Jak na zawołanie przed wejście do naszej jamy doskoczyła jedna z bestii.
To coś wyglądało jak skrzyżowanie larwy i stonogi. Wzdłuż długiego, szarego ciała, rosło wiele nóg, zakończonych małymi haczykami.
Z daleka można było dostrzec, że potwór jest ślepy.
Nie miał nawet jednego oka.
Czyli na pewno musi kierować się węchem i słuchem.
Z dużego, bardzo dużego otworu gębowego, ciekła obrzydliwa, czarna ciecz, która powoli skapywała na prawie czarną trawę.
Zza śliny dostrzegłem dwa komplety zębów.- Bleee!-skrzywił się wampir.
Bestia na to zaryczała i skoczyła w jego stronę.
Szarooki błyskawicznie odskoczył w inne miejsce.
Potwór spróbował jeszcze raz, lecz nabił się na jakieś ostrze, które o dziwo ,trzymał nikt inny jak Yafal.
W rękach trzymał włócznię, która do złudzenia przypominała chińskie guan dao.
Wampir ostro wyszarpnął swoją broń z szarego cielska, rozbryzgując wszędzie czarną posokę.- A więc tym był ten kij!-wykrzyknął podekscytowany demon, a ja strzeliłem facepalma.
- Musimy stąd wyjść, bo tu nie ma miejsca na walkę.- zakomenderował Peris i wybiegł z jaskini.Co on robi?
Wybiegłem za nim, a zaraz po mnie, cała reszta. Moja chimera od razu stanęła przy mnie ze zjerzonym futrem i gniewnie wystawiała kły.
Okazało się, że wylądowaliśmy na całkiem sporej polance o mrocznych barwach.
Nie całkiem pustej, bo czekał tam na nas mały komitet powitalny w postaci pobratymców tego przystojniaka z przed chwili.- Czas się zabawić!- krzyknął zadowolony czarnowłosy i ruszył na glizdy z mieczem.
- Idiota.-warkną Peris, przeczesując białe włosy i wystrzelił po chwili pierwszą strzałę, która miękko wbiła się w gardziel larwy.Kątem oka dostrzegłem, że kij Adillena zmienia się w dużą, zieloną kosę z wieloma roślinnymi motywami.
Jakoś dziwnie mu ona pasuje.
Stwierdziłem w myślach i już słownie krzyknąłem do chłopaków, że musimy uciekać.
Wszyscy jak jeden mąż zostawili przeciwników i pobiegli przed siebie.
Kirial w biegu uwolnił swoje skrzydła i wzleciał w powietrze nad naszymi głowami.Za nami nie słyszałem kompletnie nic.
Zostawiły nas, czy to po prostu cisza przed burzą?
Najwyraźniej specjalnie dla mnie, przed nami wyskoczyła cała banda potworów.
Tylko te były inne.
Wyglądały w zbliżonym stopniu jak ludzie.
Miały posiniaczone, blade ciała pozbawione mięśni, zza których widać było poczerniałe i popękane kości. Jakby te bestie spoczywały w ziemi od bardzo dawna. Chude, wręcz szkieletowe ramiona i nogi pokrywały cieknące, świeże rany. Z twarzy kościotrupa patrzyły na nas wielkie,puste, szkarłatne oczy.
Na sam ich widok zbierało na wymioty.Cholera, jest ich strasznie dużo!
Chwyciłem mocniej Dentego i biegłem dalej.
Musimy się przedrzeć!Peris siedząc na niskim drzewie i bez przerwy posyłał w stronę tego ochydztwa strzałę za strzałą, która zawsze ,bezbłędnie wbijała się w szare ciała.
Kirial raz po raz kosił z powietrza te psełdo zombie, będąc poza ich zasięgiem.
To ja wraz z reszą miałem mały problem.
To coś nas pięknie otoczyło.
Każdy z nas starał się jak najszybciej pozbawiać przeciwników głów, albo jakichkolwiek kończyn.Zamachnąłem się mieczem w stronę kolejnej bestii, która nagle na mnie ruszyła. Ostrze płynnie przejechało po czarnych kościach żeber, łamiąc je na małe kawałeczki.
Szkieleciak odbiegł ode mnie i uśmiechnął się psychicznie, nawet nie wiem jakim sposobem.
Stwór zgarbił się i dotknął dłońmi podłoża, by po chwili biec na mnie, jak wściekły pies.
Już szykowałem się na atak, lecz trup do mnie nie dobiegł, bo skróciła go o głowę kosa druida, który przeskakiwał z jednego miejsca na drugie z wielką gracją, zabierając do grobu coraz większą liczbę naszych przeciwników.
Gdy zielonowłosy się do mnie odwrócił, skinąłem mu głową w podzięce.Z tyłu za moimi plecami usłyszałem szelest skrzydeł i głuche uderzenie miecza.
Odwróciłem się i zobaczyłem czarnookiego wyrywającego swoją broń z krwawiącego cielska, przez co mężczyzna ochlapał mnie i siebie czarną juchą.
- Jak zwykle dupe mi ratujesz.-zaśmiałem się i przeciąłem na pół kolejnego cienia.
- Ktoś musi.-parsknął.- Isil, wyciągaj skrzydła! Trochę za długo to trwa. Co ty na to, by ich trochę przysmażyć?!Uśmiechnąłem się szeroko na tą propozycję i pozwoliłem nastąpić przemianie, która zakończyła się natychmiastowo.
Machnąłem pare razy skrzydłami, wzbijając tumany kurzu i poleciałem dziesięć metrów wyżej.
Zaraz koło mnie pojawił się Kirial i kiwnął mi głową.
Objąłem wzrokiem całą polanę, zastanawiając się, jak spalić bestie, nie raniąc przyjaciół.
Na szczęście, problem rozwiązali sami, nieświadomie stając do siebie plecami. A Peris dalej bezpiecznie siedział na jednej z gałęzi drzewa.Zamknąłem oczy i przywołałem ogień. Na początku poczułem krążące wokół mnie małe iskry, a zaraz potem z nich narodził się olbrzymi kokon z ognia oplatający moje kończyny i skrzydła.
Otworzyłem oczy i wyciągnąłem rękę przed siebie, a dokładniej na grupę potworów.
Błękitny ogień tym razem bez proszenia ,poleciał z szybkością błyskawicy w szarą masę z ciał. Demony zaczęły płonąć, wydając z siebie okropny skowyt.Moi przyjaciele od razu to wykorzystali i przedarli się przez żywe pochodnie ,wbiegając głębiej w las.
Wzniosłem się wyżej, a Kirial poleciał do pozostałych, szybując nisko nad nimi.
Obejrzałem się jeszcze w stronę pobojowiska, które zostało po moim ogniu.
Szara ziemia została usłana zwęglonymi ciałami. Gdzie niegdzie przebiegła któraś z ledwo ocalałych bestii, ledwo trzymając się na chudych nogach. Lecz żadna ,nie chciała pobiec za nami.Nie możliwe, żeby tak szybko zrezygnowali...i te larwy z przed jaskini.- pokręciłem głową zdenerwowany.- Coś tu jest nie tak.
Zapikowałem w dół, szybko odnajdując moich towarzysz. Zatrzymałem się nad nimi tak jak czarnowłosy.
- Musimy uważać!
- Na co?-zapytał Silver, trochę zwalniając.
Już miałem powiedzieć, że nie wiem, ale Kirial krzyknął głośno
- NA TO!Obróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem olbrzymią jaszczurkę, która wyglądała na NAPRAWDĘ nieudany eksperyment. Całe ciało pokrywały ciemno zielone łuski. Stwór stał na swoich dwóch masywnych łapach zakończonych ostrymi pazurami, a reszta cielska leżała , jak ciało węża, na ziemi.
Z wielkiej paszczy wyrastały kły wielkości szabli. Wzdłuż długiego ogona, niczym zamek błyskawiczny biegł rząd długich kolców.- Na wszystkie królestwa świata, kto coś takiego wzywa!!-krzyknął Silver, patrząc osłupiały na monstrum przed nami.
- Nie wiem i nie chce poznać tak potężnego maga.- wyszeptał Yafal, blednąc do prawie białego odcienia. Wampir kurczowo ściskał, trzęsącymi się dłońmi, włócznie.- Cholera!- Peris zaklnął szpetnie i sprawnie nałożył strzałę na cięciwę, która boleciała z cichym świstem obok głowy Kiriala w stronę potwora.
- Jełopie, patrz jak strzelasz!-warknął zdenerwowany czarnooki.
- Czasem przydałby się przestrzelić ci ten twój durny łeb.-sarknął z irytacji drow.
- Zamknąć japy, matoły!-wrzasnął Adillen, w tym samym czasie co bestia, która dostała pociskiem celnie w oko.Podróba Godzilli ruszyła cwałem w naszą stronę, głośno sycząc, niczym wąż.
Nie jest dobrze!........................................................................
A oto nowy rozdział przed wami!Z góry przepraszam za wszystkie błędy, których się nie doszukałam.
Gomen, gomen!A teraz takie małe info.
Następny rozdział nie pojawi się zbyt szybko, ponieważ jadę na tydzień do niemiec i nie będę mieć w ogóle czasu na pisanie.
Ale mam nadzieję, że szybko coś napiszę po powrocie. ;-)
CZYTASZ
Symbol Mroku
Fantasy*Książka do gruntownej poprawy, więc przepraszam za napotkane błędy :D* ,, W małym mieście, w orła kraju, Nad sercem zalśni znamię. Dziecko z potępionego związku Anioła i Demona Okaże się wielkim darem. Kobieta zrodzi syna, który w...