Wstałem rano wyspany jak nigdy. Niespiesznie wyszedłem z pod ciepłej kołdry i przeczesałem wzrokiem pokój przypominając sobie gdzie jestem. Na stoliku leżało jakieś ubranie złożone w kosteczkę, a na nim była jakaś karteczka.
Widniał na niej napis ,,Załóż to''.
No dobra.
Wziąłem ciuchy oraz buty, które leżały przy stole i poszedłem w kierunku drzwi, których wczoraj nie zaóważyłem.
Tak jak myślałem, prowadziły one do małej łazienki.
Nalałem letniej wody do wanny i rozebrałem się. Szybko wszedłem do wody i zanurzyłem się w niej po szyję.
Podniosłem siłą woli trzy wodne bańki i zacząłem towrzyć z nich cienkie nitki. Od tego dnia w którym odkryłem, że umiem panować nad wodą tak mijała każda moja kąpiel. Najpierw wypróbowywanie nowych sztuczek z wodą , a dopiero później mycie się.
Crister na mojej ostatniej lekcji powiedział mi, że muszę opanować też żywioły pośrednie czyli lód, pare, metal czy światło, ale opornie mi idzie. Nie wiem jak to zrobić.
Może zapytam o to dziś taty?
Z taką myślą umyłem się i wyszedłem z wanny.
Odgarnąłem z czoła ociekające wodą włosy i pozwoliłem ogniowi uwolnić się z mojego ciała.
Płomieńnie okrążyły mnie powoli osuszając moją skórę, bo po co komu ręcznik, jak ma się moc?!
Podszedłem do małej szafki na której położyłem ubrania.
Założyłem je i podszedłem do ogromnego lustra na jednej ścianie.( dop.aut. Ten strój i cały wygląd Isila w tym rozdziale jest na górze w mediach.)
Miałem na sobie białą koszulę i tego samego koloru dobrze opinające się na moich nogach spodnie. Długie do kolan buty były z białej skóry i było na nich wiele srebrnych klamer. Na to założyłem również biały płaszcz sięgający lekko za kolana. Składał się on tak jakby z trzech warstw. Płaszcz sięgał aż pod szyje i zapinał się na pięć stebrnych klamer. Na ramionach były jasno brązowe naszywki. Pod drugą z klamer szedł długi łańcuszek, który zaczepiał się na kółkach dwóch długich jasno brązowych pasów opadających swobodnie na płaszcz. Były one ozdobione jakimiś srebrnymi wzorami. Z pod drugiej warstwy szły dwa takie same pasy. Na ramionach znajdowały się naszywki z jakimiś wzorkami tego samego koloru co pasy i oschodziły od nich cienkie paski materiału. Rękawy były również we wzorach i częś materiału zachodziła na moje dłonie. Przełożyłem mój pierścień rodowy na środkowy palec mojej lewej ręki.
Czułem się trochę dziwnie w tym stroju, ale wyglądałem świetnie.
Wyszedłem z łazienki i stanąłem twarzą w twarz z Arthią.
Dzisiaj założyła czerwoną suknię ze złotymi zdobieniami, a kasztanowe włosy zostawiła rozpuszczone.
Kobieta otaksowała mnie wzrkiem i posłała mi promienny uśmiech.
- Wyglądasz świetnie książe.
Skłoniłem głowę rodzicielce Silvera i oddałem uśmiech.
- Dziękuję o Pani, tylko trochę dziwnie się czuję ,gdy ktoś zwraca się do mnie książe.- odpowiedziałem grzecznie.
- Musisz się do tego przyzwyczaić, bo nim jesteś czy tego chcesz, czy nie. Wszystkich których tu spodkasz będą cie tak tytuować. Tak samo jak mówią na twojego ojca królu, chociaż został obalony. Dla nich to wy jesteście dalej władcami Umbry, nie Direl.-odpowiedziała z szerokim uśmiechem, ale zaraz zrobiła minę jakby nad czymś bardzo mocno myślała. - Czegoś mi w twoim wyglądzie brakuje.- oznajmiła, by po chwili podskoczyć jak podekscytowana nastolatka.- Już wiem!- zrobiła jakiś dziwny ruch dłonią i zobaczyłem zadowolone iskry w jej oczach.- Tak wyglądasz o wiele lepiej!
Elfka wyczarowała przede mną lustro, a ja wtedy odkryłem co zrobiła.
Moje dotychczas sięgające do ramion włosy opadały teraz delikatnie do pasa. Wziąłem w dłoń pare pasm i zacząłem się nimi bawić.
Szczerze?
Podoba mi się ta zmiana.
Wyglądam tak...inaczej.
Ciekawe co wszyscy na to powiedzą.
CZYTASZ
Symbol Mroku
Fantasy*Książka do gruntownej poprawy, więc przepraszam za napotkane błędy :D* ,, W małym mieście, w orła kraju, Nad sercem zalśni znamię. Dziecko z potępionego związku Anioła i Demona Okaże się wielkim darem. Kobieta zrodzi syna, który w...