22

730 27 0
                                    

Sprawdźcie wcześniej, czy widzieliście też dzisiejszą 21.

-Nie ignoruje cię- powiedziała sucho, przekładając telefon do drugiej ręki, by prawą sprawniej zapiąć srebrny wisiorek, idealnie pasujący do czarnej sukienki, którą miała na sobie. - No co robię, co mogę robić- odpowiedziała wymijajaco na kolejne pytanie narzeczonego. Męczył ją rozmową od kilku minut, a to zdecydowanie za dużo, by udawać, że wszystko jest dobrze. Z drugiej strony wiedziała, że nie jest to rozmowa na telefon. I jeżeli zdecyduje, że chce załatwić jakoś sprawe, to tylko w cztery oczy.
-Tak, pracuję- powiedziała, nie wiedząc, jak inaczej może ująć wszystko, co tutaj robi. Przecież wcale nie pije, nie ogląda przystojnych piłkarzy bez koszulek i nie całowała sie z Ronaldo.
-Musze kończyć- przerwała, kolejną lawine słów Derka. Miała dosyć słuchania, jak bardzo za nią tęskni i co u niego w pracy. Właściwie tego ostatniego miała dosyć bardzo często już wcześniej. Usłyszała pukanie do drzwi, więc szybko podeszła, by wpuścić czekającego Cristiano. Była juz naprawdę bardzo głodna, nie jadła nic od rana, więc obiad, na który obiecał ją zabrać był dla niej wybawieniem. Kiwnęła do niego głową na powitanie i zrobiła jednoznaczną minę, wskazując na telefon.
-Mhm- mruknęła do Derka, lustrując wzrokiem piłkarza. Miał na sobie niebieską koszule i dopasowane spodnie i nie mogła poradzić nic na to, że jej serce zabiło szybciej, gdy odwrócił sie do niej tyłem, by zatrzasnąć za sobą drzwi.
-Naprawdę muszę kończyć, Derk- powiedziała stanowczo kolejny raz. Widziała, jak Cristiano spiął się, słysząc to imię. Właściwie nie wracali dzisiaj do tego tematu, więc nie wiedział, co postanowiła zrobić.
Warknęła coś do narzeczonego, gdy kolejny raz zignorował jej słowa. Przewróciła oczami i bez pożegnania rozłączyła się. Odłożyła na komodę poobijany po wczorojszym wybuchu telefon i założyła buty. Widziała przez rozbity ekran, że Derk próbuje się do niej dodzwonić kolejny raz.
-Chodź, bo umrę z głodu- pociągnęła chłopaka za rękę i wyszli z pokoju, zostawiając tam dzwoniący telefon.

Siedzieli w małej restauracji, oddalonej od ich hotelu o kilka ulic. Nie było tutaj za wiele ludzi, a miejsce było bardzo przytulne. Chwilę temu dostali swoje zamówienie, ale już śmiało mogli stwierdzić, że wybór miejsca był strzałem w dziesiątkę.
-Pycha- mlasnęła pomiędzy kolejnymi kęsami pieczeni. Apetyt powrócił do niej po litrach wody i rozpuszczalnym wapnie, które wybłagała w recepcji, gdy wrócili po treningu. Cristiano uśmiechnął się do niej, potakując. Jadł, nie odrywajac od niej wzroku. Wyglądała naprawdę ładnie w porównaniu z wczorajszym wieczorem, gdy znalazł ją całą zapłakaną. I mimo, ze kusiło go, by dowiedzieć się czegoś więcej o sytuacji, to nie chciał psuć jej dobrego nastroju, więc po prostu jadł, podziwiając dziewczynę.
-Masz jutro załatwione najlepsze miejsce na mecz- odezwał się, gdy skończył główne danie. Niestety musiał pilnować diety, zwłaszcza dzień przed meczem, więc podziękował za deser, ale dla Tiny zamówił szarlotkę z lodami. Pamiętał, że kiedyś uwielbiała i sądząc po jej wielkim uśmiechu, nic w tej kwesti sie nie zmieniło.
-No jako twoja dziewczyna nie mogę mieć jakiegoś słabego miejsca- zażartowała, przypominając dzisiejsze słowa trenera. Wytarła usta serwetką i oparła się o oparcie krzesła.
-Nie jesteś zła, że nie zaprzeczyłem?- zapytał zdziwiony, nawiązując do awantury, którą zrobiła mu po wizycie u jej mamy. Wzruszyła ramionami.
-A co to zmieni, że będę zła?-zapytała retorycznie. Odpowiedziała jej jedynie cisza. - No właśnie-dodała- więc nie jestem zła. Niech mi zazdroszczą takiego chłopaka- powiedziała z powagą, jednak nie wytrzymała długo i wybuchła śmiechem, widząc zdezorientowaną minę Ronaldo.
-A teraz wróćmy do pracy, bo nie po to tutaj przyjechałam- rzuciła po chwili juz całkiem poważna. Aż za bardzo, bo zmroził go jej oficjalny, dziennikarski ton.

Spacerowali już drugą godzinę po okolicznym parku. Słońce powoli chowało sie za chmurami, więc upał ustąpił na rzecz lekkiego wiaterku.
-Czyli-zaczęła kolejne pytanie, rzucając kamyczkiem o tafle stawu. - gdybyś miał wybrać strzelenie super gola i przegraną, a wygranie dzięki golu samobójczym?- zapytała, łapiąc za kolejny kamyk, by ponowić próbę.
-Jesteś w tym beznadziejna- powiedzial, wzdychajc i tradycyjnie zaczesując włosy do góry.
-Normalne pytanie- rzuciła zdenerwowana, posyłajac mu niezrozumiałe spojrzenie.
-Nie w tym- zaczął, kręcąc przecząco głową- chodziło mi o puszczanie kaczek- wskazał na staw i małe kamyczki w jej dłoni. - Pomogę ci- dodał, obejmując ją od tylu i biorąc jej dłoń w swoją. Ułożył brodę na jej ramieniu i kierował ruchem jej ręki, by lekko dopracować rzut.
-W zadawaniu pytań jesteś najlepsza- wymruczał jej do ucha, wciąż opierajac na niej swoją głowę. - Przez niektóre twoje pytania mam wrażenia, że sam dopiero siebie poznaje- wyszeptał, gdy kamyk odbił sie od wody.

Regret/ Cristiano RonaldoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz