-Co ty odpieprzasz?- krzyknął Derk, gdy tylko wsiadła do auta. Jego mina mówiła sama za siebie, a żyłka na szyi aż pulsowała. Odpowiedziała mu jedynie cisza, Tina czekała aż nieco ochłonie, żeby zrozumiał, co do niego mówi. Jednak nic nie wskazywało na to, że Derk się uspokoi. Złapał mocno jej nadgarstek, ściskając go agresywnie.
-To boli- syknęła, próbując wyszarpać rękę, jednak nie miała wystarczająco dużo siły, by to zrobić.
-Dobrze, że cię nie bolało, jak puszczałaś się z tym lalusiem- warknął, puszczając jej dłoń. Zrobił, to z taką siłą, że automatycznie poleciała na drzwi samochodu, odbijając się od nich, co od razu poczuła na ramieniu. Potarła je, by nieco złagodzić ból i spojrzała załzawionymi oczami na Derka.
-Nie spałam z nim!- krzyknęła, gdy chłopak z piskiem opon ruszył spod rezydencji Ronaldo.- Oblałam się drinkiem po prostu- szepnęła, nie zatrzymując dłużej łez. Popłakała się z bezradności. Z tego, że Derk posądził ją o coś takiego i że pierwszy raz zachował się w stosunku jej agresywnie.
Dojechali pod ich mieszkanie w ciszy. Nie mówiąc nic, objął ją ramieniem, odgarniając z mokrej twarzy kosmyki jej włosów.
-Przepraszam- szepnął, całując ją w czoło- kocham cię- wyznał i przyciągnął jeszcze mocniej w swoje ramiona. Tina skinęła głową na znak zrozumienia. Cmoknęła go szybko w usta i wyszła z samochodu, zostawiając go samego. Uderzył mocno w kierownicę, wydając z siebie dziki krzyk.
Następnego dnia obudziły ją ostre promienie słońca. Kochała to mieszkanie, ale czasami nienawidziła faktu, że ich sypialnia wychodziła na południowy-wschód. Obróciła się na pustym łóżku, zrzucając z siebie kołdrę. Słyszała, że w kuchni krząta się Derk, więc sądziła, że jest jeszcze wcześnie rano, a na pewno zdecydowanie za wcześnie, żeby wstawać. Narzuciła na bieliznę jedynie cienki sweter, który wisiał na oparciu krzesła przy toaletce. Przyklepała, roztrzepane włosy i ruszyła do kuchni.
Zaciągnęła się zapachem omletów, które chłopak smażył, jak zwykle bez koszulki. Objęła go od tyłu, całując na oślep w plecy i osunęła się zmęczona na krzesło.
-Dzień dobry- powiedziała niepewnie, nie wiedząc, czy złość Derka już minęła. Chłopak nie odezwał się do niej ani słowem, ale położył przed nią wielki kubek parującej kawy i talerz ze śniadaniem. Uznała, to za dobry znak.
-Kochanie- zaczęła, łapiąc go za dłoń i ciągnąc w swoją stron. Jednak wyswobodził się z jej uścisku i wyszedł w stronę korytarza. Wrócił po chwili i rzucił na stół czymś ciężkim, co wydało charakterystyczny brzdęk. Podniosła wystraszona głowę, podążając za źródłem dźwięku.
Zobaczyła leżące klucze do opla, przy których przyczepiony był dobrze znany jej breloczek.
-Przywiozłem twoje auto- zaczął, siadając po drugiej stronie- oddałem mu jego bluzkę- dodał, a Tina wstrzymała oddech, starając się nie wybuchnąć. Wstała, odsuwając od siebie szybko talerz. Zrobiła, to tak mocno, że gdyby chłopak nie zatrzymał go, rozbiłby się na podłodze. Nie przejął się jej wybuchem, pokręcił jedynie głową z dezaprobatą.
-Byłem też u Marka- kontynuował, biorąc w przerwie łyk czarnej kawy- znajdzie ci jakieś inne zajęcie. Misja Ronaldo dobiegła końca dla ciebie- powiedział, wstając przed nią pewnie i prawie sycząc przez zęby ostatnie słowa. Odwróciła się z mordem w oczach, by wyjść mieszkania. Jednak uświadamiając sobie, że ma na sobie tylko bieliznę i sweterek, zawróciła.
-Już myślałem, że znowu będziesz biegała bez spodni- zakpił, wyrzucając nieskończone przez dziewczynę śniadanie do kosza. Nie spodziewał się, że wściekła do granic możliwości Tina podejdzie do niego i skupiając na tym całą swoją siłę, uderzy go z liścia w policzek. Zrobiła, to zdecydowanie mocniej niż się spodziewała. Zapiekła ją dłoń, jednak nie dała tego po sobie poznać. Uśmiechnęła się jadowicie, widząc jak Derk łapie się za policzek, patrząc na nią zaskoczony. Obróciła się na pięcie i trzaskając drzwiami, zamknęła się w sypialni.
Kilkanaście minut później usłyszała ostrożne pukanie. Domyślała się, że Derk ochłonął i chce pożegnać się przed wyjściem do pracy. Nie zmieniając swojej pozycji wciąż przekopywała się przez wyrzucone z szafy rzeczy. Przyglądała się ze zdziwieniem ubraniom, których nawet nie pamiętała, bo były upchane gdzieś na dnie szafy.
-Co ty robisz?- wzdrygnęła się, słysząc za sobą głos narzeczonego. Usiadł na łóżku za nią, zachowując bezpieczną odległość i przyglądał się jej poczynaniom. –Chyba się nie wyprowadzasz?- zapytał, domyślając się, że nie uzyska odpowiedzi na pierwsze pytanie. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę, trzymając w ręce szarą koszulkę.
-A powinnam?- rzuciła retorycznie, przypatrując mu się uważnie. Na policzku Derka wciąż widoczny był jej czerwony odcisk dłoni. Uśmiechnęła się do siebie w myślach, wciąż będąc w szoku, że naprawdę to zrobiła. Chłopak kucnął przed nią na podłodze i złapał jej dłonie w swoje, gładząc je delikatnie.
-Szukam ubrań na siłownię- oznajmiła wyjaśniająco, wyrywając dłonie z jego uścisku. Spojrzał na nią podejrzliwie, uśmiechając się.
-Nigdy nie byłaś na siłowni- rzucił jedynie, dając do zrozumienia, że nie wierzy w jej słowa.
Wstała, odpychając jakikolwiek jego dotyk. Nie krępując się zupełnie obecnością Derką, zrzuciła z siebie sweter i ubrała się w obcisłe leginsy i krótki top, odsłaniający jej brzuch. Leginsy z wysokim stanem idealnie maskowały jej małe boczki. Wiedziała, że wygląda dobrze, czym chciała zdenerwować Derka jeszcze bardziej, a może po prostu ukarać.
-Bo nie miałam z kim- wyjaśniła, wrzucając ściągnięte wcześniej rzeczy do kosza z brudną bielizną.- Ale Cristiano zaproponował mi pomoc- dodała, kucając na podłodze, by pozbierać wyrzucone wcześniej rzeczy. Nie miała czasu, ani ochoty na składanie ubrań, więc kilkoma szybkimi ruchami wrzuciła je do szafy, obiecując sobie, że zrobi w niej porządek, jak tylko znajdzie wolną chwilę.
Wsunęła stopy w stare adidasy, które pamiętały jeszcze początek studiów Tiny. Kupiła je tylko dlatego, że potrzebowała wygodne buty na zajęcia fizyczne na pierwszym roku. Nie lubiła obuwia sportowego. Starała się wybrać najładniejsze jakie były, ale wciąż nie była przekonana. Główną zawartość szafy Tiny stanowiły szpilki, kilka par płaskich balerin i dwie pary trampek, które przeszły już w życiu bardzo wiele.
Wzięła do ręki torbę, do której spakowała wcześniej potrzebne jej rzeczy i machając ironicznie Derkowi na pożegnanie, opuściła mieszkanie. Wsiadła do samochodu, głośno wzdychając. Chciała zrobić mu na złość, ale nie była pewna, czy robi dobrze. Zazwyczaj do głowy przychodziły jej głupie pomysły i bardzo rzadko kończyły się dobrze.
Wyjechała z garażu, ignorując nachodzące ją myśli. Włączyła głośno radio, mając nadzieje, że uda się zagłuszyć mętlik tworzący się w jej głowie i próbowała podśpiewywać piosenką, którą już kilkakrotnie słyszała. Kilkanaście minut później podjechała pod znany jej dom. Zaparkowała na chodniku pod rezydencją Ronaldo. Zupełnie zignorowała wszystko, co usłyszała rano od Derka. Nie lubiła, gdy ktoś nią rządził i planował za nią jej własne życie. Właśnie dlatego nie miała zamiaru odpuszczać tego projektu, mimo że jeszcze dwa tygodnie temu sama chciała zrezygnować.
![](https://img.wattpad.com/cover/87675986-288-k866300.jpg)
CZYTASZ
Regret/ Cristiano Ronaldo
Fanfiction-Chyba żartujesz!-krzyknęła zdenerwowana dziewczyna, zakręcając długie, blond włosy w kok-przecież to nawet nie brzmi poważnie- dodała, widząc, jak jej przełożony kręci negatywnie głową. Opadła zrezygnowana na beżową, skórzaną sofę, wzdychając g...