Uczę się cały dzień do egzaminu i zastanawiam się, czy już zacząć płakać, więc napisze nowy rozdział. 🙍
Chodziłam już drugą godzine po centrum handlowym z Niną. Co prawda, to właśnie ona była sprawczynią całego instagramowego zamieszania, ale mając wybór jaki miałam, zcedyowanie wybrałam zakupy z nią. Nie zniosłabym ciągłego marudzenia Cristiano. Rozumiem, że stresuje się przed wieczornym meczem, ale wytrzymanie z nim dzisiaj graniczyło z cudem. Dlatego nie zastanawiałam się wiele, gdy na jednym z portali społecznościowych dostałam wiadomość od Niny. Nie była stąd, a jej pomysły na spędzenie samotnie czasu skończyły się.
Umówiłyśmy się na chodzenie po sklepach i obiad. Później miałyśmy udać się na mecz chłopaków.
Lubiłam zakupy, ale po takim czasie moje nogi zaczynały mieć dość.
-Chodźmy na kawę- jęknęłam, ciągnąć dziewczyne za rękę w stronę kawiarni. Nie miałam ochoty na picie wymyślnych napojów, więc wybrałam najblizsze miejsce, gdzie po prostu można usiąść. Jagodowe latte nie brzmiało źle, więc postanowiłysmy je przetestować. Położyłyśmy torby z zakupami na jednym z foteli, upychając je, by nie spadły, ponieważ nie żałowałysmy sobie dzisiaj.
-Po takim maratonie chyba nie wystoje wieczorem na stadionie- zaśmiałam się, odbierając zamówiony napój i dziękując za niego. Nina schowała telefon do torby i także upiła łyk kawy.
-Nie będziesz czuła żadnego zmęczenia pod wpływem emocji- zapewniła mnie, delektując się z usmiechem smakiem napoju.
-Chyba nie jestem w to aż tak wkręcona- oznajmiłam, nie chcąc narazić się nowej znajomej. Ale na prawdę wątpiłam w moje możliwości kibica. Co prawda nie zależałam do damskiej części, której należało tłumaczyć czym jest spalony, ale nie wyobrażałam sobie spędzenia tylu minut na kanapie, oglądając mecz. Na szczęście oglądanie tego widowiska na stadionie brzmiało trochę lepiej.
-Daj spokój- machnąła ręką-też tego nie znoszę- zaśmiała się- pierwszy raz, gdy poszłam na mecz, myślałam, że umrę z nudów i tego ogromnego huku, ale później zobaczyłam, jak wielką radość sprawia mu moja obecność i jakoś tak zostało. Na jakiś własny pokręcony sposób, to polubiłam. Zwłaszcza uczucie dumy. Polecam- zaśmiała się, ukazując całe uzębienie. Odgarnęła czarne loki i ponownie spojrzała na telefon, który chwilę temu wibrował.
-Patrz- pokazała mi radośnie ekran, na którym widniało zdjęcie, jakie otrzymała od męża. Adre podawał na nim piłkę do Cristiano. Wydawali się maksymalnie skupieni na tym, co robią, a jednoczenie na ich twarzach było widać uśmiechy.
-Słodko- powiedziałam, nie bardzo wiedząc, jaką powinnam mieć reakcje. - Co do tej dumy, to trochę słabo. My nie jesteśmy razem- odważyłam się powiedzieć, to głośno, ponieważ nie miałam pojęcia, jak Nina odbiera naszą sytuację. Nie wydawała się zaskoczona moimi słowami. Pokiwała głową, ale jej mina wyrażała coś zupełnie innego, niż zrozumienie.
-Z przyjaciela też możesz być dumna- oznajmiła po chwili milczenia, wiedząc, że nie dodam już nic wiecej.
-Jestem jedynie dziennikarką i robie o nim materiał. To tyle- wyjasniłam, nie wiedząc, czy bardziej próbowałam przekonać ją, czy samą siebie.
-Chodźmy dalej- powiedziałam poddenerwowana i wstałam. Zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia, nie czekając, aż Nina wstanie. Dogoniła mnie jednak w połowie kawiarni, mrucząc coś pod nosem. Zdecydowanie nie uwierzyła w ani jedno moje słowo i wciąż zawzięcie trzymała sie swoich urojonych teorii.Na stadion dotarłysmy wykończone, ale najedzone. Kupiliśmy jeszcze jedną kawe. Tym razem z automatu, w papierowym kubeczku, która mówiąc szczerze, była obrzydliwa. Wypiłam ją w nadziei, że postawi mnie na nogi. Powinnyśmy już powoli zajmować miejsca na trybunach, jednak Nina uparła się, by zaczekać, aż wyjdą gotowi z szatni.
-Spóźnimy się na hymn- próbowałam ją przekonać, jednak jej chęć zobaczenia męża była silniejsza. Westchnęłam zrezygnowana, opierając się plecami o ścianę. Stałam chyba dokładnie w tym samym miejscu, gdzie po ostatnim meczu, gdy Cristiano podszedł mnie przytulić.
Dlatego mialam wrażenie, że widziałam już gdzieś tą scene, gdy podszedł do mnie i tym razem.
-Przepraszam-mruknął mi do ucha, za które założył luźny kosmyk moich włosów. Nie odezwałam się, a jedynie wymownie przekręciłam głowę, by na niego nie patrzeć.
-Musisz mi wybaczyć, bo inaczej przegrana będzie twoją winą- kontynuował, dotykając nosem mojego policzka. Odsunęłam go od siebie, wyciagniętą dłonią.
-Straszne- powiedziałam z teatralnym przejęciem, łapiac się za serce. Planowałam przetrzymać go jeszcze trochę, jednak widziałam, jak bardzo denerwował się meczem, nie chciałam, więc dokładać mu zmartwień.
-Żartuje- oznajmilam, łapiąc go za brodę, by spojrzał na mnie. -A teraz spadaj i nie wracaj bez mistrzostwa- dodałam, chcąc go zmotywować. Nie bałam się takich mocnych słów, bo wierzyłam, że im się uda. Nie mogło być przecież inaczej.
-A buziak na szczęście?- zapytał, gdy odszedł juz kawałek w stronę reszty drużyny. Uśmiechnęłam się i kiwnęłam palcem, by podszedł do mnie. Nie kwapił się z tym jednak, więc sama ruszyłam się w jego kierunku. Nastawił się policzkiem, co rozczuliło mnie maksymalnie. Położyłam palec pod jego brodę i przyciągnęłam go do siebie zdecydowanie. Widziałam zaskoczenie w jego oczach, gdy moje usta dotknęły jego warg, zmuszając go do pocałunku. Widziałam, że bardzo chciał coś powiedzieć, gdy oderwałam się od niego, jednak nie było mu to dane, ponieważ zostali pogonieni do wyjścia na murawę.
-Niezłe masz te dziennikarskie metody- parsknęła Nina, która obserwowała całe zdarzenie.

CZYTASZ
Regret/ Cristiano Ronaldo
Fanfiction-Chyba żartujesz!-krzyknęła zdenerwowana dziewczyna, zakręcając długie, blond włosy w kok-przecież to nawet nie brzmi poważnie- dodała, widząc, jak jej przełożony kręci negatywnie głową. Opadła zrezygnowana na beżową, skórzaną sofę, wzdychając g...