Widziała ich?

5 1 0
                                    

Perspektywa Leny:

-Kim jesteś?- dopytywałam się- kim jesteś!

Nie słyszałam żadnej odpowiedzi. Była tylko ciemność. Tak, jakby całemu światu odebrano radość z życia, tak jakby zgaszono Słońce.

Znowu zapanowała cisza. Próbowałam wyostrzyć wzrok, ale na marne. Nie mogłam otworzyć powiek, tak jakbym miała je sklejone. Czułam na karku czyjś oddech. Serce biło mi przeraźliwie szybko.

-Kim jesteś? Błagam powiedz!-prosiłam.

Nie mogłam się ruszyć. Tak jakbym była sparaliżowana. Zaczęło kłuć mnie coś w klatce piersiowej. Bardzo ciężko mi się oddychało. Czułam strach i niepokój.

Nagle zobaczyłam małe światełko. Starałam mu się przyjrzeć, jak najdokładniej mogłam, co nie było łatwe. Z blasku powoli formułowała się sylwetka kobiety. Potem, jakby z podziału powstał mężczyzna. Oboje patrzyli się na mnie. Kobieta była ubrana w delikatną i zwiewną sukienkę. Dawała wrażenie, jakby latała. Mężczyzna był odziany w elegandzki garnitur o kolorze białym, z którego wydobywał się blask. Po minucie moich starań dostrzegłam niewyraźnie ich twarze. Nie mogłam uwierzyć, w to co zobaczyłam. Łzy napłynęły mi do oczu.

-Mamo! Tato!- zaczęłam krzyczeć.

Ani nie drgnęli. Wpatrywali się we mnie, nic nie mówiąc. Nagle usłyszałam pisk i wzrastający hałas.

'Pociąg! A więc jestem w ciemnym tunelu, na torach!' przeraziłam się.

-Mamo! Tato!- powtórzyłam jeszcze głośniej. Hałas stawał się coraz większy.


Pociąg mknął w tempie światła. Czułam, że zaraz skończę pod jego kołami. Zaczęło coraz bardziej doskwierać mi kłucie w klatce piersiowej. W jednym momencie straciłam wzrok. Starałam się dostrzec rodziców, ale nie mogłam.

-Mamo! Błagam odpowiedz!- nalegałam.

Łzy spływały mi z oczu, czułam je na policzku.

Pociąg był już o metr ode mnie.

-Ratuj mnie...- wyszeptałam ostatkiem sił.


Obudziłam się cała spocona. Otworzyłam szeroko oczy. Ciężko oddychałam i zaczęłam głośno krzyczeć.

-Mamo! Mamo!

 

Wstałam chwiejnie z łóżka i rozgłądnęłam się. Byłam w jakimś pokoju. Drzwi otworzyły się i w moim kierunku podążyło dwóch mężczyzn. Chwycili mnie za ręce, ale wyrwałam im się. Wybiegłam z pomieszczenia. Korytarz był mi znajomy. Oglądałam się od czasu do czasu w tył, spoglądając czy ktoś za mną nie idzie. Biegłam szybko, nie zatrzymywałam się ani na chwile, mimo że nie wiedziałam dokąd właściwie podążam. Chciałam być, jak najdalej od tego miejsca.


  Nagle poczułam silny ból w głowie. Upadłam na ziemię. Otwarłam po chwili oczy i ujrzałam Sebastiana. Wpatrywał się we mnie zmartwiony. Widocznie niechcący na niego wpadłam i zderzyliśmy się. Wstałam i powiedziałam cicho do niego:

-Widziałam rodziców- zaczęłam- i pociąg...zabił mnie przecież!- zaczęłam dotykać się po różnych częściach ciała- jednak nie!- wybuchłam śmiechem, na przemian płynęły mi łzy.

Brat wziął mnie na ręce i zaczął gdzieś nieść. Położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam bawić się jego medalikiem. Rozejrzałam się. Wszyscy przyglądali mi się z zaciekawieniem. Zmarszczyłam czoło.

-Co się tak gapicie?- zapytałam wkońcu.

Od razu odwrócili głowę i udawali, jakby nie słyszeli tego pytania.

-Lena, to był tylko sen- wyjaśnił mi brat- nie przejmuj się...- popatrzył na mnie z troską- wybacz. Całe dwa dni czekałem przy twoim łóżku. Chciałem być, kiedy się obudzisz. Jednak nie wytrzymałem i poszłem do klopa. Jak zwykle mam pecha, akurat wtedy się obudziłaś.

Popatrzyłam na niego. Uśmiechnęłam się lekko.

-Widziałam ich- mruknęłam- może w śnie...ale widziałam.

--------------------------
Tak coś ostatnio szaleje z tymi rozdziałami🙌😂

ProfilerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz