25 4 0
                                    

Był piękny i ciepły dzień, więc postanowiłam pójść na spacer z Kumplem. Biegał wszędzie, gdzie się da, wskakiwał w góry usypanych liści i gonił wiewiórki. Było to bardzo zabawne. Przygladałam mu się z uśmiechem.

Myślałam, jak dojść do Tediego. Jak odszukać, gdzie się znajduje? Postanowiłam, że jeszcze tamtego dnia wieczorem zajrze do dokumentów, zapisków taty i może uda mi się coś znaleźć.

Zastanawiałam się czy to napewno sprawka Tadeusza. Faktycznie miał motyw i to duży. Wszystko na niego wskazywało, wszystkie argumenty, przemyślenia, które zebrałam z Sebą. Ale kto wie? Może to nie on? Nie wiem.

Było mi ciężko na sercu. Trudno mi się oddychneło. Mimo dość świeżego i rześkiego powietrza czułam, jakbym się miała zaraz udusić. Usiadłam na ławce, którą po paru minutach wędrowania zobaczyłam. Zaczęło mi się też kręcić w głowie. Przelatywały mi różne myśli, obrazy. Najpierw pomyślałam o Sebie, potem ujrzałam moich rodziców przy choince. Uśmiechali się do mnie i rozpakowywali prezenty. Dobrze ten moment pamiętam, miałam wtedy sześć lat i dostałam piękna lalkę Barbie.

Potem przez głowę przeszedł mi moment wypadku, tak jakbym tam była. Razem z tatą. Wolałam, krzyczałam, żeby się zatrzymał, ale jechał i nie zwracał na mnie uwagi. Tak jakbym była duchem.

Zobaczyłam ciemność. Nie czułam nóg, chciałam się podnieść, ale nie mogłam. Widziałam jedynie co pare sekund jakieś światełka. Potem ujrzałam zamazaną twarz jakiegoś chłopaka. Niestety nie zdążyłam zobaczeć jakiego. Moje ciało gruchnęło na ziemię. Głowa bezwładnie opadła, a powieki się zamknęły. Potem była już tylko ciemność.

ProfilerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz