Zanim zrobiłem wszystko, co sobie zaplanowałem, wybiła już osiemnasta.
Hm już późno. Chyba trochę zgubiłem rachubę czasu.Wyłączyłem leniwie komputer, przeciągając się i wstałem, chcąc rozprostować swoje kości.
- Wszystko mnie boli. - jęknął, rozprostowując plecy. - Za długo siedziałem przy komputerze. Chwilę się jeszcze poprzeciągałem.
Gdy było już w porządku, zaburczało mi nierzyjemnie w brzuchu.
Wypadałoby coś zjeść.Spojrzałem w kierunku drzwi i ruszyłem ku nim powolnym krokiem. Wyszedłem cicho z pokoju i upewniłem się, czy wszyscy aby przypadkiem są już w swoich pokojach.
Gdy byłem już całkowicie pewien, zszedłem spokojnie na dół, cicho stąpając po schodach. Nie chcę natknąć się na moje wujostwo. Nie potrzeba mi kłótni na noc przed snem.W salonie natknąłem się tylko na Kroha, który spokojnie spał sobie w najlepsze na kanapie. Jak mnie usłyszał, podniósł swój łeb i zastrzygł wesoło uszami. Podszedłem do niego z uśmiechem i pogłaskałem go czule. On z ufnością wtulił łeb w moją rękę, domagając się dalszego głaskania. W momencie, gdy skończyłem go głaskać, położył się znów spać, układając się wygodnie na poduszkach, a ja poszedłem do kuchni.
Wszedłem do pomieszczenia i o dziwo ujrzałem bardzo miłą niespodziankę. Mama siedziała przy stole, a na mim stał niewielki torcik. Podszedłem do niej szczęśliwy, nie spodziewając się tego.
- Wszystkiego najlepszego syneczku z okazji osiemnastych urodzin.- Mówiła to wilgotnym głosem, a później po jej policzku ku mojemu zaskoczeniu spłynęła łza.
- Dziękuję, mamo.- przytuliłem ją mocno.
Chwilę tak postaliśmy, a gdy mnie puściła zdmuchnąłem świeczki i ukroiłem dwa kawałki tortu.Zjedliśmy je w miłej atmosferze, rozmawiając i śmiejąc się. O dwudziestej mama poczuła się już zmęczona i poszła spać. W końcu musiała jutro iść do pracy. Ja także stwierdziłem, że pójdę już do siebie.
Wczłapałem się po schodach i wszedłem do swojego pokoju. Od razu skierowałem się do szafy i wziąłem pierwsze lepsze ubrania do spania. Szare dresy i czarną koszulkę. Ruszyłem w stronę czarnych drzwi niedaleko regału na książki. Otworzyłem je i wszedłem.Moja prywatna łazienka była średniej wielkości. Ściany i podłoga były wyłożone białymi kafelkami. Po lewej stronie od wejścia stała jasnobrązowa szafka z kilkoma ręcznikami. Tam położyłem swoje ubrania. Obok niej znajdowała się toaleta. Po prawej od wejścia była szafka z umywalką. Na wprost od drzwi była wielka, biała wanna. Tuż za nią stała ciemnobrązowa szafka z kilkoma kosmetykami. Nad szafką widniało okno z brązową roletą.
Nalałem wody do wanny, szybko się rozebrałem i do niej wszedłem, rozkoszując się przyjemnym ciepłem.
Mógłbym godzinami leżeć w wodzie. Zawsze mnie to relaksowało. Mama się zawsze śmiała, że siedzę w łazience dłużej niż ona.
Po pół godziny umyłem się i wyszedłem z wanny.
Ubrałem się i odświeżony wróciłem do pokoju, lecz coś mi tu nie grało.Na łóżku leżała wielka, szara książka. Nigdy w życiu jej nie widziałem w domu, ani nawet na strychu. Podszedłem ostrożnie do łóżka i wziąłem ją delikatnie na ręce, by jej nie uszkodzić doszczętnie. Była dziwnie lekka jak na swoją wielkość. Na okładce widniał jakiś napis, lecz nie mogłem go odczytać.
Zmarszczyłem brwi, z ostrożnością przecierając ze skupieniem palcami złotawy napis na okładce.
Czekajcie... Podobny napis jest na moim pierścieniu!Otworzyłem ją czym prędzej na pierwszej stronie i wtedy książka nieoczekiwanie rozbłysła, oślepiając mnie na moment. Dziwne światło ogarnęło cały mój pokój, wręcz go zalewając.
A ja czułem się z każdą chwilą coraz słabiej. Nogi zrobiły się miękkie jak z waty, a powieki stały się ciężkie jak ołów, aż w końcu osunąłem się ciężko na podłogę, zamiast światła widząc mrok.
Zemdlałem.
CZYTASZ
Symbol Mroku
Fantasy*Książka do gruntownej poprawy, więc przepraszam za napotkane błędy :D* ,, W małym mieście, w orła kraju, Nad sercem zalśni znamię. Dziecko z potępionego związku Anioła i Demona Okaże się wielkim darem. Kobieta zrodzi syna, który w...