Haos

21 1 0
                                    

-Jak mogłeś!- krzyczała.

Zmarszczyłem czoło. Wyprostowałem się i skierowałem wzrok na nóż. Wstałem i złapałem za niego po czym przybliżyłem go do twarzy Leny. Patrzyła z przerażeniem. Nie wiedziałem dlaczego się boi. Myślała, że chcę ją zabić? Nie mądra.

-Patrz- przysunąłem go jeszcze bliżej dziewczyny- ktoś takim samym nożem zabił nam ojca. Bo napewno ta głupia baba nie chciałaby maczać sobie rąk czyjąś krwią. Wynajęła kogoś, a potem po udanej akcji mu zapłaciła. Jakiś czas później ponownie tym narzędziem zabili, no ale tym razem naszą kochaną mamę- poczułem jak łzy napływają mi do oczu. Przypomniałem sobie to całe zajście.


-Halo?- usłyszałem szmer w słuchawce.- Mamo? Jesteś tam?- dopytywałem się. Połączenie zostało przerwane.

Zerknąłem zdziwiony na urządzenie. No nic. Widocznie coś przerwało. Może to zła pogoda? No, albo rozładowana bateria. Mimo wszystko chciałem sprawdzić to. Różne rzeczy się dzieją.

Udałem się, jak najszybciej umiałem na parking, gdzie stał mój samochód. Po pięciu minutach byłem już w pojeździe.

Po mojej głowie zaczęły krążyć dziwne myśli. Z każdą minutą jazdy stawałem się coraz bardziej zdenerwowany. Próbowałem dodzwonić się jeszcze raz do mamy, ale bez skutecznie. Za każdym razem włączała się sekretarka. Nie zważałem na zakazy, nie stanąłem na czerwonym światłe. Jechałem naprawdę bardzo szybko.

-No Walduś pokaż na co cię stać- mówiłem do swojego samochodu przyciskając gaz.

Prawie przejechałem jakiegoś pijanego gościa, snującego się brzegami drogi. To cud, że mnie nie zgarneli i nie dali dożywocia za taką jazdę. Wkońcu już bardzo zaniepokojony dojechałem do mojego domu. Drzwi ku mojemu zdziwieniu były otwarte. Wszedłem powoli, starając się robić bezgłośne kroki, co było dosyć trudne, gdyż zamki i różnego rodzaju dziwactwa na obuwiu cały czas brzęczały.

-Mamo?- powiedziałem prawie szeptem. -Gdzie jesteś?- nie dostawałem odpowiedzi.


Zerknąłem na salon. Firanki na oknie się lekko unosiły. Widocznie przez wiatr, a okno prawdopodobnie zapomniała zamknąć mama. Podszedłem bliżej. Łudziłem się, że zobacze ją na kanapie smacznie śpiącą. No niestety. Szybko udałem się do kuchni, po czym zrezygnowany poszedłem schodami na wyższe piętro. 'Gdzie ona może być..' zastanawiałem się. Szedłem cicho, nie chciałem ją obudzić, jeśliby spała. W domu panowała cisza, widocznie nic złego się nie działo, a ja pędziłem, jak oszalały.


Wszedłem do pierwszego pomieszczenia od mojej prawej strony. Tam również mamy nie było. Potem jeszcze zerknąłem do dwóch innych, co też nie przyniosło żadnych rezultatów.

Minąłem łazienkę. Ale potem stanąłem i zacząłem się zastanawiać. Może się myje? Chciałem iść dalej, ale do głowy przyszła mi myśl, która nie pozwoliła mi się ruszyć, a raczej pójść i sprawdzić. A co jeśli mamie się coś stało podczas kąpieli? Może zasłabła, albo przewróciła się i uderzyła o coś głową?

Nie mogłem tak tego zostawić. Podszedłem do drzwi i zapukałem, najpierw cicho, potem nie co głośniej lecz nic nie słyszałem. Przyłożyłem ucho do drzwi. Dalej nic. Postanowiłem, że wejdę. Przysłoniłem dłonią oczy i lekko przycisnąłem klamkę.

-Mamo?- powiedziałem cicho, kiedy już znalazłem się w pomieszczeniu.

Nie usłyszałem odpowiedzi, więc odsłoniłem oczy. Stanąłem, jak wryty. Nogi momentalnie ugięły się pode mną. Czułem, jak moje serce zwalnia, w głowie słyszałem jego dudnienie. Bum, bum, bum, z każdy następny coraz to później.

Miałem wrażenie, że zaraz przestanie bić. Do oczu napłynęły mi łzy. Miałem ochotę krzyczeć. Zamiast tego podszedłem nie co bliżej i przyjrzałem się zmasakrowanemu ciału mamy. Nogi i ręce miała całe poszarpane. Na brzuchu widniały dziwne gryzmoły, tak jakby ktoś rzeźbił nożem w ludzkim ciele różne znaki. Na szyji miała kilkanaście kresek. Twarz- cała zmasakrowana. Widać było wystające kości spod skóry, z której ciekła krew. Wszędzie było mnóstwo krwi. Zerknąłem przerażony na ściany, wanne i podłogę. Tak, jakby ktoś bawił się nią i przerzucał z jednego miejsca na drugie. Brutalnie.

Uklęknąłem i schowałem twarz w dłoniach. Zacząłem płakać. W tamtej chwili wszystko przestało mieć sens. Życie przestało mieć sens. Spojrzałem znowu na ten okropny widok.


-Kto ci to zrobił!- krzyczałem. -Jak mógł! Zabije go jeszcze brutalniej, pokroje jego ciało na drobne kawałeczki, zedrę skórę, ale powoli, żeby żył i cierpiał dziesięć bardziej, niż ty! Mamo!- chciałem ją chwycić i przytulić, ale nie miałem jak. Bałem się, że ciało się rozpadnie. Dziwna myśl, ale wyglądało tak jakby zaraz miało zniknąć, rozłożyć się. Nie trzymało się kupy. Delikatnie dotknąłem palcem jej nogę. Poczułem zimno i wilgoć. Spojrzałem na swoje palce. Były całe upaprane krwią.

Chwilę jeszcze tak siedziałem, po czym zadzwoniłem na policję i pogotowie. Po piętnastu minutach zjawili się, a w naszym domu zamiast ciszy i spokoju zapanował haos. Kiedyś słuchałem śpiewu mamy gotującej obiad, radosnej i szczęśliwej. W tamtej chwili czułem rozpacz i nienawiść. Nienawiść do wszystkich ludzi.

-Weź to ode mnie!- powiedziała zrozpaczona Lena. Z oczu ciekły jej łzy.

-Ale taka prawda- zachowywałem zimną krew.

-Jak możesz...Jak możesz mnie tak denerwować! Co się z tobą dzieje? Antek jest cudowny! Coś myślę, że go naprawdę pokocham. A ciebie? A ciebie to nie dość, że już od dawna nie kocham to do tego wszystkiego jeszcze nienawidze!- krzyczała.

Popatrzyłem na nią zdziwiony. Nie kocha? Nienawidzi? Przecież nie dawno mówiła, że ma tylko mnie i że możemy na sobie polegać. Że jestem dla niej najważniejszy, a tu co? A więc kłamstwo?


Zmieszała się. Widać, że żałuje za to co przed chwilą powiedziała. Mimo, że zauważyłem to, nie miałem zamiaru się dobrze zachować w stosunku do niej.

Wściekły udałem się do wyjścia, po drodze trącając siostrę.

-Idź do niego. Niech cie przeleci i zostawi. Sprawi ci ból i dopiero wtedy przejrzysz na oczy. Będziesz jeszcze chciała ze mną porozmawiać, ale mnie już nie będzie. I co. Zostaniesz sama.- Powiedziałem zły.


  Czy byłem zadowolony ze swojego zachowania? Bardzo. Uśmiechnęłem się pod nosem, kiedy już znalazłem się przed domem. 'Co za idiotka'. Wsiadłem do samochodu i odjechałem. Sam nie wiedziałem, gdzie się udać. Miałem mętlik w głowie. Jedyna osoba, którą kocham, powiedziała, że ma mnie w dupie.

-Zobaczysz jeszcze. Oj zobaczysz- wyszeptałem. 

ProfilerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz