Rozdział XL

1.3K 101 8
                                    

Po dwudziestej udaliśmy się na spoczynek do swoich komnat.

Rano mam wraz z chłopakami wyruszyć w dalszą podróż do Umbry, by zmierzyć się z wujem.
Tata i Direl mają zostać tu i przybyć do królestwa cienia wraz z wojskiem na ostateczną walkę. Mają też pomóc uczyć młodych kadetów.
Jeszcze przed wieczorem widziałem pierwszą lekcję ojca i Direla z młodzikami.

,, Mężczyźni stali na środku polany otoczeni przez grupę przyszłych żołnierzy, którzy mieli miny jakby zobaczyli duchy. Wszyscy, prócz Nimila, który nonszalancko opierał się o pień drzewa.

Ja siedziałem parę metrów od zgromadzenia i próbowałem medytować, ponieważ ostatnio zauważyłem, że pomaga mi się to uspokoić i ustabilizować moc. Lecz doszły mnie słowa mojego rodziciela w które poczołem się wsłuchiwać uważnie.

-Możemy was nauczyć władać bronią.- zaczął Dewos.
- Możemy poprawić wasze zdolności fizyczne, ale nigdy nie nauczycie się walczyć naprawdę.- dokończył Direl. - Walka na arenie nie da wam tego co prawdziwa wojna, którą jest śmierć i krew. Wojna to martwe ciała twoich przyjaciół i przeciwników leżące na ziemi.- dodał anioł .
- Pamiętajcie, ludzie walczą z różnych powodów, które rozumiemy albo i nie. Walczą dla ziemi za idee, dla bogactwa, , ze szlachetnych pobudek lub nie. - tata zrobił chwilę pałzy-Ale przyswojcie sobie starą prawdę, o której zdałem sobie sprawę, gdy pierwszy raz ruszyłem na wojnę w waszym wieku. Prawdziwa wojna to głównie strach przed śmiercią. Nie ma walki bez tego lęku. Jest on najlepszym bodźcem do walki i buntów. Pewnego dnia ,gdy pojechałem jako dowódca pewnego wojska w nocy wybuchł pożar. Wybiegłem ze swojego namiotu, by zobaczyć tylko jak żołnierze podkładają ogień pod wszystko co się da. Płonęły namioty, trawa, krzaki, pasza dla zwierząt, a było to jak się później dowiedziałem z obawy przed bitwą, która miała się rozpocząć następnego dnia. Jakoś zdołałem uspokoich wszystkich, ale jaki kosztem.- zakończył, a głos przejął z powrotem Direl.
- Człowiek, który nie ma już nadzieji na przeżycie będzie jak osaczone zwierzę. Będzie gryzł, kopał, szarpał i bił choćby otaczała go cała armia i wiedział, że nie wygra."

Te słowa udkwiły mi w pamięci.

Ten świat od moich narodzin to świat wojny, która wciąż trwa, a ja mam za zadanie ją zakończyć.
W tej wojnie biorą udział moi przyjaciele i rodzina, których kocham. Ten kraj stał się moim domem i nie chciałbym go już opuszczać pomimo, że bardzo tęsknię za moją przybraną matką i Leonem. 
Nawet jeśli nie byłoby tej przepowiedni i tak brałbym udział w  wojnie.
To mój świat i jeśli potrzebuje mojej pomocy ,to pomogę bez względu na wszystko.
Trzeba zakończyć ten bezsensowny rozlew krwi i odebrać władzę Derytowi.

Uśmiechnąłem się patrząc w sufit.

Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będę myślał o tym, jak kogoś pokonać i to nie w szkolnych konkursach.
Mój świat od odnalezienia tej książki zmienił się diametralnie.
Ze zwykłego chłopaka słynącego w szkole jako kujon stałem się pół demonem i to jeszcze na dodatek księciem, który ma za zadanie pokonać złego króla.

Boże, brzmi to jak typowa książka fantasy, które tyle raz czytałem myśląc, że chciałbym być na miejscu głównego bohatera.

O ironio, moje malutkie marzenie się spełniło!
Teraz muszę stworzyć swoją własną historię.
Oby była ona zakończona happy endem.

,, Nie zastanawiaj się teraz nad tym, musisz być wypoczęty do naszej jutrzejszej podróży.“ doszedł mnie cichy i odległy głos Raventala.

Brakowało mi już trochę tej chimery.

,, Dobrze, nie będę o tym myślał. Co u ciebie?“

,, W tej chwili pałaszuję bardzo smaczną sarenkę, którą niedawno upolowałem.  Po chwili dodał rozmarzonym tonem.  Mniamm jaki ten szpik jest smaczny.  Usłyszałem coś jakby łamane kości i głośne mlaskanie.

,, Wiesz co Rav, ja się cieszę, że jesteś zadowolony i w ogóle, ale czy mógłbyś nie komentować tego co jesz i w jaki sposób? Bo trochę moja kolacja podchodzi mi do gardła.“ zapytałem podnosząc jedną brew do góry, choć nie wiem po co.

,, Oj nie przesadzaj, że aż tak cię to brzydzi, ale dobra, musisz iść spać. Spodkamy się rano przed bramą“

,, Dobranoc i do zobaczenia przyjacielu“.

Odpowiedziałem i zamknąłem oczy.

Symbol MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz