Najedzeni? Ja chyba będę musiała zamówić dźwig, żeby wrócić z domu na studia.
Smacznego rozdziału.
//
Jedli w ciszy zamówione do pokoju śniadanie. Jajecznica na bekonie była wybawieniem dla obojga po długiej nocy. Gazety przyniesione przez Cristiano już dawno wylądowały z hukiem w koszu. Była to jak do tej pory jedyna reakcja Tiny na plotki o ich rzekomym romansie. Upiła łyk ciepłej wody z cytryną, gdy jej komórka rozdzwoniła się. Przetarła usta serwetką i podeszła do miejsca skąd dochodziła znana melodia.
-Ojciec- przeczytała nadawcę połączenia. Skrzywiła się lekko, nie mogąc przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz miała kontakt z własnym ojcem. Uniosła pytajaco brew i odebrała połączenie.
Nie miała zamiaru odzywać się pierwsza, więc chwile zajęło, zanim mężczyzna zrozumiał, że powinien sam zacząć rozmowe.
Mruknęła coś do siebie, siadając ponownie do stołu. Przejechała językiem po wewnętrznej stronie policzka, wypychając go.
-Tak, byłam- odezwała się pierwszy raz do telefonu- no tak, byliśmy- poprawiła się, przewracając oczami, by posłać zaraz Cristiano mordercze spojrzenie. Nie wiedział, kto miałby być jej ofiarą, ale na wszeli wypadek uniósł ręce do góry w geście poddania.
-Nie, raczej nie- ciągnęła lakonicznie, grzebiąc widelcem w jajecznicy. Z tego wszystkiego całkowicie straciła apetyt, ale musiała czymś zająć trzęsące sie dłonie. -Bo nie mam czasu- warknęła nieco już poddenerwowana i przełożyła komórkę do drugiego ucha.
-Tak, on tym bardziej nie ma czasu- podniosła głos, mierząc chłopaka kolejnym groźnym spojrzeniem. Mruknąła jeszcze kilka zaprzeczeń, a następnie bez pożegnania rozłączyła się. Miała ochotę rzucić telefonem o podłogę, jednak powstrzymała się, widząc już popękany ekran.
-Dupek- szepnęła i wypuściła z siebie całe zgromadzone podczas rozmowy powietrze. Schowała twarz w dłonie i położyła się na stole, odsuwajc wcześniej od siebie talerz.
-Kto? Twój ojciec?- zapytał, przypatrując się z niezrozumieniem całej sytuacji. -Przesadzasz- dodał, jak zwykle kierując się swoją zasadą, że nie powinno mówić się źle o swoich rodzicach. Tina nie podniosła głowy do góry, miała ochotę pokazać mu środkowy palec, a później wyjść na długi spacer. Widziała jednak z okna tłumy reporterów, którzy czaili się w pobliżu hotelu.
-Nie, to on przesadził- jęknęła- ojciec roku- parsknęła, wstając. Podeszła do okna i zdenerwowana otworzyła je. Wyciąnęła z szuflady paczkę papierosów i odpaliła jednego.
-Przypomniał sobie o córce, której prawie się wyrzekł, bo wyjechała i odważyła się być z chłopakiem, którego on nie lubi- przerwała na chwilę swój monolog, by zaciągnąć się kolejny raz. Strzepnęła papierosa za okno, nie mając do dyspozycji popielniczki. - A teraz nagłe dzwoni, bo tęskni i chce, żebym wzięła urlop i przyjechała do domu. - zaśmiała się ironicznie. Widziała, że Cristiano wciąż nie domyśla się prawdziwego powodu rozmowy, a nawet uśmiecha się, jakby chciał powiedzieć "to super, wszystko się dobrze układa!". Zamiast tego słuchał dalszego wywodu Tiny.
-A teraz perełka- odezwała się po chwili ciszy. -Muszę przyjechać oczywiście z moim narzeczonym, bo to najwyższa pora na rodzinne obiadki. Zwłaszcza, że mama już miała okazję go poznać.
-To przecież dobra wiadomość- wypalił, nie mogąc już dłużej wytrzymać bez zabrania głosu.
-Zajebista- prychnęła, wyrzucając peta za okno i wyskakując na parapet, by na nim usiąść.
-Gdyby nie to, że mój ojciec informacje na temat mojego życia czerpie z kolorowej prasy i myśli, że jestem z tobą.- Wyjaśniła, machając w powietrzu nogami. - W sumie to nawet bardziej zabawne, niż wkurzające.
Nie odezwał się ani słowem, ponieważ nie wiedział, co mógłby odpowiedzieć.
-Taka sytuacja- szepnęła, zeskakujac. Wyjrzała przez okno dla pewności, jednak nic się nie zmieniło. Masa fotoreporterów wciąż czatowała pod budynkiem.
-Mogłaś zaprzeczyć i wytłumaczyć mu wszystko- powiedział Cristiano, podchodząc bliżej dziewczyny. Położył dłoń na jej barku i lekko je podarł, chcąc okazać jej wsparcie.
-Mogłam-zaczęła pewnie- ale nie obchodzi mnie to. Niech sobie wierzy w co chce. To musi być fajne uczucie, kiedy teraz po tylu latach, to on będzie próbował o mnie walczyć. Może to jedyny sposób, żebym była dla niego kimś ważnym- dodała z coraz bardziej łamiącym się głosem. Pociągnęła nosem, starając sie odgonić łzy.
-Przestań- szepnął, przyciagajac ją do siebie i mocno tuląc. Schowała twarz w zagłębieniu jego szyi, które juz po chwili zrobiło sie mokre od łez.
-Ale teraz już mnie to nie obchodzi- chlipnęła, wciąż stojąc przytulona do piłkarza. Nie jest pewna, który raz w ciągu kilku ostatnich dni moczy mu koszulkę łzami i wychodzi na miękką małolate, ale nie obchodziło ją to. Czuła się w tym momencie spokojniej i bezpieczniej. W jego ramionach czuła, że świat nie jest jej straszny.
Nie odsunęła się od niego, nawet gdy jej telefon rozdzwonił się melodią ustawioną dla Derka. Nie miała najmniejszej ochoty na kolejną głupią rozmowe.

CZYTASZ
Regret/ Cristiano Ronaldo
Fanfiction-Chyba żartujesz!-krzyknęła zdenerwowana dziewczyna, zakręcając długie, blond włosy w kok-przecież to nawet nie brzmi poważnie- dodała, widząc, jak jej przełożony kręci negatywnie głową. Opadła zrezygnowana na beżową, skórzaną sofę, wzdychając g...