tutaj sprowadza razem?- zapytała, akcentując ostatnie słowo- o mój boże!- wykrzyknęła nagle szczęśliwa, powstrzymując wybuch radości. Młodzi popatrzyli po sobie, wymieniając się zdziwionymi spojrzeniami. Żadne z nich nie miało pojęcia, co przyszło do głowy pani Waris.
Dopiero, gdy podbiegła do Tiny i złapała ją za dłoń, wpatrując się w pierścionek zaręczynowy od Derka, zrozumieli w jak wielką pułapkę wpadli.
-Jak to się stało? Od kiedy? Wy razem?- piszczała szczęśliwa, śmiejąc się jednocześnie. Tine obecna sytuacja zdecydowanie nie bawiła, wręcz przeciwnie- patrzyła na własną matkę z przerażeniem, nie spodziewając się, co jeszcze wymyśli. I najważniejsze- nie wiedząc, jak to odkręcić.
-No siadajcie, siadajcie dzieci- powiedziała trochę spokojniej, popychając ich do salonu i wskazując sofę ręką. - Czego się napijecie?- zapytała. Tina przełknęła głośno ślinę i poprosiła o wodę, dodając w myślach, że najlepiej dużo i lodowatej wody.
-Takie rzeczy- zawołała śpiewnie, gdy wróciła z dwoma szklankami dla gości. Położyła przed nimi szkło i klasnęła w ręce.
-Mamo- odważyła się odezwać Tina, zanim Teria obdzwoni całą rodzinę albo wykrzyczy nowinę, która nie istnieje całemu światu. Nie dokończyła jednak swojej myśli, ponieważ Cristiano złapał ją za dłonie, przeciągając je na swoje uda, a na ten widok matka Tiny dostała kolejnego wybuchu entuzjazmu.
-Taka niespodzianka- powiedział pewnie Cristiano, posyłając kobiecie szeroki uśmiech. Pogładził pokrzepiająco dłonie Tiny i uniósł je do swoich ust, by złożyć na nich mały pocałunek. Nie był pewien, czy twarz Tiny jest w tym momencie bardziej wściekła, przerażona, czy zaskoczona.
/ no cóż, taka nauka do egzaminów./

CZYTASZ
Regret/ Cristiano Ronaldo
Fanfiction-Chyba żartujesz!-krzyknęła zdenerwowana dziewczyna, zakręcając długie, blond włosy w kok-przecież to nawet nie brzmi poważnie- dodała, widząc, jak jej przełożony kręci negatywnie głową. Opadła zrezygnowana na beżową, skórzaną sofę, wzdychając g...