Teraz ja tu rządzę

7 0 0
                                    

-Doprawdy- powiedziałam z lekkim śmiechem. Starałam się nie okazywać zainteresowania. Jednak we wnątrz mnie aż się gotowało.

-Spotkajmy się- zaproponował. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Seba! Ucieszona rozłączyłam się bez słowa. Pobiegłam do drzwi i otworzyłam je szybko.

-Se...- już chciałam rzucić się na szyję gościowi, kiedy zobaczyłam, że wcale to nie był mój brat. Stanęłam w osłupieniu.

-Pogadamy?- powiedział swoim ciepłym i męskim głosem.

-Marcin...

Wyglądał bardzo dobrze. Włosy jakby mu pojaśniały ,a oczy nabrały nowego,jakże cudownego blasku. Podkoszulek był na tyle obcisły by podkreślać jego umięśnione ciało. Mimo wszystko nie zmienił się. Stał się tylko jeszcze bardziej pociągający.

Przełknęłam ślinę.

-Skąd masz mój adres?- zapytałam wkońcu.

-Od znajomego- odpowiedział szybko.

-Po co tu przyszedłeś- powiedziałam twardo. Byłam na niego zła i dalej nosiłam w sobie duży żal.

-Chcę się pogodzić- przybliżył się do mnie.

Objął mnie w biodrach i pochylił głowę.

-Chyba se jaja robisz- wyrwałam mu się.- Po tym co mi zrobiłeś, tak po prostu tu przychodzisz?!

-Mała- zrobił minę zbitego psa.- Nie bądź taka.


Nagle wpadłam na fajny pomysł. Miałam się nim zabawić,więc się zabawię.

Podeszłam do niego na tyle blisko, żeby czuł zapas moich perfum. Spojrzałam mu w oczy. Ręką pogładziłam po policzku i namiętnie musnęłam jego usta swoimi. Przygryzłam mu wargę. Uradowany złapał mnie w pasie. Jego ręka powędrowała pod moją bluzkę.

-O nie- zaśmiałam się i gwałtownie od niego odskoczyłam.- Wynocha- mruknęłam.

Popatrzył na mnie zdezorientowany.

-Co się stało?- zapytał po chwili.

-Nic, po prostu wyjdź. Chciałam sprawdzić czy się zmieniłeś, czy dalej tak samo się całujesz. Teraz możesz już iść- dodałam zadowolona.

-Lena- westchnął.- Żałuję tegi co się stało. Strasznie się za tobą stęskniłem. Nie rób mi tego, nie odtrącaj mnie teraz, kiedy narobiłaś mi ochoty!

Uśmiechnęłam się cwaniacko. Podszedł do mnie i złapał mnie za pupę, po czym przygwoździł do ściany. Złapałam go za włosy i wsunęłam język do jego buzi. Chwilę spragnieni siebie całowaliśmy się namiętnie, nagle odwróciłam głowę. Wyszeptałam mu do ucha:

-Kocie, teraz ja tu rządzę.

I uśmiechnęłam się.

-Wyjdź- uwolniłam się z jego objęć i pokazałam na drzwi.- Wyjdź, bo inaczej nigdy mnie ponownie nie zobaczysz- powiedziałam stanowczo.

Zrobił posłusznie to co kazałam. Wychodząc zerknął na mnie i uśmiechnął się lekko, po czym podążył w kierunku drogi. Odprowadziłam go wzrokiem. Po chwili zamknęłam drzwi.


Byłam niespokojna. Po mojej głowie przeplatały się różne myśli. Znowu wzbudził we mnie emocje. I to bardzo mocne. Odetchnęłam głęboko, starając się uspokoić.

-Dobrze Lena, dobrze zaczęłaś- pochwaliłam samą siebie.


Usłyszałam ponownie dzwonek do drzwi. Podeszłam i otworzyłam. Ujrzałam Sebastiana. Uśmiechnęłam się do brata i wpuściłam go do domu. Wszedł i usiadł na najbliższym krześle w kuchni. Spoczęłam nie dalejo niego. Popatrzyłam na niego pytająco, czekając na wyjaśnienia.

Opowiedział mi o tym, co widział. Bardzo zaniepokoiła mnie śmierć tego człowieka. Kiedy to mówił nie mogłam na początku w to uwierzyć, potem jednak przekonał mnie, że to prawda. Imponowało mi, że mówi bardzo spokojnie. Jakby to nie było morderstwo, tylko co najwyżej ukradnięcie dziecku lizaka.

-Cholera- przeklnęłam.

-A wiesz co ja o tym myślę? Że to znowu jej sprawa. Tej byłej kochanki ojca. Może ona nas śledzi? Może wie, że już odkryliśmy, kto zabił sławnego profilera.

-A ten biedny człowiek, miał być tylko ostrzeżeniem- głos mi drżał.

-Dokładnie.

-Jest zdolna, żeby nam coś zrobić?

-Nie sądzę- pokręcił głową.- To by było zbyt podejrzane. 'Cała rodzina Millerów zginęła w tajemniczych okolicznościach'. Śmierć naszych rodziców, jakoś przeszła, ale z nami już jej tak łatwo nie pójdzie. Ona wie, że możemy jej zaszkodzić. Ale też nie wykluczone, że będzie próbowała się nas pozbyć. Musisz być ostrożna.

-To jakiś koszmar- schowałam twarz w rękach.

-Nie martw się- podszedł i przytulił mnie mocno.- Nigdy nie pozwolę, na to, żeby ci się coś stało. Włos ci z głowy nie spadnie. Ale nie wychylaj się. Nie dawaj jej powodów, do złości. Kiedy zajdziesz jej za skórę, zabije cię. Zostaw to mnie. Ja już coś wymyślę- pogładził mnie po włosach.

-Kocham cię. Nigdy mnie nie zostawiaj- powiedziałam cicho.

-Nigdy nie zamierzałem.

ProfilerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz