Przeciągnęła się, odrzucając na bok kołdrę. Zarzuciła na ramiona puchaty szlafrok.
Wstała, by odsłonić okna i wpuścić do pomieszczenia słoneczne promienie. Z kuchni dochodził do niej zapach świeżo zaparzonej kawy i jajecznicy. Uśmiechnęła się na samą myśl o Derku, stojącym przy kuchence bez koszulki. Mruknęła z uznaniem, gdy po przekroczeniu progu zastała taki widok na jaki liczyła. Przytuliła się do gołych pleców chłopaka, kreśląc palcami wzorki na jego brzuchu i klatce piersiowej.
-Chyba wygrałam los na loterii- powiedziała, przygryzając delikatnie płatek jego ucha- rozpieszczasz mnie- zachichotała, gdy chłopak jednym zwinnym ruchem odwrócił się do niej i posadził ją na szafce. Zatopił twarz w zagłębieniu szyi Tiny, a jego dłonie powędrowały do paska oplatającego szlafrok.
-Nie robię tego bezinteresownie- mruknął, lustrując ciało dziewczyny, które po zsunięciu puchatego materiału okrywały jedynie krótkie spodenki. Przyssał się ustami do jej obojczyka, a następnie zaczął zjeżdżać nimi coraz niżej w kierunku jej piersi.
-Szkoda, że jestem już spóźniony- jęknął smutno, odsuwając się od dziewczyny. Podał Tinie kubek z parującą jeszcze kawą i sprzątnął ze stołu puste naczynia po jego śniadaniu.
-Podwieźć cię do redakcji?- zapytał, wyglądając przez okno budynku, by upewnić się, że auto stoi tam, gdzie je wczoraj zostawił. Dziewczyna zeskoczyła z blatu, unikając jego spojrzenia. Z kubkiem w ręce przeszła do części dziennej, gdzie wyłożyła się wygodnie na kanapie i włączyła telewizor.
-Mam dzisiaj tak jakby wolne- skłamała, udając zainteresowanie wczorajszą powtórką serialu. Kątem oka widziała podejrzliwą minę Derka. Jednak z powodu braku czasu postanowił nie drążyć tematu.
-Opowiesz mi wieczorem- powiedział jedynie, składając na jej ustach szybkiego całusa i biorąc ze stolika aktówkę, wyszedł do pracy, zostawiając Tinę samą.
Leżała z laptopem na kolanach, przeglądając kolejny plotkarki serwis, gdy rozbrzmiał dźwięk przychodzącego połączenia. Wzdychając głośno, sięgnęła po komórkę. Przewróciła oczami, widząc kto dzwoni. Zawahała się chwilę, czy na pewno dobrze robi, ale odebrała połączenie.
-Mam nadzieje, że utknęłaś w korku- usłyszała od razu bez żadnego przywitania. Mark brzmiał dokładnie tak, jak sobie to wyobrażała. Był wściekły.
-Nie, nie wydaje mi się- odpowiedziała, przeciągając się i zsuwając laptopa z kolan. Wsunęła na gołe stopy kapcie i postanowiła zaścielić pozostawione w nieładzie łóżko. Usłyszała, jak Mark wypuszcza głośno powietrze i opada na skrzypiący fotel.
-To ratuje cię tylko poważny wypadek, inaczej zaraz zginiesz z moich rąk- warknął- nie tak się umawialiśmy- dodał, siląc się na nieco spokojniejszy ton.
-Na nic się nie umawialiśmy- powiedziała spokojnie, przekładając telefon do drugiej ręki, by prawą ułożyć poduszki.
-Masz sekundę, żeby dotrzeć do rezydencji Ronaldo- oznajmił. Zacisnął mocno pięści, by nie wybuchnąć z nadmiaru złości.
-W sekundę mogę, co najwyżej się rozłączyć- zrobiła przedrzeźniającą go minę i rzuciła się na pościelone równo łóżko. Przyglądnęła się swoim paznokciom, które natychmiastowo błagały o ratunek i wiedziała, że znalazła już zajęcie na przedpołudnie.
-Nawet nie waż się rozłączać- opanował ton, by zatrzymać ją jeszcze na chwilę po drugiej stronie. Tina nie posłuchała jego rozkazu. Dotknęła czerwonej słuchawki i rzuciła telefon za siebie. Zatopił się gdzieś w poduszkach, więc kolejne przychodzące połączenia zostawały skutecznie zagłuszane.
Dokładnie godzinę później kończyła rozczesywać ostatnie pasma włosów. Nałożyła na usta czerwoną szminkę, wrzuciła ją do wielkiej torby i już miała sięgać do klamki, gdy usłyszała dzwonek, obwieszczający przyjście gościa. Nie spodziewała się dzisiaj zupełnie nikogo, a tym bardziej nie o dziesiątej rano. Przekręciła zamek, nie zawracając sobie głowy patrzeniem przez wizjer. Otworzyła drzwi, a jej oczom ukazał się wysoki mężczyzna nikt inny, jak Cristiano. Cofnęła się o krok, nie rozumiejąc, co on tutaj robi. Nie wydając z siebie żadnego głosu, zrobiła pytającą minę.
-Słyszałem, że nie mogłaś dojechać do mnie, więc Mark dał mi twój adres-oznajmił wesoło, wyciągając zza pleców białe pudełko z logiem cukierni.
Spojrzała na niego, jak na skończonego idiotę i jedyne na co miała ochotę, to uderzenie głową w ścianę. Upuściła trzymaną do tej pory torbę, a po podłodze rozsypały się prawie wszystkie rzeczy, które się w niej znajdowały. Stłumiła w sobie krzyk i jedynie wydała odgłos pasujący bardziej do wkurzonej nastolatki, niż dwudziestoczteroletniej kobiety.
-Niestety wychodzę- oznajmiła sucho. Nie miała ochoty na zbieranie rozsypanych przedmiotów, sięgnęła jedynie po klucze do mieszkania, nie rezygnując ze swoich planów.
-Daj spokój- złapał ją za nadgarstek, uniemożliwiając jej tym samym wypchanie go za próg mieszkania- pół godziny, kilka pytań. Ty będziesz miała wywiad, ja spokój- rzucił propozycję. Nie bardzo wiedziała, czy powinna na nią przystawać, ale chyba ze względu na starą znajomość postanowiła mu zaufać. Rezygnując z przepychanek na klatce schodowej, otworzyła szerzej drzwi i z wielką niechęcią, wpuściła go.
-Jakie to uczucie?- zapytał, przyglądając się zdjęciom wiszącym nad kominkiem. Dziewczyna spojrzała na niego jedynie, nie mając pojęcia o co pyta. Położyła na stoliku dwa parujące kubki kawy i usiadła po jednej stronie blatu.
-No wiesz, to że teraz to ja mam nad tobą władzę- wyjaśnił, siadając naprzeciwko niej i upijając napój. Skrzywił się i odłożył szybko szkło, dotykając lekko oparzonej wrzątkiem wargi. Tina przewróciła oczami, śmiejąc się w duchu z niego.
-Nie masz nade mną władzy- zaprzeczyła, podsuwając w jego stronę cukierniczkę.
-Jesteś pewna?- zapytał, unosząc do góry jedną brew- myślisz, że jedno moje słowo to za mało, żeby Mark cię zwolnił?- wytłumaczył, posyłając jej swój firmowy uśmiech.
-Kiedy stałeś się takim dupkiem?- rzuciła, jakby nie oczekując odpowiedzi na to pytanie. Zmrużyła oczy, patrząc jak mężczyzna robi drugie podejście do gorącej kawy.
-Ciekawsze jest chyba, to kiedy ty przestałaś lubić jak faceci są takimi dupkami?- odbił piłeczkę w jej stronę, sięgając po leżące na stole orzeszki. Poczęstował się kilkoma i wstał, by umyć w zlewie brudne od soli dłonie. Rozglądnął się po kuchni w poszukiwaniu czegoś w co mógłby wytrzeć mokre ręce.
-Gdzieś tak w liceum- odpowiedziała na jego wcześniejsze pytanie, podając mu mały ręcznik.

CZYTASZ
Regret/ Cristiano Ronaldo
Fanfiction-Chyba żartujesz!-krzyknęła zdenerwowana dziewczyna, zakręcając długie, blond włosy w kok-przecież to nawet nie brzmi poważnie- dodała, widząc, jak jej przełożony kręci negatywnie głową. Opadła zrezygnowana na beżową, skórzaną sofę, wzdychając g...