Świnia

14 2 1
                                    

Pijani mężczyźni, jak i kobiety popychały mnie od czasu do czasu. Pare razy nadepnięto mi na buta i podeptano. Wszystko mnie już bolało. Wkurwiłam się. Nigdy więcej już nie zaufam nikomu, a wiecie czemu? Bo szczerze myślałam, że on chce się ze mną zaprzyjaźnić.

Że chce coś zmienić w naszych dość nie najlepszych stosunkach. Przedzierając się spośród tłumów bawiących się na imprezie rozmyślałam, czy robie dobrze. W sumie na co to wszystko? Nie powinnam mu wierzyć, ani się z nim zaprzyjaźniać. Ten debil jeszcze mnie całował. Przez głowę przechodziły mi różne myśli. A może on chciał mnie tylko przelecieć dla żartu, a potem zrobić ze mnie pośmiewisko? O nie, nie. Kto, jak kto, ale ja się tak załatwić nie dam. Życie mnie już za bardzo nauczyło, wiem jak się powinnam zachowywać w takich sytuacjach. Jednak przy nim zdrowy rozsądek mnie totalnie opuścił. Moja stara niespełniona miłość stanęła przede mną i sama zaproponowała zawarcie pokoju. To było naprawdę niezwykłe.

A teraz? Jakbym dostała w twarz. Nie mogłam się powstrzymać. Pozwoliłam swobodnie płynąć łzom. Usiadłam na krześle przy barku. Nie, nie chce go szukać. Nie chce znowu dopuścić do tego, żeby ktoś mnie zranił. Nie chce znowu cierpieć. Moje życie i tak już jest zjebane i zasrane, posrane, jak tam lepiej. Mam jedynie przyjaciółki. Chociaż czasami zdaje mi się jakbym była całkiem sama. Mam dość ludzi. Ja nie wiem po co ranią? Myślą tylko o sobie.

Życie nauczyło mnie, że nikomu nie należy ufać. Zawsze należy polegać tylko na sobie. Ludzie ci nie pomogą. Kiedy nie będziesz miał domu, dachu nad głową ominął cię na ulicy szerokim łukiem. Pomyślcie czy tam czasem nie robicie? Bezdomny prosi was o pare groszy, a wy odpowiadacie szybko, że nie macie i staracie się jak najszybciej oddalić się od tej osoby. To jest posrane. Ale z drugiej strony, skąd poznać czy ta osoba mówi prawdę? Czy nie weźmie kasy i nie wyda w najbliższym sklepie na wódkę czy coś w tym stylu. No właśnie. Nie wiadomo. Nie ufamy ludziom. Nigdy nie można być pewnym. Nigdy nie można być pewnym, że bliska ci osoba cię nie zdradzi, nie kopnie cie w dupe, kiedy ty najbardziej potrzebujesz jej pomocy. Ludzie są czasami posrani, co nie? Ale mimo wszystkiego mi ich szkoda. Szkoda mi, że są tacy żałośni, kto wie jak kiedyś skończą? Może kiedyś zostane sławną aktorką, modelką czy piosenkarką i spojrze tym, którzy się ze mnie śmiali prosto w oczy i to wtedy ja zaczne się śmiać.

W tamtej chwili siedziałam i wpatrywałam się w migające światełka. Zatkałam uszy i zamknęłam oczy. Już wiedziałam. Chciałam jak najszybciej się stamtąd wydostać. Wstałam i odwróciłam się chwiejnie. Przetarłam oczy i zobaczyłam chłopaka. Wpatrywał się we mnie. Wysoki, umięśniony, doskonały. Wpatrywał się we mnie swoimi wielkimi ciemnymi oczami. Poczułam, że mięknę. Nogi ugięły się pode mną. Jednak zebrałam wszystkie siły i ominęłam go, kierując się do wyjścia.

-Lena!- zawołał Kuba. 

Nie odwróciłam się. Nie chciałam słuchać jego wyjaśnień. Bałam się, co powie. Po paru minutach znalazłam się w swoim samochodzie. Odpaliłam silnik i z piskiem opon pojechałam. Łzy ciekły mi z oczu. Byłam wściekła. Zatrzymałam pojazd i wyszłam z auta. Podeszłam do doniczki z różowo-czerwonym kwiatem i podniosłam ją, po czym z całą siłą uderzyłam o chodnik. Doniczka rozprysła się na kilkadziesiąt małych kawałków, a kwiatek wraz z ziemią znalazł się na chodniku. Zrobiłam podobnie z pozostałymi dwoma doniczkami.

-Kurwa, kurwa, kurwa!- krzyczałam- jaka ze mnie debilka!- To nawet nie chodziło o samego Kubę. Tu chodziło o moje całe życie. Zobaczyłam, jak je marnuję. Nie chciałam być lekarzem, do czego każdy mnie namawiał. 'Będziesz miała dużo pieniędzy, nigdy ci nie będzie nic brakowało' przypominałam sobie słowa cioci. Kiedy wspominałam o aktorstwie wyśkiewali mnie i mówili, że trzeba mieć znajomości. Że mi się nie uda, żebym myślała poważnie. Teraz już wiem. Zrobie im wszystkim na przekór i zaczne spełniać swoje marzenia. Już nikt nie będzie się więcej ze mnie śmiał.

Usiadłam na chodniku. Po chwili usłyszałam głos kobiety. Odwróciłam się i ujrzałam starszą panią biegnącą w moją stronę. Wymachiwała wałkiem do ciasta i wykrzykiwała jakieś przekleństwa. Szybko zorientowałam się o co chodzi. To pewnie były jej kwiatki. Pośpiesznie wstałam i pobiegłam do auta. Wsiadłam i usiłowałam zapalić silnik. Na moje nieszczęście nie chciał odpalić. Zerknęłam na kobietę, która w błyskawicznym tempie przemieszczała się. Była o pare metrów od mojego samochodu, kiedy wkońcu silnik odpalił. Odjechałam pare sekund po tym, dziękując Bogu. Zerknęłam w boczne lusterko. Staruszka stała i wymachiwała wałkiem w moją stronę. Pewnie gdybym tego nie zrobiła, skasowała by mi auto.

  Odetchnęłam z ulgą. Po piętnastu minutach byłam w domu. Wyciągnęłam z szafki butelkę wina i ulałam sobie kieliszek. Po dziesięciu minutach butelka była pusta. Nie zastanawiając się wyciągnęłam jeszcze jedną i w jeszcze krótszym czasie ją opróżniłam. Potem, zmęczona położyłam się do łóżka i zasnęłam.

ProfilerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz