Rozdział XXXIII

1.4K 114 11
                                    

Następnego ranka wstałem bardzo wcześnie, bo już o 4:30.
Nie wiem jakim cudem, ale nigdy jeszcze mi się nie zdarzyło o tej porze wstać. To zdecydowanie za wcześnie.
Nawet Ravental jeszcze spał rozłożony na podłodze.

Przeciągnąłem się i delikatnie przetarłem oczy.
Wstałem cicho z łóżka, by nie obudzić śpiącej bestii. Podszedłem na palcach do szafy i otworzyłem ją powoli. Drzwi zaskrzypiały przeraźliwie, a ja się skrzywiłem.

,, Isil, coś się stało?“ usłyszałem zaspany i nieobecny głos mojego nowego znajomego.
No to tyle po próbach nie obudzenia chimery.
- Nie, nic się nie stało, po prostu wyciągam ubrania z szafy. Za pół godziny mam lekcję. - powiedziałem na głos wyciągając z szafy białą bluzkę na długi rękaw i szare jeansy. Do tego jeszcze białe trampki.

,, Nie, nie masz“ odezwał się znowu Raven.

- Jak to nie mam?- zapytałem ściągając koszulkę.

,, Jakiś facet przyszedł do pokoju i zostawił na stoliku karteczkę.“ chimera wstała i podeszła do domniemanego mebla i wzięła ostrożnie z niej małą kartkę i podeszła z nią do mnie.
Zaciągnąłem na siebie białą bluzkę i wyjąłem z pyska zwierzęcia zapiski.

,, Część Is, tu znowu ja, Tarinan.
Cieszę się, że już wróciliście z tej małej wyprawy i to z powodzeniem! Ale przez tą Twoją chimere o mało nie dostałem zawału! Dobra, ale o innej sprawie miałem Cię poinformować. Otóż, jutro odbędą się tak jak co roku pewne zawody z magii i walki orężem, więc dzisiaj nie będzie lekcji, ponieważ będziemy wszystko przygotowywać. Ciesz się, nie będziesz zakówać! Więcej o jutrzejszym turnieju dowiesz się gdy się spotkamy. “         

Ehh...co on ma do tych liścików? Jakby nie mógł mi tego powiedzieć przy śniadaniu!
- No to cały dzień wolny.- popatrzyłem na Raventala siedzącego sobie na moim łóżku. - To co dziś robimy Raven?

,,Ja nie wiem jak ty, ale jestem głodny“.- potwór oblizał się po pysku. ,,Wypuścisz mnie do lasu bym mógł zapolować?
- Ehh no dobra, ale uważaj na uczniów i nauczycieli. Niektórzy nie wiedzą, że jesteś moim towarzyszem.

,, Dobra, dobra jeść mi się chce!! Wypuść!!“ chimera zaczęła cichutko skomleć.

- Dobra, spokojnie. Poczekaj aż się ubiorę. - powiedziałem z uśmiechem do stworzenia i wyjąłem z szafy cienkie i zwiewne szare spodnie oraz białą bokserkę. Szybko się w nie ubrałem i spojrzałem na mojego zwierzącego przyjaciela.
- Już jestem gotowy. Chodź na dół. Ciebie wypuszczę na dwór, a ja pójdę na śniadanie.

Jak powiedziałem, tak zrobiliśmy.
Na korytarzach minąłem tylko z 5 osób.
Z tego 2 to nauczyciele.
Chyba wszyscy skorzystali z dnia wolnego.
Tylko ja jestem inny i szfendam się z samego rańca po szkole.
Po tym jak wypuściłem Raventala do lasu, udałem się powoli do wielkiej sali. Otworzyłem olbrzymie wrota i popatrzyłem na wnętrze pomieszczenia.
W środku było chyba z dziesięć osób. Przyjrzałem się dokładniej mojemu stolikowi i odkryłem ,że siedział już przy nim nasz brązowowłosy nauczyciel i zajadał się grzanką. Uff...czyli nie będę tu sam.
A może by go tak przestraszyć?

Symbol MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz