Rozdział XLVIII

1K 90 8
                                    

- Mamy tylko pięć koni.
- No to mamy problem.- skwitowałem i spojrzałem na Kiriala, który dalej stał w tym samym miejscu co wcześniej.- To co teraz zrobimy?
- Idzie na piechotę, leci, albo pozostaje obcja, że ktoś weźmie go na swojego konia.- odpowiedział mi spokojnie Peris, odczepiając przy okazji Estrellę.
- Kirial?-spojrzałem na niego pytająco.

Ja mogę go ponieść przez jakiś czas.
Doszedł mnie podekscytowany głos Raventala.
Pomiędzy krzakami zobaczyłem łeb chimery i po chwili całe cielsko wyszło na polanę.
Kirial dostrzegając mojego przyjaciela i z prędkością godną geparda doskoczył do mojej osoby.
Patrzył na bestię z nieukrywanym zaskoczeniem i dojrzałem w jego oczach przebłysk strachu, ale zniknął tak szybko, jak się pojawił.
Równie dobrze mogło mi się to przewidzieć.
Za Raventalem pojawił się czarny cień w którym rozpoznałem Eliara, wilka Silvera.
- Jesteś tego pewny?-zapytałem na głos i pochwili dodałem, ale już w umyśle.
Gdzie jest reszta?

To ty nie wiesz?zapytał ze zdziwieniem.
Adillen wraz z Silverem kazali Esto i Nayalowi polecieć do twego ojca oraz armii, robiąc nam za informatorów. Tylko ja, Eliar i Lilyena mieliśmy zostać z wam i pomagać.
Odpowiedział, siadając na trawie.
A jeśli chodzi o tego chłopaka, to nie ma sprawy.
Mógłbym przysiąc, że na lwim pysku dostrzegłem cień uśmiechu.

Dzięki.
Posłałem mu uśmiech i spojrzałem na tą ludzką część mojej grupy.
- Problem rozwiązany. Raven poniesie Kiriala.

Wszyscy jak jeden mąż wytrzeszczyli oczy na mnie i chimere siedzącą za mną.
- Co proszę?- zapytał sam zainteresowany i spojrzał w oczy mojego zwierzęcego przyjaciela.- Mam jechać wierzchem na chmierze?-zapytał unosząc brew do góry i popatrzył na mnie jak na wariata.
- Oj nie przesadzaj.- westchnąłem i ruszyłem w stronę wielkiego lwa. Rav od razu gdy przy nim stanąłem, zaczął łasić się łbem o moją klatkę piersiową.- Widzisz, on jest niegroźny.- dodałem.
- Niegroźny?-demon zapytał z niedowierzaniem.- Isil, to jest chimera, a nie domowy kotek!
- Długo nie dasz rady lecieć,a poza tym, zwracałbyś swoim lotem za dużo na nas uwagi. Więc wsiadaj na jego grzbiet ale już!- warknął Peris, siadając w siodle na swojej srebrnej klaczy. Reszta także zajmowała swoje miejsca na wierzchowcach. Tylko ja i czarno-czerwono włosy demon staliśmy na ziemi.
Niedaleko słyszałem zniecierpliwione parskanie Kage i zobaczyłem jak czarny ogier ryje kopytami w ziemi.

Czarnooki niechętnie i z jawną obawą ruszył w naszą stronę.
Niby taki wielki morderca, a strachu dzisiaj nie ukrywa.
Raven wstał z trawy i spojrzał wymownie na swój grzbiet. Kirial spojrzał na mnie, jakby nie wiedział co zrobić. Uśmiechnąłem się delikatnie i zachęciłem go ruchem głowy by usiadł na Raventalu, który dalej spokojnie stał w jednej pozycji.
Wężowooki powoli stanął przy boku stworzenia.
Dostrzegłem, że pół lew także sięga mu do piersi, więc obaj z jazdą nie powinni mieć zbytnich problemów. Chłopak westchnął ciężko i przerzucił jedną nogę przez grzbiet bestii, siadając na niej okrakiem. Delikatnie złapał za gęstą grzywnę chimery, trochę się rozluźniając.
- No, i było tak trudno?- zapytałem retorycznie i odwiązałem Kage, na którego po chwili wsiadłem.
- Prowadź, demonie!-rozkazał Silver, patrząc na młodego zabójcę.
- Tędy.- odpowiedział, wskazując gęsto rosnący las.
No ,będzie to piękna droga!

(Time skip.)

- Powinniśmy zrobić postój.- dosłyszałem spokojny głos Adillena po czterech godzinach jazdy.
- Za dziesięć minut dojedziemy do naszego miejsca docelowego.- usłyszałem Kiriala, który prawie leżał znudzony na chimerze.
- A miejscem docelowym jest...- drow spojrzał z pod przymrużonych oczu na demona.
- Cataracta Veritate
- Wodospad Prawdy?- zdziwił się.- Po co nas tam prowadzisz?-dopytał mroczny elf.
- Chcieliście, bym zaprowadził was do granicy między Terrą a Umbrą, więc to robię.- odpowiedział znudzenie czarnooki.
- A co ma do rzeczy ten wodospad?- westchnął Silver zerkając niepewnie na zabójce ze swojego kasztanowego ogiera.
Zaśmiałem się cicho i spojrzałem z litościwie na moich przyjaciół.
- Wy serio nie rozumiecie, czy przygłupów udajecie? Ten wodospad to przejście.-skwitowałem.
Demon spojrzał na mnie i skinął mi z uznaniem głową.
Choć nie wiem czemu.
Przecież to było proste!

Do końca drogi nikt się już nie odezwał.
Tak jak poświadczył szatyn, po niedługim czasie dojechaliśmy nad dość duże jezioro o niesamowicie... błękitnej wodzie?
Nie to nie były zwidy.
Ta woda naprawdę była niebieska!

Zatrzymałem konia i zsunąłem się z siodła. Złapałem wodze Kage i podszedłem bliżej tego zaskakującego zjawiska.
Ta woda spływała do jeziora z całkiem sporego wodospadu. Na jego przegach kamienie były pięknie obrośnięte przez ciemnozielony mech.
Po prostu pięknie.

Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem jak moi towarzysze również z zapartym tchem obserwowali otaczający nas krajobraz.
No może prócz Kiriala, który stał oparty o jakiś pniak i oglądał swoje paznokcie ze znurzeniem.
Obróciłem głowę z powrotem w stronę jeziora i prawie na zawał zszedłem.
Niedaleko od brzegu dostrzegłem już znajomą mi postać. Stary mężczyzna stał w swoim czarnym płaszczu i brodził drewnianą laską w wodzie. Tym razem nie zaciągnął na głowę swego kaptura, przez co dostrzegłem, że wbija we mnie spojrzenie.
- Witaj, Isilu.- skłonił mi lekko głową i ruszył do brzegu.
- Wieszczu Aranelu, czym zawdzięczamy twoje spodkanie?- usłyszałem oficjalny głos Silvera, znajdującego się za moimi plecami.
- Chciałem zobaczyć, jak sobie radzicie, moi chłopcy i życzyć wam powodzenia zanim pójdziecie na drugą stronę.-odpowiedział spokojnie i spojrzał na Kiriala, który ciskał mu pogardliwe spojrzenie.- Widzę, że macie nowego członka grupy.-dalej wlepiał swój badawczy wzrok w demona.
Znaczy ,nie wiem do końca czy badawczy, bo te jego oczy nie wyrażają nic!
- Przeszkadza ci to jakoś?- głos zabrał wężowooki i stanął przy moim boku.
- Chyba każdemu by to przeszkadzało, tylko nie Isilowi, choć próbowałeś go zabić.
- Nie podoba mi się to, że o tym wiesz.- stwierdził i zwęrzył swe pionowe źrenice.
- Ty i Isil może macie silne blokady umysłowe, ale reszta waszych przyjaciół już nie.- posłał nam trochę straszny uśmiech.- A poza tym jestem wieszczem, a co za tym idzie, wiem dużo, a te jezioro pokazuje jeszcze więcej.
- Co robi te jezioro?- zapytałem.
- Pokazuje ono przeszłość i przyszłość, albo teraźniejszość. Wystarczy spojrzeć w tafle wody.- Kirial ubiegł starca.
- Zgadza się, demonie.- usłyszałem odstrojony głos wieszcza.
- Mam imię!- warknął brunet.
- Które w tej chwili jest nieważne.- powiedział i przeniósł swój wzrok na mnie.- Isilu, może chcesz spojrzeć w jezioro?
- Po co?
- Nie jesteś ciekawy, co na przykład cię czeka?- zapytał z dziwnie szerokim uśmiechem.
W tej chwili przypominał mi hienę, a chłód od niego bijący utwierdzał mnie w przekonaniu, że coś jest z nim nie tak jak powinno.

Symbol MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz