Obudził mnie dzwonek o bardzo wczesnej porze. Zaspana zeszłam po schodach i otworzyłam szybko drzwi. Zobaczyłam chłopaka o jasnych, złocistych włosach, niebieskich błyszczących oczach i pięknym uśmiechu. Przetarłam oczy. Dopiero w tej chwili zorientowałam się jak jestem ubrana. Miałam na sobie jedynie fioletowe majtki z kremową koronką i luźno założoną bluzkę. Bałam się myśleć o włosach, które prawdopodobnie wyglądały okropnie.
-Dzień dobry!- powiedział rozpromieniony.
Ujrzałam piękne równe białe zęby.
-Dzień dobry- odpowiedziałam po chwili. Poczułam, że się rumienie ze wstydu.
-Jestem Antek chyba się jeszcze nie znamy-podał mi rękę na przywitanie.
-Lena, miło mi-uśmiechnęłam się-może wejdziesz?
'Co? Ale jesteś głupia Lena! Taki bałagan, a ty go jeszcze zapraszasz!' pomyślałam i pożałowałam od razu złożonej przeze mnie propozycji.
-Nie, dzięki- od razu mi ulżyło- chciałem tylko zapytać czy wpadniesz do nas na imprezę, robię dzisiaj wieczorem. Jesteś nowa i chciałbym cię lepiej poznać- uśmiechnął się. Wyglądał na bardzo miłego.
-Yhm..zobaczę- odparłam. Jeszcze się nie rozpakowałam, a tu już nowy kolega. Miałam ochotę iść, ale najpierw powinnam zająć się najważniejszymi sprawami.
Przeprowadziłam się do starszego brata dokładnie wczoraj o godzinie dwudziestej trzeciej w nocy. Sam dojazd do wielkiego i wspaniałego domu Sebastiana zajął mi około czterech godzin, jednak czułam się jakbym jechała cały dzień. Po przyjeździe od razu położyłam się i po chwili zasnęłam.
-Masz jeszcze czas to się zastanów. Muszę już iść, do zobaczenia- machnął mi ręką, kiedy już schodził po schodach.
-Pa- odparłam i zamknęłam drzwi. Westchnęłam.
Podeszłam do lusta w łazience. Chwilę przyglądałam się sobie. Brzydkiej bladej twarzy z workami pod oczami. Usta były popękane. Włosy stały mi na wszystkie możliwe strony. 'Boże' pomyślałam. Kiedy wychodziłam z łazienki potknęłam się o próg. Wykrzywiłam się z bólu. Mały palec, oczywiście jakby mogło być inaczej. Chyba każdy ten okropny ból zna. 'Kurwa' syknęłam. Weszłam do wielkiej kuchni i usiadłam na krześle, koło stołu. Podparłam ręką twarz i zamknęłam oczy. Nie chciałam płakać, ale wspomnienia wywołały zbyt wielki smutek.
W tej chwili usłyszałam dźwięk otwierajacych się drzwi. Sebastian. Wytarłam szybko oczy. Po chwili go zobaczyłam. Podszedł do mnie i rozczochrał mi włosy.
-Ej!
-Cześć młoda- uśmiechnął się.
Przypatrywał mi się chwile, po czym usiadł na przeciwko mnie.
-Co jest?- zapytał zaniepokojony.
-Nic- odparłam- gdzie byłeś? -spytałam na odczepkę i opuściłam głowę w dół aby nie zobaczył moich czerwonych od płaczu oczy.
-Lena, gadaj.
-No nic przecież! A tak wogóle był tu nie dawno nie jaki Antek. Zaprosił mnie na imprezę. Znasz może takiego? Prawdopodobnie mieszka gdzieś nie daleko, nawet nie powiedział mi gdzie.
-Znam. Pewnie wiedział, że szczegóły ja już ci powiem.
-Mhm.
-Idę pod prysznic. Ty coś zjedz, słonko!
-Nie jestem głodna, ale chętnie się teraz przejdę po okolicy, muszę się trochę zaklimatyzować.
-Dobry pomysł-krzyknął wchodząc na schody.
Szybko pobiegłam do swojego pokoju. Ubrałam luźną kremową sukienkę i uczesałam długie brązowe włosy. Zapięłam na szyji złoty łańcuszek z wisiorkiem w postaci serduszka. Przyglądnęłam mu się dokładnie. Dostałam go od mamy. Zawsze miała dobry gust. Założyłam baletki i po chwyli wyszłam z domu. Na twarzy poczułam ciepły i przyjemny wietrzyk. Zastanawiałam się nad wyprowadzeniem Kumpla, ale jednak szybko z tego zrezygnowałam. Kumpel był najbardziej przyjaznym pieskiem, jakiego kiedykolwiek miałam. A właściwie mój brat. Jednak nie chciało mi się iść do pupila, więc zdecydowałam, że pójdę sama.
Szłam czarną, jak smoła drogą jeszcze przez dziesięć minut, kiedy zauważyłam płaczącą na ławce małą dziewczynkę. Podeszłam do niej i zapytałam czy wszystko w porządku. Rudowłosa piękność podniosła głowę i spojrzała na mnie dużymi zielonymi oczami. Usiadłam koło niej i po chwili milczenia zapytałam:
-Jak masz na imię?
-Michalena- uśmiechnęła się do mnie.
Popatrzyłam na nią wzruszona. Od razu, gdy ją ujrzałam przypomniałam sobie o mojej mamie. Jest tak do niej podobna! Tak jakby Bóg zesłał ją z powrotem z Nieba i dużo odmłodził. Otarłam jej łzy z policzków i uśmiechnęłam się szeroko.
-Uśmiechnij się jeszcze raz- poprosiłam.
Dziewczynka chwilę się opierała, jednak po tem zrobiła o co ją prosiłam.
-Pięknie- odwzajemniłam uśmiech.
Usłyszałam głos. Przeniosłam wzrok z dziewczynki na drogę i zobaczyłam w oddali biegnącą w naszą stronę kobietę.
-Michasia! Michasia!-krzyczała przerażona.
-Mamo!- zawołała radośnie rusowłosa i pobiegła do kobiety. Mama dziewczynki miała czarne i krótkie włosy obcięte na boba. Widać było, że farbowane. Nie była ani trochę podobna do dziewczynki.
Po chwili przytuliły się. Mama zabrała córkę na ręce i odeszła w stronę, z której przybiegła. Dziewczynka pomachała mi już radosna i szczęśliwa. Uśmiechnęłam się i odmachałam. Po chwili nie było ich już widać. Popatrzyłam na białą poszarpaną chmurkę na niebie. Była nie wielka, jedyna. Niebo było prawie bezchmurne. Chwilę się jej przypatrywałam. Powiedzialam cicho:
-Ty też jesteś samotna. Gdybyś była człowiekiem z pewnością byśmy się dogadały.
Oczywiście nie dostałam odpowiedzi.
Wstałam z ławki i po dziesięciu minutach już byłam w domu.
CZYTASZ
Profiler
Teen FictionMłody, przepełniony żalem i chęcią zemsty Sebastian postanawia pójśc w ślady za swym ojcem profilerem. Ma zamiar odkryć kto jest mordercą i wyrównać wyrządzone krzywdy. Niestety na drodze do celu stanie mu wiele ludzi, z którymi będzie musiał sobie...