Dla mojej najwierniejszej i jedynej "fanki", miało być dzisiaj, więc jeszcze zdążyłam. @qwertyuioplkjhgfdsa7
Dotarła do drzwi, szurając ciepłymi emu kapciami po panelach. Westchnęła, słysząc kolejny raz roznoszący się po mieszkaniu dzwonek. Nie miała pojęcia, kto jest tak niecierpliwy, ale zmęczyła się już na samą myśl o rozmowie z kimkolwiek. Przewróciła oczami, mierząc wzrokiem swoje odbicie w lustrze. Kolor jej twarzy właściwie zlewał się z kremowymi ścianami w korytarzu, a jedynym odznaczeniem był czerwony nos i podkrążone, sine oczy. Otworzyła drzwi, a jej usta opuściło kilka cichych przekleństw, gdy zobaczyła przed sobą uśmiechniętego Cristiano. Miała wrażenie, że jego uśmiech nie może być prawdziwy. Nie w poniedziałek rano, gdy miała wrażenie, że zaraz umrze.
-Co tu robisz?-zapytała, a w jej zachrypniętym głosie można było wyczuć złość-napisałam, że jestem chora- dodała, odsuwając się, by mógł wejść do mieszkania. Właściwie bardziej miała ochotę zamknąć mu drzwi przed nosem, ale postanowiła wykazać jakieś ostanie przyjacielskie symptomy.
-Myślałem, że to wymówka, żeby mnie unikać- wyjaśnił, przyglądając się jej z przejęciem. Zsunął buty, a kurtkę rzucił niechlujnie na komodę i wszedł za Tiną wgłęb mieszkania.
-Jak widzisz nie- westchnęła, przewracając oczami. Zgarnęła szybko porozrzucane po salonie zużyte chusteczki i usiadła na sofie, narzucając na siebie ponownie gruby koc.
-Faktycznie nie wyglądasz najlepiej- powiedział, wzruszając ramionami. Miała na sobie czarną bluzę i leginsy, co jeszcze bardziej podkreślało jej bladość i zły stan.
-Dzięki- prychnęła jedynie, układając się wygodnie, ignorując tym samym wizytę Cristiano. To nie tak, że nie chciała go widzieć. Chociaż po ostatnim incydencie unikała go, jak ognia. Dzisiaj jednak chodziło o osłabienie przez, które nie miała siły na nic.
-Potrzebujesz czegoś?- zapytał, siadając na fotelu, po przeciwnej stronie szklanego stolika. Utkwił w niej zmartwione spojrzenie, zastanawiając się, jak mógł jej pomóc.
-Mam wszystko- opowiedziała, pokazując na duży asortyment leków, porozrzucanych na stoliku- narzeczony o mnie zadbał- dodała jadowicie, kładąc wyraźny nacisk na pierwsze słowo. Mężczyzna skinął jedynie głową w odpowiedzi, jednak jego mina wyraźnie zrzedła. Wstał z fotela, przeczesując włosy i stanął przy dużych drzwiach, prowadzących na taras. Widok z tego piętra był naprawdę zachwycający, mimo że były to praktycznie same auta, poruszające się po ruchliwej drodze. Po prostu sam obraz życia, które tak szybko toczyło się gdzieś obok, był czymś, co dawało dużo do myślenia.
-Powinniśmy porozmawiać- rzucił cicho, jednak tak, by Tina usłyszała go. Wciąż stał do niej odwrócony plecami, wpatrując się w widok za oknem.
-Rozmawialiśmy- westchnęła, przypominając sobie pamiętny wypad na siłownię tydzień temu.
Poprawiła się nerwowo na kanapie, naciągając koc jeszcze wyżej, hamując się mocno przed chęcią schowania pod nim całego ciała razem z głową. Niezależnie od stanu zdrowia nie chciała wracać do tego tematu.
-Nie, Tina- odezwał się znów, zaszczycając ją wreszcie spojrzeniem- twój monolog, to nie była rozmowa- wyjaśnił, podchodząc do niej. Kucnął tuż przy sofie, próbując odnaleźć pod puchatym materiałem jej dłonie. Wyrwała je szybko, ale zdążył poczuć, jak bardzo rozgrzane przez gorączkę jest jej ciało.
-Co jeszcze chcesz dodać?- zapytała, podnosząc się do pozycji siedzącej. Podkurczyła kolana, opierając na nich brodę i utkwiła swoje spojrzenie prosto w mężczyźnie.- Przeprosić? Obiecać, że nigdy więcej tego nie zrobisz?- zapytała ironicznie, snując w głowie domysły.
Cristiano pokręcił przecząco głową, zbliżając się do niej jeszcze bardziej. Znowu miała okazję poczuć jego oddech na swojej twarzy.
-Nie- zaprzeczył, uśmiechając się nieśmiało- nie przeproszę i nie obiecam- dodał, a Tina wstrzymała powietrze, mając nadzieje, że zatrzyma to dalszy rozwój wydarzeń.
-Niczego nie żałuję- powiedział ledwo słyszalnie. Jednym , szybkim ruchem przyciągnął ją za ramiona do siebie, tak że ich usta znów się spotkały na ułamek sekundy.
-Zarazisz się- odepchnęła go stanowczo, naciągając na siebie koc, całkowicie się pod nim chowając, by nie było widać małego cienia uśmiechu na jej twarzy.
-Poczekam- wyszeptał, tryumfalnie, uświadamiając sobie sens jej słów. Nie było to całkowite odrzucenie jego prób. W odpowiedzi usłyszał jedynie prychnięcie Tiny.

CZYTASZ
Regret/ Cristiano Ronaldo
Fanfiction-Chyba żartujesz!-krzyknęła zdenerwowana dziewczyna, zakręcając długie, blond włosy w kok-przecież to nawet nie brzmi poważnie- dodała, widząc, jak jej przełożony kręci negatywnie głową. Opadła zrezygnowana na beżową, skórzaną sofę, wzdychając g...