13 2 0
                                    

-Lena!- usłyszałam głos brata- Lena, ej- powoli otwierałam oczy. Nie chciałam wstawać. Chciałam spać cały dzień. Ponownie zamknęłam oczy, kiedy znowu usłyszałam:

-Lena!- powtórzył głośniej.

Zmarszczyłam czoło. Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na wiszący na ścianie zegar. Wskazywał godzinę 14:00. 'Co?! Nie możliwe, że tyle spała!' przeraziłam się. Miałam zamiar wstać o godzinie dziesiątej i zadzwonić do Kamili. Chciałam ją przeprosić. Tęskniłam za rozmowami z nią. Zawsze umiała podnieść mnie na duchu.

Szybko wstałam i pobiegłam do łazienki. Umyłam twarz, zęby i rozczesałam włosy. Przebrałam się. Założyłam na siebie czarne dżinsy i białą bluzę. Chwilami zerkałam na brata. Wyglądał na przybitego. Po chwili usiadłam koło niego i zapytałam:

-Co jest?

Spojrzał na mnie. Na jego twarzy zobaczyłam lekki grymas.

-Wiem, że uciekłaś wczoraj z imprezy. Beznadziejna sprawa- mówił cicho- nie dopilnowałem tego matoła, żeby nie robił nic głupiego. Przepraszam.

-Nic przecież nie zrobił- uśmiechnęłam się- po prostu mi się tam nie podobało. Byłam zmęczona, wyszłam wcześniej. To wszystko- dodałam. Seba odetchnął z ulgą.

-Głupi jesteś- zaśmiałam się.

-No chyba nie- mruknął i rozczochrał mi włosy. Tak bardzo tego nie lubiłam! Wykrzywiłam się, na znak, że mi się nie podoba. Przestał, po czym wstał i wyszedł z pokoju.

Położyłam się na łóżku. Odsunęłam szufladę i wyjęłam z niej telefon. Wystukałam hasło po czym poszukałam wiadomości z Kamilą. 'Tylko co jej napisać?'. Położyłam głowę na poduszce i układałam w głowie wiadomość do przyjaciółki. Nigdy nie byłam dobra w przepraszaniu. Bardzo trudno mi to przychodziło. Postanowiłam, że zadzwonię. Poszukałam numeru do Kamili i czekałam na sygnał. Po chwili usłyszałam znajomy głos.

-Tak?- powiedziała sucho i nieprzyjemnie. Widocznie nadal była na mnie zła.

-Przepraszam.

Na chwilę zapanowała cisza.

-Ło- mruknęła- dawno mnie nie przepraszałaś.

-Wiem- odparłam. Cieszyłam się, że mam to już za sobą. W głosie przyjaciółki nie było już ani trochę złości.

-Powiem, że się stęskniłam! Mam ci dużo do powiedzenia- roześmiała się- ale pierwsze powiedz jak u ciebie? Jak ci tam jest bez nas?

-Chujowo- powiedziałam zgodnie z prawdą- nie wiem jak wytrwam resztę życia z tym pustym domu- westchnęłam.

-Jak to? Podobno zajebista chata.

-Może i tak, ale co mi z niej bez was?- uśmiechnęłam się pod nosem. Przypomniałam sobie ostatnią sytuację, kiedy to moja kochana Madzia zjechała po schodach prowadzących do pizzeri. Tak się złożyło, że szukałyśmy kolegów. Na nieszczęście schody były śliskie, a buty Magdy za wysokie i zjechała na sam dół na pupie. Było to komiczne, jednak nie dla niej. Była cała czerwona ze wstydu. Wszystkie oczy gości spoczęły na tej nieszczęsnej istotce. Oczywiście ja i nasz gang długo potym to wspominaliśmy, wkońcu obróciłyśmy to w śmieszną sytuację, a nie życiową katastrofę. Nawet Madzia potem śmiała się z samej siebie- chcę wracać, zaadoptuj mnie- zaczęłam śmiać się do słuchawki.

-Takiego starego konia? Masz już osiemnaście lat!

Wybuchnęłam śmiechem. No faktycznie, ten czas tak szybko leciał. I co? I co z tego, że mam dwadzieścia lat i dwa miesiące skoro w środku jestem jak pięcioletnie dziecko.

Usłyszałam głos brata. Syknęłam pod nosem. 'Co on znowu chce?'

-Dobra muszę kończyć- odpowiedziałam niechętnie.

-Okej, zadzwoń potem- odpowiedziała i się rozłączyła.

Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Zeszłam szybko po schodach i podbiegłam do Sebastiana. Siedział w kuchni, wyglądał na bardzo przybitego. Usiadłam obok niego i spojrzałam pytająco.

-Marta nie żyje- mruknął, po czym schował twarz w dłoniach.

Marta była jego dziewczyną. Nie znałam jej dobrze. Szczerze to prawie wogóle jej nie znałam. Widziałam ją tylko raz, kiedy przyjechałam do brata w odwiedziny około rok temu. Zapamiętałam ją jako ładną, ale i dziwną dziewczynę.

-Dziwnie jej z oczu patrzy- wyznałam wtedy do brata po czym wybuchnął głośnym śmiechem.

Teraz jednak nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Otwarłam usta i już miałam zasypać go pytaniami, kiedy podniósł rękę na znak, żebym dała sobie z tym spokój. Przytuliłam go mocno. Nie chciałam, żeby był w tym sam. Po pięciu minutach wyznał:

-Została zamodowana- słuchałam uważnie- kurwa. Nie dopilnowałem jej.

Popatrzyłam na niego i głośno westchnęłam.

-Zabije go jak się dowiem kto to- syknął- własnymi rękami uduszę.
-Jak się o tym dowiedziałeś?-zapytałam cicho.
-Zadzwonili do mnie.

-Seba...

-Pójdę w ślady ojca- powiedział nagle.

-Jak to? Przecież on był profilerem.

-No właśnie- popatrzył mi w oczy- dużo się od niego nauczyłem, kiedy jeszcze żył- uśmiechnął się krzywo pod nosem- byłby ze mnie dumny, jak i matka.

W oczach pojawiły mi się łzy. Sebastian zobaczył to i od razu zareagował. Wytarł łze z mojego policzka i dodał z lekkim uśmiechem:

-Spokojnie. Zapłacą za to co nam zrobili.

ProfilerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz