5

1.1K 34 4
                                    


Nie wiedziała, ile czasu dokładnie minęło odkąd Cristiano zjawił się rano w jej mieszkaniu. Siedziała po turecku na sofie, pijąc drugą lampkę wina, które zaproponowała na rozluźnienie atmosfery. Nie spodziewała się, że będzie, to strzał w dziesiątkę. Nie miała zamiaru kontrolować godziny, po prostu poddała się miłej chwili, gdy siedzieli w jej salonie, słuchając muzyki, która aktualnie nadawana była na jakiejś rozrywkowej stacji i śmiali się niezależnie od tego, czy pojawiał się jakiś powód. Czuli się tak beztrosko, jakby zapomnieli o wszystkich złych rzeczach jakie łączyły ich wspólną przeszłość. 

Tina oblizała usta, odstawiając pusty kieliszek na mały stolik. Wyprostowała się i sięgnęła po różowy notatnik w małe pingwiny. Gdyby miała wybrać swoje ulubione zwierzątka, to niewątpliwie byłyby, to właśnie te biało-czarne istoty. Mimo swoich lat, lubiła wyobrażać sobie je jako nieposkromionych kombinatorów ze słynnej bajki. 

-To chyba odpowiedni moment na kilka pytań- oznajmiła, otwierając mały zeszyt. Skinęła głową na butelkę wina z niemym pytaniem, czy życzy sobie jeszcze jedną lampkę. 

-Może później-odmówił zadowolony mężczyzna- wolę pamiętać, co ci odpowiem- zaśmiał się, również przyjmując poważną pozycję, by wywiad przybrał chociaż trochę oficjalniejszą formę. 

-Cofnijmy się daleko do przeszłości- zaproponowała, badając jego reakcję. Cristiano niechętnie, ale jednak przytaknął, oczekując tego, co ma nadejść. 

-Jesteś małym chłopcem, kopiącym amatorsko piłkę na osiedlowym boisku, co siedzi wtedy w twojej głowie?- zapytała, opierając wygodnie plecy o oparcie sofy, spodziewając się długiej odpowiedzi. Mężczyzna wciągnął głośno powietrze. Musiał przyznać,  że zaskoczyła go, ale podobał mu się ten pomysł na wywiad. Zazwyczaj dostawał głupie pytania, które powtarzały się praktycznie cały czas i udzielał na nie suchych odpowiedzi. Dlatego uśmiechnął się na myśl, że Tina chce z nim po prostu rozmawiać. Naprowadzając go pytaniami, chce aby to była jego opowieść, aby to on przeprowadził ją i czytelników przez życie słynnego Cristiano Ronaldo. 

-Jest ciepło- zaczął, ukazując swoje idealne zęby. Kiwnął głową, jakby dokładnie przypominał sobie taką sytuacje.- Jestem już cały mokry, bo biegłam po trawie od kilku godzin, a słońce niemiłosiernie praży. Właściwie momentami jest tak silne, że nie widzę bramki, czy nawet piłki, ale wciąż biegam. Próbuje wykonywać wszystkie ruchy, jakie obserwować mogę tylko w telewizji, oglądając z tatą mecz, gdy akurat uda mu się spędzić wieczór z nami. Czasami mi wychodzą, a czasami zupełnie kaleczę, nie rozumiejąc, czemu tak się dzieje. Wtedy tylko zaciskam mocniej pięści i próbuje dalej. Nie przeklinam, nie złoszczę się. Jestem przecież tylko małym, grzecznym chłopcem- śmieje się, dolewając sobie i Tinie wina. Upija łyk, a kieliszek ponownie zajmuje miejsce na niskim stoliku. Dziewczyna nie odzywa się słowem, uważnie słuchając i przypatrując mu się z fascynacją. Jej śmieszny notes już dawno leży gdzieś na podłodze, a opowieść nagrywa na dyktafon. Nie jest wstanie notować tego tak po prostu. Ciężko jest zapisać każde słowo, a bez tego historia traci swoją magię. Maiała wrażenie, że samo słuchanie bez zagłębiania się w mimikę twarzy i ruchy Cristiano też nie tworzy pełnej historii. Skinęła głową na znak, że czeka na kontynuacje, wciąż uśmiechając się na wspomnienie grzecznego chłopca. 

-Próbuję dalej każdego triku po kolei, gdy słyszę zbliżające się do mnie inne dzieci. Pewnie większość osób na moim miejscu cieszyłaby się, jednak nie ja. Ja schylam się po moją zniszczoną już piłkę, którą dostałem dawno temu na urodziny i próbując uniknąć przezwisk, czy ich agresji, opuszczam boisko. Słyszę za sobą niepochlebne słowa w kierunku moim i moich rodziców, ale jestem ponadto. Idę przed siebie ze spuszczoną głową, kopiąc, co jakiś czas napotkany kamyk i obiecuje sobie  tysięczny raz, że kiedyś będą mnie podziwiać i żałować wszystkiego, co mi zrobili. Wchodzę do okropnej, rozsypującej się powoli kamienicy i idę stromymi schodami na trzecie piętro. Tam wchodzę do małego mieszkania, o numerze piętnaście, zrzucam ze stóp zniszczone tenisówki. Zawsze pamiętam, żeby to robić. Bo może mieszkanie jest obskurne, ciasne, a tapeta ze ścian odpadła już dawno, ale moja mama stara się jak może, by było czyste i zadbane. Zapewne później witam się z moją kochaną rodzicielką, myję ręce i siadam do obiadu. Znowu jest ta sama zupa, zrobiona z rzeczy, które akurat były w domu, ale zupełnie mi to nie przeszkadza, bo uwielbiam wszystko, co gotuje moja mama. Opowiadam jej zmyślone historie o moich super kolegach, żeby nie musiała się zamartwiać jeszcze mną i idę odrabiać zadania, bo przecież to ja muszę odmienić los naszej rodziny.

Chłopak znów sięga po wino. W salonie panuje głucha cisza, telewizor już dawno został wyłączony, Cristiano wyczerpująco odpowiedział, a Tina siedzi, chowając twarz w dłoniach, by nie pokazać mu, że płacze jak dziecko. Łzy płynęły po jej twarzy i nie dało się ich zahamować. Jej do tej pory twarde serce pękło na wiele małych kawałków, poznając go od strony, której wcześniej nie miała okazji. Czuła się aż głupio, że weszła tak głęboko w jego życie, obdzierając go z wszystkiego. Przetarła mokre policzki, posyłając chłopakowi pokrzepiający uśmiech. Wiedziała, że na nim ta opowieść nie wywiera już prawie żadnego wrażenia po tylu latach, ale mimo wszystko miała ochotę przytulić go mocno i przeprosić za całe zło jakie doświadczył od jego rówieśników w dzieciństwie. 

-Nie płacz- szepnął, ścierając wierzchem dłoni kolejną płynącą łzę- zostaw sobie jeszcze trochę łez na kolejne rozmowy, bo to dopiero początek.- Obiecał, posyłając jej prawie niewidoczny uśmiech. Podał jej lampkę wina, by pomogło jej to ochłonąć, a sam jeszcze na chwilę odpłynął w tamte wspomnienia.



Regret/ Cristiano RonaldoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz